Indeks zaskoczeń w dół, prognozy w dół

Indeks zaskoczeń ekonomicznych dla polskiej gospodarki konstruowany przez SpotData obniżył się ostatnio bardzo wyraźnie poniżej zera. To pokazuje, że dane z polskiej gospodarki zaskakiwały mocno negatywnie. W takich momentach zwykle instytucje finansowe rewidują swoje prognozy. Tak jest też tym razem. Prognozy wzrostu gospodarczego na 2020 r. zbliżają się do 3 proc.

Indeks zaskoczeń jest zbudowany na podstawie piętnastu wskaźników makroekonomicznych, głównie miesięcznych. Pokazuje w wystandardyzowany sposób, jaka jest różnica między faktycznymi odczytami tych wskaźników podawanymi przez GUS, a oczekiwaniami rynkowymi. Pod koniec listopada indeks spadł do najniższego poziomu od jesieni 2016 r. Później lekko odbił, ale wciąż znajduje się wyraźnie poniżej zera.

W przeszłości przy tak głębokich spadkach naszego indeksu zwykle obserwowaliśmy też rewizje prognoz przez instytucje finansowe. Nie inaczej jest tym razem. Kilka dużych banków wyraźnie obniżyło prognozy na 2020 r. Na przykład, mBank przewiduje wzrost w tempie 2,8 proc., a Credit Agricole – 3 proc. Mediana prognoz wciąż wynosi ok. 3,5 proc., ale może się wkrótce ruszyć w dół. Jednocześnie prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński powiedział niedawno, że jest pewien, że tak głębokie obniżki prognoz są nieuzasadnione. Przypomnę, że listopadowa projekcja NBP wskazywała na wzrost w 2020 r. rzędu 3,6 proc.

***

Dziś uruchomiliśmy serwis PB Forecast, bieżący monitoring danych i informacji branżowych. Udostępniamy w nim:

=> monitoring trendów ekonomicznych i regulacyjnych w Unii Europejskiej,

=> monitoring trendów ekonomicznych i regulacyjnych w Europie wschodniej (Białoruś, Rosja, Ukraina),

=> monitoring trendów w branży opakowań,

=> monitoring trendów w branży metalowej,

Wkrótce w ramach serwisu będziemy uruchamiali kolejne monitoringi. Zapraszamy do zapoznania się z możliwościami oferowanymi przez serwis! https://www.pb.pl/forecast/

Źródło danych ekonomicznych: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna

Poniższy tekst pochodzi z newslettera Dane Dnia prowadzonego przez Ignacego Morawskiego, dyrektora centrum analiz SpotData. Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.


O Autorze:
Ignacy Morawski

Ignacy Morawski, dyrektor centrum analiz SpotData

Ignacy Morawski jest pomysłodawcą projektu i szefem zespołu SpotData. Przez wiele lat pracował w sektorze bankowym (WestLB, Polski Bank Przedsiębiorczości), gdzie pełnił rolę głównego ekonomisty. W latach 2012-16 zdobył wiele wyróżnień w licznych rankingach, zajmując m.in. dwukrotnie miejsce na podium konkursu na najlepszego analityka makroekonomicznego organizowanego przez Narodowy Bank Polski. W 2017 roku znalazł się na liście New Europe 100, wyróżniającej najbardziej innowacyjne osoby Europy Środkowej, publikowanej przez „Financial Times”. Absolwent ekonomii na Uniwersytecie Bocconi w Mediolanie i nauk politycznych na Uniwersytecie Warszawskim.
Niemiecka recesja przemysłowa pogłębia się

Kilka dni temu pisałem, że dane o produkcji przemysłowej na świecie oraz nastrojach w przemyśle wykazują niemrawe oznaki poprawy. Ale to wciąż nie dotyczy największej gospodarki przemysłowej Europy, czyli Niemiec. Właśnie nadeszły dane o produkcji w tym kraju w październiku. Dane są fatalne, pokazują pogłębiającą się recesję w przemyśle. Pokazuje to, że wszelkie oznaki poprawy w innych częściach świata są tylko niemrawe.

Produkcja w przetwórstwie w październiku była w Niemczech aż o 6,2 proc. niższa niż przed rokiem, wobec spadku o 5,3 proc. we wrześniu. Skalę negatywnego zaskoczenia pokazuje porównanie tych danych z prognozami rynkowymi. Cały przemysł, uwzględniając też energetykę, zmniejszył w październiku produkcję o 1,7 proc. wobec września (po odsezonowaniu) – rynek tymczasem oczekiwał wzrostu o 0,1 proc. Takie niespodzianki nie zdarzają się często.

Jakie wnioski z tego wypływają? Trzeba pamiętać, że w tym cyklu gospodarki wielu krajów wykazują odporność na spadki produkcji przemysłowej. Więc nie można wyciągać jednoznacznego wniosku, że Niemcy wpadają w recesję. W trzecim kwartale średni spadek produkcji w przetwórstwie w Niemczech wyniósł aż 4,6 proc., a PKB wzrósł w tym czasie o 0,5 proc. (rok do roku). Ale jakby nie patrzeć, dane mają pesymistyczny wydźwięk i wspierają argumenty tych, którzy uważają, że wszelkie jaskółki ożywienia latają na razie bardzo nisko przy ziemi. 

Źródło danych ekonomicznych: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna

Poniższy tekst pochodzi z newslettera Dane Dnia prowadzonego przez Ignacego Morawskiego, dyrektora centrum analiz SpotData. Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.


O Autorze:
Ignacy Morawski

Ignacy Morawski, dyrektor centrum analiz SpotData

Ignacy Morawski jest pomysłodawcą projektu i szefem zespołu SpotData. Przez wiele lat pracował w sektorze bankowym (WestLB, Polski Bank Przedsiębiorczości), gdzie pełnił rolę głównego ekonomisty. W latach 2012-16 zdobył wiele wyróżnień w licznych rankingach, zajmując m.in. dwukrotnie miejsce na podium konkursu na najlepszego analityka makroekonomicznego organizowanego przez Narodowy Bank Polski. W 2017 roku znalazł się na liście New Europe 100, wyróżniającej najbardziej innowacyjne osoby Europy Środkowej, publikowanej przez „Financial Times”. Absolwent ekonomii na Uniwersytecie Bocconi w Mediolanie i nauk politycznych na Uniwersytecie Warszawskim.
Unia Europejskia musi pogodzić ogień z wodą

Nowa Komisja Europejska zaczyna swoją kadencję i będzie to kadencja dużych, strategicznych decyzji. Z tej okazji przygotowaliśmy wspólnie z Olafem Osicą dla polskiego przedstawicielstwa KE analizę z rekomendacjami dla nowych komisarzy – co zrobić, by nadać Unii Europejskiej nowy impet rozwojowy.

Najważniejszym wyzwaniem, które identyfikujemy w ramach analizy strategii UE, jest brak równowagi między realizacją dwóch dużych celów polityk gospodarczych: zrównoważonym rozwojem i konkurencyjnością. Widać to na załączonym wykresie.

Unia Europejska jest globalnym liderem we wdrażaniu zmian, które czynią rozwój gospodarczy bardziej przyjaznym dla przeciętnego obywatela, środowiska naturalnego, zasobów naturalnych. Bank Światowy nazwał kiedyś Europę „super-potęgą jakości życia” („lifestyle superpower”). Dziś można lekko skorygować tę frazę i opisać Unię Europejską jako potęgę zrównoważonego rozwoju. UE ma znacznie lepsze niż Stany Zjednoczone wskaźniki dotyczące nierówności społecznych, aktywności zawodowej, zdrowia obywateli, czy emisji gazów cieplarnianych. Unia jest niewątpliwie dla przeciętnego obywatela lepszym i bezpieczniejszym miejscem do życia niż Stany Zjednoczone.

Ale jednocześnie Unia Europejska słabo wypada w obszarach leżących na froncie współczesnej, globalnej konkurencji gospodarczej. Notuje niski wzrost gospodarczy, niski wzrost efektywności pracy, niskie nakłady na badania i rozwój, czy niskie inwestycje w obszarze własności intelektualnej, która w erze cyfryzacji decyduje o przewagach konkurencyjnych. Namacalnym tego przejawem jest utrzymujące się wysokie bezrobocie w wielu państwach południa Unii, które uderza przede wszystkim w młodych ludzi.

Egzystencjalny dylemat UE to pytanie, czy tę nierównowagę da się zmienić? Będzie to gigantyczne wyzwanie. Na przykład, jeżeli UE będzie chciała szybko zacząć realizować radykalną wersję polityki klimatycznej (wprowadzenie celu zerowych emisji netto w 2050 r., znacznie ostrzejszego niż dzisiejsze oficjalne cele), to będzie musiała zacząć chronić własny rynek przed „importem emisji”, czyli importem tańszych towarów z krajów prowadzących łagodniejszą politykę klimatyczną. To zaś natychmiast zwiększy ryzyko wzrostu wojen handlowych i może odbić się rykoszetem na konkurencyjności. Nie prowadzi to do wniosku, że taka polityka nie ma sensu, ale pokazuje skalę wyzwań dla UE.

Inny przykład – UE chcąc dogonić USA i Chiny w rywalizacji technologicznej w różnych dziedzinach rozważa większe wsparcie dla tzw. czempionów, czyli dużych firm, o silnych pozycjach kapitałowych, zdolnych inwestować potężne pieniądze w ryzykowne projekty. Ale to rodzi ewidentnie ryzyka dla funkcjonowania największego skarbu Unii – wspólnego, otwartego, jednolitego rynku.

Będzie ciężko. Ale z drugiej strony, czy ktoś kiedyś mówił, że będzie łatwo?

Raport Zachwiana równowaga – W jaki sposób Unia Europejska powinna łączyć ambitne cele zrównoważonego rozwoju z potrzebą podniesienia konkurencyjności : LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna

Poniższy tekst pochodzi z newslettera Dane Dnia prowadzonego przez Ignacego Morawskiego, dyrektora centrum analiz SpotData. Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.

Światowy PMI ożył!

Po półrocznej recesji jeden z najważniejszych wskaźników koniunktury dla przetwórstwa przemysłowego na świecie ożył. Indeks PMI znalazł się znów powyżej granicy 50 pkt. To mogą być jaskółki lepszego 2020 roku. Lepszego dla światowego przemysłu, bo my w Polsce mamy swój trochę oddzielny mikrocykl.

PMI dla przetwórstwa światowego – liczony przez JP Morgan i Markit – wzrósł w listopadzie do 50,3 pkt, wobec 49,8 pkt w październiku. W badaniu tym granica 50 oddziela ogólną poprawę od ogólnego pogorszenia koniunktury, czyli umownie okres ekspansji od okresu recesji. Indeks znalazł się powyżej tej granicy po raz pierwszy od kwietnia tego roku. A pod względem tempa wzrostu indeksu był to najlepszy miesiąc od dwóch lat.

Na uwagę zasługuje szczególnie bardzo wyraźna poprawa nastrojów w przetwórstwie w … Chinach. To też sugeruje, że za poprawą mogą stać nadzieje związane ze złagodzeniem wojny handlowej, która mocno dotyka chińskich producentów. To jednocześnie jest dobra informacja i zła. Dobra, bo słabość chińskiego popytu uderzała w produkcję w Europie, więc odwrócenie tego trendu może oznaczać też rychłą poprawę nastrojów w naszym otoczeniu.  Zła, bo jeżeli poprawa nastrojów opiera się tylko na nadziejach dotyczących negocjacji na linii USA-Chiny to jej trwałość może być ograniczona.

Warto zwrócić uwagę, że realne dane produkcyjne w ostatnich miesiącach też się poprawiały. Na przykład, średnia dynamika produkcji przemysłowej na świecie odbiła we wrześniu (ostatnie dostępne dane – patrz wykres), a bardzo wysoka korelacja z PMI’em może sugerować, że jesień przynosi dalsze ożywienie. Zbierają się zatem powoli argumenty za tezą, że rok 2020 będzie dla światowej gospodarki, w tym głównie przemysłu, wyraźnie lepszy niż lata 2018-2019.

W Polsce sytuacja wygląda trochę inaczej niż średnio na świecie. Przez wiele kwartałów byliśmy odporni na globalne spowolnienie, m.in. dzięki wysokim inwestycjom publicznym w całym regionie Europy Środkowej. Nadchodzący rok może niestety przynieść odwrócenie tego korzystnego trendu – teraz Polska i region będą zwalniać w warunkach globalnego ożywienia. 

Źródło danych ekonomicznych: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna

Poniższy tekst pochodzi z newslettera Dane Dnia prowadzonego przez Ignacego Morawskiego, dyrektora centrum analiz SpotData. Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.


O Autorze:
Ignacy Morawski

Ignacy Morawski, dyrektor centrum analiz SpotData

Ignacy Morawski jest pomysłodawcą projektu i szefem zespołu SpotData. Przez wiele lat pracował w sektorze bankowym (WestLB, Polski Bank Przedsiębiorczości), gdzie pełnił rolę głównego ekonomisty. W latach 2012-16 zdobył wiele wyróżnień w licznych rankingach, zajmując m.in. dwukrotnie miejsce na podium konkursu na najlepszego analityka makroekonomicznego organizowanego przez Narodowy Bank Polski. W 2017 roku znalazł się na liście New Europe 100, wyróżniającej najbardziej innowacyjne osoby Europy Środkowej, publikowanej przez „Financial Times”. Absolwent ekonomii na Uniwersytecie Bocconi w Mediolanie i nauk politycznych na Uniwersytecie Warszawskim.
Konsumpcja i inwestycje zawiodły

Mamy już dokładniejsze dane o strukturze wzrostu gospodarczego Polski w trzecim kwartale, które pozwalają ocenić, co pchało gospodarkę w górę, a co ciągnęło ją w dół. Generalnie, wbrew pozorom, to nie siły zewnętrzne przyczyniły się do spowolnienia PKB – nie eksport, a popyt wewnętrzny. Słabiej od prognoz wypadła zarówno konsumpcja, jak i inwestycje.

PKB wzrósł w trzecim kwartale o 3,9 proc. rok do roku, wobec wzrostu o 4,6 proc. w drugim kwartale. Te dane już znaliśmy od dwóch tygodni, ale teraz pojawiły się szczegóły. Na niższą dynamikę PKB złożyło się spowolnienie konsumpcji do 3,9 proc. rok do roku (wobec 4,4 w drugim kwartale) oraz spowolnienie inwestycji do 4,7 proc. (wobec 9,1 proc.). Co ciekawe, eksport przyspieszył w ostatnich miesiącach do 5 proc. (wobec 3,2 proc.).

Piszę, że konsumpcja lekko zawiodła, ponieważ na rynku oczekiwano mocniejszego efektu transferów socjalnych z tytułu programu 500+. Transfery te trafiły do gospodarstw domowych we wrześniu i teoretycznie powinny być widoczne w popycie konsumpcyjnym. Możliwe, że gospodarstwa domowe zwiększyły oszczędności. Byłoby to racjonalne. Pisałem o tym wielokrotnie, że obecna runda 500+ w większej mierze niż poprzednia trafiła do osób znajdujących się w górnych decylach rozkładu dochodów – a ci ludzie mają większą skłonność do oszczędzania. Jednocześnie wydaje mi się, że transfery socjalne będą w końcu widoczne w konsumpcji w czwartym kwartale. Jest to zbyt potężny zastrzyk gotówki, by nie podniósł zupełnie konsumpcji.

Piszę, że inwestycje zawiodły, ponieważ na rynku oczekiwano ich łagodniejszego spowalniania w warunkach wciąż mocno rozkręconych inwestycji publicznych. Widać jednak, że samorządy ścięły nakłady inwestycyjne i to wpłynęło na tak słaby wynik zagregowany. Na przykład, aktywność budowlana w zakresie dróg spadła w trzecim kwartale najmocniej od dokładnie czterech lat. Firmy wciąż zwiększają nakłady na środki trwałe, choć w wolniejszym tempie niż w pierwszej połowie roku.

Na razie spowolnienie polskiej gospodarki jest wywołane głównie czynnikami krajowymi, w tym przede wszystkim wahaniami inwestycji publicznych. Reakcja gospodarki na recesję w światowym handlu jeszcze przed nami. Przyszły rok będzie więc zapewne gorszy niż obecny. Na razie jednak nie ma co wybiegać za daleko w przyszłość. Nasze bieżące szacunki pokazują, że czwarty kwartał nie przynosi już tak głębokiego spowolnienia jak trzeci – wzrost może ustabilizować się w okolicach 3,7-4,2 proc.

Źródło danych ekonomicznych: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna

Poniższy tekst pochodzi z newslettera Dane Dnia prowadzonego przez Ignacego Morawskiego, dyrektora centrum analiz SpotData. Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.


O Autorze:
Ignacy Morawski

Ignacy Morawski, dyrektor centrum analiz SpotData

Ignacy Morawski jest pomysłodawcą projektu i szefem zespołu SpotData. Przez wiele lat pracował w sektorze bankowym (WestLB, Polski Bank Przedsiębiorczości), gdzie pełnił rolę głównego ekonomisty. W latach 2012-16 zdobył wiele wyróżnień w licznych rankingach, zajmując m.in. dwukrotnie miejsce na podium konkursu na najlepszego analityka makroekonomicznego organizowanego przez Narodowy Bank Polski. W 2017 roku znalazł się na liście New Europe 100, wyróżniającej najbardziej innowacyjne osoby Europy Środkowej, publikowanej przez „Financial Times”. Absolwent ekonomii na Uniwersytecie Bocconi w Mediolanie i nauk politycznych na Uniwersytecie Warszawskim.
Wyjątkowo wysoka jest niepewność dotycząca najbliższej przyszłości gospodarki

Generalnie uważam frazę „czasy są wyjątkowo niepewne” za nadużycie. Niepewność zawsze jest wysoka, a dopiero ex post wydaje nam się, że wszystko było przewidywalne. Ale patrząc na to, jak firmy oceniają bieżącą koniunkturę, akurat tym razem stwierdzenie, że niepewność jest wyjątkowo wysoka, jest uzasadnione.

Różnica między odczytami indeksów koniunktury, opartych na ankietach wśród firm przemysłowych, dawno nie była tak wysoka jak obecnie. Indeks PMI pokazuje recesję w przetwórstwie przemysłowym; indeks Komisji Europejskiej pokazuje relatywnie solidną ekspansję, przynajmniej w stosunku do średniej historycznej; a indeks GUS znajduje się gdzieś pomiędzy – pokazuje wyraźne spowolnienie. Widać to na załączonych wykresach.

Teoretycznie możnaby zbadać, który indeks w przeszłości lepiej wyprzedzał realne zmiany koniunktury. Ale w praktyce każdy z indeksów ma jakieś zalety i wady pod względem właściwości statystycznych. Każdy indeks w pewnych okresach był bardziej skuteczny niż inne. Nie ma sposobu by zweryfikować, który z nich jest lepszy dziś.

Główna konkluzja z indeksów koniunktury jest zatem taka, że firmy ewidentnie odczuwają sprzeczne sygnały. I to akurat łatwo wyjaśnić. Fundamentalna sytuacja gospodarcza na świecie nie jest zła – w większości krajów stopa bezrobocia spada, zatrudnienie rośnie, konsumenci są w coraz lepszych nastrojach. Ale wojna handlowa zaburzyła część łańcuchów dostaw, a do tego dołożyły się wstrząsy regulacyjne w sektorze motoryzacyjnym. Te zaburzenia bardzo mocno obniżają nastroje w niektórych branżach i wywołują obawy w innych. Ale rozłożenie branżowe tych obaw jest nierównomierne. I na razie brakuje sygnałów, by rozwijała się pełnowymiarowa recesja, czyli silna dekoniunktura obejmująca większość branż jednocześnie.

Źródło danych ekonomicznych: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna

Poniższy tekst pochodzi z newslettera Dane Dnia prowadzonego przez Ignacego Morawskiego, dyrektora centrum analiz SpotData. Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.


O Autorze:
Ignacy Morawski

Ignacy Morawski, dyrektor centrum analiz SpotData

Ignacy Morawski jest pomysłodawcą projektu i szefem zespołu SpotData. Przez wiele lat pracował w sektorze bankowym (WestLB, Polski Bank Przedsiębiorczości), gdzie pełnił rolę głównego ekonomisty. W latach 2012-16 zdobył wiele wyróżnień w licznych rankingach, zajmując m.in. dwukrotnie miejsce na podium konkursu na najlepszego analityka makroekonomicznego organizowanego przez Narodowy Bank Polski. W 2017 roku znalazł się na liście New Europe 100, wyróżniającej najbardziej innowacyjne osoby Europy Środkowej, publikowanej przez „Financial Times”. Absolwent ekonomii na Uniwersytecie Bocconi w Mediolanie i nauk politycznych na Uniwersytecie Warszawskim.
Wojna handlowa jak kot Schroedingera – rozkręca się i łagodzi jednocześnie

Ktoś napisał na Twitterze, że z wojną handlową jest jak z kotem Schroedingera – jest i jej nie ma. To trafne spojrzenie i poniedziałkowe dane tylko to potwierdzają. Wojna handlowa jest, bo widać ją w fatalnych danych handlowych. Nie ma, bo obietnice jej złagodzenia i wycofania ceł napędzają światowe rynki kapitałowe. Co ciekawe, dane pokazują jednocześnie, że na wojnę handlową odporne są nie tylko rynki kapitałowe, ale też niektóre sektory gospodarki.

Poniedziałkowe dane holenderskiego, państwowego biura analiz ekonomicznych CBP, które co miesiąc publikuje tzw. World Trade Monitor, pokazały, że światowy handel we wrześniu doznał istotnego uszczerbku – spadł o 1,3 proc. w stosunku do sierpnia i o 1,1 proc. w stosunku do września zeszłego roku. Są to zaskakująco negatywne dane, wcześniej bowiem wydawało się, że światowy eksport i import powoli wychodzą z dołka.

Jednocześnie najważniejszy światowy indeks giełdowy S&P500 pobił w poniedziałek kolejny historyczny rekord. Jedną z przyczyn miały być wznowione nadzieje na osiągnięcie przez Stany Zjednoczone i Chiny porozumienia handlowego dotyczącego zniesienia lub ograniczenia ceł wprowadzonych w minionych miesiącach.

Czyli światowy handel pogłębia recesję, a ceny akcji w USA biją rekordy na fali nadziei, że recesja handlowa w końcu minie. Czy tak?

Pewnie nie do końca jest to wyjaśnienie słuszne. Ceny akcji znajdują się wysoko z dwóch powodów.

Po pierwsze, na razie wojna handlowa ma umiarkowane przełożenie na sytuację finansową firm – miały one na przykład wystarczająco dużo gotówki, by prowadzić skupy własnych akcji, czyli zwracać pieniądze inwestorom. To pomagało cenom akcji. Warto jednocześnie zwrócić uwagę na dywergencję między produkcją przemysłową a handlem międzynarodowym – produkcja lekko odbiła we wrześniu i zachowuje się wyraźnie lepiej niż handel. To rzadkie zjawisko, pokazujące, że przełożenie wstrząsu handlowego na kondycję firm produkcyjnych nie jest 1:1.

Po drugie, banki centralne prowadzą politykę, która implicite sugeruje inwestorom, że na każde znaczące pogorszenie oczekiwań dotyczących gospodarki będą reagowały luzowaniem polityki pieniężnej. Jest to de facto ukryta forma nowego celu banków centralnych – nominalnego PKB. Wielu ekonomistów od lat apelowało o to, by banki centralne zamiast celów inflacyjnych wyznaczyły sobie cele w postaci nominalnego wzrostu PKB. Banki centralne, jak instytucje konserwatywne, są oczywiście przeciwne. Ale stabilizowanie oczekiwań dotyczących strumienia zysków jest niczym innym jak tylko stabilizowaniem nominalnego PKB.

Kolejne miesiące pokażą, czy mocniejszy jest trend pogłębiania recesji handlowej czy ożywienia produkcji w sektorze przemysłowym.

 

P.S. SpotData, jako ośrodek analityczny Pulsu Biznesu, otrzymała nominację do nagrody Grand Press Digital. Dziękuję wszystkim osobom, które swoją ciężką pracą przyczyniły się do tego wyróżnienia, oraz czytelnikom i ekspertom, którzy docenili nasze publikacje i aplikacje.

Źródło danych ekonomicznych: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna

Poniższy tekst pochodzi z newslettera Dane Dnia prowadzonego przez Ignacego Morawskiego, dyrektora centrum analiz SpotData. Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.


O Autorze:
Ignacy Morawski

Ignacy Morawski, dyrektor centrum analiz SpotData

Ignacy Morawski jest pomysłodawcą projektu i szefem zespołu SpotData. Przez wiele lat pracował w sektorze bankowym (WestLB, Polski Bank Przedsiębiorczości), gdzie pełnił rolę głównego ekonomisty. W latach 2012-16 zdobył wiele wyróżnień w licznych rankingach, zajmując m.in. dwukrotnie miejsce na podium konkursu na najlepszego analityka makroekonomicznego organizowanego przez Narodowy Bank Polski. W 2017 roku znalazł się na liście New Europe 100, wyróżniającej najbardziej innowacyjne osoby Europy Środkowej, publikowanej przez „Financial Times”. Absolwent ekonomii na Uniwersytecie Bocconi w Mediolanie i nauk politycznych na Uniwersytecie Warszawskim.
Cykl w Europie próbuje uklepać dno

Mamy już wstępne dane o PKB za trzeci kwartał z Polski i innych krajów Unii Europejskiej. Pokazuję je na tle wyników naszych modeli nowcastingowych, które szacują aktywność gospodarczą w czasie bieżącym. Wyłania się z tych danych obraz … niejednoznaczny. Ewidentnie trwa spowolnienie gospodarcze i nie widać szczególnie pozytywnych sygnałów na horyzoncie. Ale jednocześnie obecny cykl w Europie wydaje się uklepywać dno. Nie ma recesji, której tyle osób się obawiało.

W Polsce wzrost PKB wyniósł 3,9 proc. rok do roku (4 proc. po wyrównaniach sezonowych; w ujęciu kwartał do kwartału było to 1,3 proc.). Jest to zatem wyraźne spowolnienie wobec 4,6 proc. odnotowanych w drugim kwartale, ale na takie spowolnienie wskazywałem już w lipcu. Nie ma w tym nic wielce zaskakującego. Obecny wzrost szacujemy na ok. 4 proc., co oznacza stabilizację wobec minionych trzech miesięcy. Choć stabilizacja ta wynika częściowo z efektów niskiej bazy z czwartego kwartału zeszłego roku. Gdy te efekty miną, wzrost gospodarczy prawdopodobnie zbliży się do 3 proc. Czyli my mamy przed sobą jeszcze słabsze wyniki. Największą zagadką jest w tym momencie reakcja inwestycji przedsiębiorstw na stagnację produkcji przemysłowej na świecie oraz reakcja inwestycji publicznych na opóźnienia w realizacji kontraktów z funduszy europejskich. Od tych dwóch czynników będzie zależało, czy wzrost w przyszłym roku będzie 3+ czy 3-.

W największych krajach Europy zachodniej wzrost gospodarczy jest oczywiście dużo niższy – w ujęciu rocznym wynosi od 0,5 proc. w Niemczech do 1,3 proc. we Francji (dane rok do roku, wyrównane sezonowo). Są to wyniki zbieżne z tym, co nasze modele nowcastingowe pokazywały kilka miesięcy temu. Obecnie modele te pokazują, że cykl uklepuje dno. To jest pozytywna informacja. Ale jednocześnie trzeba przyznać, że danych za czwarty kwartał mamy na razie bardzo mało. Co więcej, wciąż brakuje sygnałów, które dawałyby powody do prognozowania wyraźniejszego odbicia w koniunkturze.

 

Źródło danych ekonomicznych: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna

Poniższy tekst pochodzi z newslettera Dane Dnia prowadzonego przez Ignacego Morawskiego, dyrektora centrum analiz SpotData. Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.


O Autorze:
Ignacy Morawski

Ignacy Morawski, dyrektor centrum analiz SpotData

Ignacy Morawski jest pomysłodawcą projektu i szefem zespołu SpotData. Przez wiele lat pracował w sektorze bankowym (WestLB, Polski Bank Przedsiębiorczości), gdzie pełnił rolę głównego ekonomisty. W latach 2012-16 zdobył wiele wyróżnień w licznych rankingach, zajmując m.in. dwukrotnie miejsce na podium konkursu na najlepszego analityka makroekonomicznego organizowanego przez Narodowy Bank Polski. W 2017 roku znalazł się na liście New Europe 100, wyróżniającej najbardziej innowacyjne osoby Europy Środkowej, publikowanej przez „Financial Times”. Absolwent ekonomii na Uniwersytecie Bocconi w Mediolanie i nauk politycznych na Uniwersytecie Warszawskim.
Polska znów ma nadwyżkę handlową. Co ona oznacza?

Wróciliśmy do nadwyżek handlowych w polskim handlu zagranicznym towarami. We wrześniu nadwyżka była najwyższa od 2,5 roku. To jest objaw siły polskiego eksportu, ale też może być sygnał słabości popytu wewnętrznego.

We wrześniu saldo handlowe wyniosło 468 mln euro i było najwyższe od kwietnia 2017 r. To zasługa wzrostu eksportu aż o 9,3 proc. rok do roku, wobec wzrostu importu „tylko” o 4,3 proc. Dzięki wysokiemu wynikowi we wrześniu saldo handlowe w całym trzecim kwartale było na minimalnym plusie. Kiedy usuniemy z danych efekty sezonowe, to był to drugi z rzędu kwartał z dodatnim saldem handlowym (choć te szacunki mogą się jeszcze zmienić – NBP często weryfikuje dane).

Jak to interpretować? Kiedy spojrzymy na saldo handlowe jako jedynie odzwierciedlenie trendów w handlu zagranicznym, to zobaczymy w nim siłę polskiego eksportu – zaskakującą w obliczu słabości globalnego handlu. Jednocześnie uwagę zwraca słabsza dynamika importu, która może odzwierciedlać niższą dynamikę popytu na towary inwestycyjne.

Ale na saldo handlowe można spojrzeć też inaczej. Jest to główny komponent salda obrotów bieżących, które z kolei jest wynikiem różnicy między krajowymi oszczędnościami i inwestycjami (gdy te pierwsze są wyższe od drugich, saldo obrotów bieżących jest na plusie – i odwrotnie). Jak widać na wykresie, saldo handlowe poprawiało się w Polsce zwykle wtedy gdy słabły inwestycje (inwestycje są na wykresie zaprezentowane na odwróconej osi). Może więc rosnące saldo handlowe jest po prostu odzwierciedleniem słabości inwestycji?

Na przykład, żeby dobrze zobrazować opisywane zjawisko, w ostatnich miesiącach spadał w Polsce popyt na towary stalowe, mocno wykorzystywane przy inwestycjach budowlanych. Popyt spadał, bo inwestycje budowlane słabły. A że Polska jest dużym importerem towarów stalowych, więc saldo handlu nimi wyraźnie się poprawiło – dynamika importu spadła bardziej niż dynamika eksportu. Tak oto słabnący popyt inwestycyjny widać w saldzie handlowym.

Ale oczywiście to może nie być pełne wyjaśnienie sytuacji. Jak bowiem widać na wykresie, w ostatnich latach relacja między saldem handlowym a inwestycjami nieco się zmieniła – obie zmienne nie zawsze są ze sobą skorelowane. Dlaczego? Możliwe, że znacząca poprawa sytuacji finansowej gospodarstw domowych doprowadziła do wzrostu stopy oszczędności, który zniwelował wpływ inwestycji na wahania salda handlowego.  To by było pozytywne zjawisko.

Nie wyciągałbym zatem z danych o saldzie handlowym jednoznacznie pozytywnych lub negatywnych wniosków. Jest to raczej odzwierciedlenie wielu równoległych trendów, które obserwujemy w polskiej gospodarce.

Źródło danych ekonomicznych: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna

Poniższy tekst pochodzi z newslettera Dane Dnia prowadzonego przez Ignacego Morawskiego, dyrektora centrum analiz SpotData. Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.


O Autorze:
Ignacy Morawski

Ignacy Morawski, dyrektor centrum analiz SpotData

Ignacy Morawski jest pomysłodawcą projektu i szefem zespołu SpotData. Przez wiele lat pracował w sektorze bankowym (WestLB, Polski Bank Przedsiębiorczości), gdzie pełnił rolę głównego ekonomisty. W latach 2012-16 zdobył wiele wyróżnień w licznych rankingach, zajmując m.in. dwukrotnie miejsce na podium konkursu na najlepszego analityka makroekonomicznego organizowanego przez Narodowy Bank Polski. W 2017 roku znalazł się na liście New Europe 100, wyróżniającej najbardziej innowacyjne osoby Europy Środkowej, publikowanej przez „Financial Times”. Absolwent ekonomii na Uniwersytecie Bocconi w Mediolanie i nauk politycznych na Uniwersytecie Warszawskim.
Trend spadkowy w bezrobociu ma się odwrócić, prognozuje NBP

NBP w cyklicznej projekcji inflacji zrewidował oczekiwania dotyczące stopy bezrobocia w Polsce. Zamiast spadać, jak analitycy banku oczekiwali dotychczas, ma ona nieznacznie wzrosnąć w 2020 r. Jest to zmiana mała, ale symboliczna. Jednocześnie to zapewne najciekawszy element projekcji inflacji. Czyżby mocna podwyżka płacy minimalnej uderzyła w zatrudnienie? Sygnalizowałem już kilkakrotnie, że pojawia się coraz więcej wskazówek, że firmy redukują planowany poziom zatrudnienia.

Według projekcji inflacji, bardzo ciekawego dokumentu analitycznego, który pojawia się raz na cztery miesiące, stopa bezrobocia w Polsce w tym roku wyniesie średnio 3,6 proc., w 2020 r. 3,8 proc., a w 2021 r. – 4,1 proc. Szczęśliwym jesteśmy krajem, skoro możemy debatować o niewielkim wzroście bezrobocia z bardzo niskiego poziomu. Ale mimo wszystko potraktowałbym ten wzrost serio. Może być to sygnał, że płaca minimalna została podniesiona w Polsce zbyt mocno. Gdyby stopa bezrobocia rzeczywiście wzrosła, byłby to pierwszy taki epizod od 2013 r.

Wprawdzie NBP tłumaczy, że za wzrost bezrobocia odpowiada przede wszystkim spowolnienie gospodarcze, a efekt płacy minimalnej jest niewielki. Ale redukcja prognoz wzrostu gospodarczego nie jest na tyle silna by uzasadniać takie odwrócenie kierunku w stopie bezrobocia. A jak pokazuje doświadczenie innych krajów, w obecnym cyklu firmy mniej chętnie niż w przeszłości redukują zatrudnienie. Więc wątpię, czy obniżenie tempa wzrostu gospodarczego z 4,3 do 3,6 proc. może wyjaśniać wzrost bezrobocia.

Ktoś mógłby powiedzieć, że tak niewielkie koszty podnoszenia płacy minimalnej nie są istotne. Cóż, to będzie ok. 40-50 tys. miejsc pracy mniej. To już nie do ekonomisty należy odpowiedź, czy to dużo czy mało.

Dane o bezrobociu wg BAEL: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna

Poniższy tekst pochodzi z newslettera Dane Dnia prowadzonego przez Ignacego Morawskiego, dyrektora centrum analiz SpotData. Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.


O Autorze:
Ignacy Morawski

Ignacy Morawski, dyrektor centrum analiz SpotData

Ignacy Morawski jest pomysłodawcą projektu i szefem zespołu SpotData. Przez wiele lat pracował w sektorze bankowym (WestLB, Polski Bank Przedsiębiorczości), gdzie pełnił rolę głównego ekonomisty. W latach 2012-16 zdobył wiele wyróżnień w licznych rankingach, zajmując m.in. dwukrotnie miejsce na podium konkursu na najlepszego analityka makroekonomicznego organizowanego przez Narodowy Bank Polski. W 2017 roku znalazł się na liście New Europe 100, wyróżniającej najbardziej innowacyjne osoby Europy Środkowej, publikowanej przez „Financial Times”. Absolwent ekonomii na Uniwersytecie Bocconi w Mediolanie i nauk politycznych na Uniwersytecie Warszawskim.