USA i Europa różnie podchodzą do zwalniania pracowników. Kto lepiej?

Amerykańska stopa bezrobocia osiągnęła tak stratosferyczny poziom, że musi być potraktowane jako „Dane Dnia”. Ale nie chciałbym jedynie epatować pesymistycznym opisem sytuacji, bo tego mamy po uszy – każda istotna zmienna makroekonomiczna wygląda dziś fatalnie. Patrząc na te dane z USA zadaję sobie głębsze pytanie: czy swoboda z jaką firmy mogą zwalniać pracowników jest czymś, czego powinniśmy Amerykanom zazdrościć, czy raczej czego należy im współczuć?

Stopa bezrobocia w Stanach Zjednoczonych wzrosła w kwietniu do 14,7 proc., wobec 4,4 proc. w marcu. To najwyższy poziom od kiedy rozpoczęły się porównywalne pomiary po drugiej wojnie światowej. Jak widać na wykresie, wzrost wykracza wielokrotnie poza obserwowaną dotychczas zmienność. W sytuacji zamrożenia dużej części aktywności gospodarczej tamtejsze firmy niemal z dnia na dzień po prostu zwolniły proporcjonalną część siły roboczej.

Dla porównania pierwsze dane napływające z Europy pokazują, że w takich krajach jak Niemcy czy Polska wzrost stopy bezrobocia ogranicza się do ok. 0,5 pkt proc. w ciągu miesiąca – jest istotny, ale nieporównywalny z tym, co stało się w USA. Firmy w Europie nie zwalniają pracowników, tylko utrzymują ich na skróconym wymiarze godzin, korzystając z pomocy państwa (choć dalszy wzrost bezrobocia jest pewny).

Który system jest lepszy? Amerykański, z możliwością szybkiego zwalniania pracowników, czy europejski, w którym państwo pomaga podtrzymywać miejsca pracy?

To pytanie stare jak świat, coś jak dylemat Messi czy Ronaldo, i wykracza poza kwestie dotyczące zatrudnienia. Każdy ma swój typ, oparty o preferowany zestaw wartości. Amerykanie mają więcej wolności biznesowej i więcej nierówności, Europejczycy są bardziej socjalni, ale mają znacznie bardziej zrównoważone społeczeństwa. Ekonomista Daron Acemoglu pisał kiedyś ciekawie, że różnice między systemem europejskim są komplementarne, a nie konkurencyjne – Europa oferuje obywatelom większy zakres bezpieczeństwa socjalnego i średnio wyższy standard życia, ale z kolei postęp gospodarczy ogółem na świecie byłby prawdopodobnie niemożliwy bez amerykańskiego systemu opartego o większą konkurencję i socjalną bezwzględność. Bezpieczeństwo i postęp do dwie strony tego samego medalu współczesnego dobrobytu, a dwie strony Atlantyku jakby podzieliły się odpowiedzialnością z nie.

Doceniając fakt, że każdy system ma rolę do odegrania, ja jestem zdecydowanie zwolennikiem podejścia europejskiego. Po pierwsze dlatego, że na prawdo do pracy patrzę jak na element zestawu praw człowieka – to coś więcej niż kwestia efektywności. Po drugie, nawet z punktu widzenia efektywności amerykański system ma w moim przekonaniu mało zalet. Liczba istotnych wskaźników rozwojowych, które w Europie wyglądają znacznie lepiej niż w USA, jest wręcz przytłaczająca. USA dominują w jednym – w PKB per capita; w innych istotnych wskaźnikach Europa ma bezwzględną przewagę: ma wyższą stopę aktywności zawodowej (większy odsetek ludzi w wieku produkcyjnym jest na rynku pracy w UE niż w USA), niższą stopę ubóstwa, wyższa oczekiwaną długość życia, mniejsze nierówności dochodowe, większą mobilność społeczną (tak, to zaskakujące, ale tak jest – przynajmniej u europejskich liderów pod tym względem). Możnaby długo wymieniać. Ekonomista Thomas Philippon wydał niedawno książkę, w której przekonuje, że nawet w dziedzinie konkurencyjności gospodarki USA zaczęły w ostatnich dekadach ustępować Europie, co wynika z rosnącej roli monopoli w amerykańskiej gospodarce.

Ale oczywiście eksperymentu pt. kto lepiej zareagował na epidemię nie się rozstrzygnąć ex ante. Musimy poczekać wiele miesięcy, by zobaczyć, która gospodarka będzie startowała szybciej.

 

O Autorze:

Ignacy Morawski

Ignacy Morawski, dyrektor centrum analiz SpotData

Ignacy Morawski jest pomysłodawcą projektu i szefem zespołu SpotData. Przez wiele lat pracował w sektorze bankowym (WestLB, Polski Bank Przedsiębiorczości), gdzie pełnił rolę głównego ekonomisty. W latach 2012-16 zdobył wiele wyróżnień w licznych rankingach, zajmując m.in. dwukrotnie miejsce na podium konkursu na najlepszego analityka makroekonomicznego organizowanego przez „Rzeczpospolitą” i Narodowy Bank Polski. W 2017 roku znalazł się na liście New Europe 100, wyróżniającej najbardziej innowacyjne osoby Europy Środkowej, publikowanej przez „Financial Times”. Absolwent ekonomii na Uniwersytecie Bocconi w Mediolanie i nauk politycznych na Uniwersytecie Warszawskim.

 

Polska dokłada do pieca prawie najmocniej wśród krajów UE

Analizy Komisji Europejskiej wskazują, że Polska zastosowała prawie największy (w relacji do PKB) program wsparcia fiskalnego gospodarki wśród wszystkich krajów Unii Europejskiej. Jest to sprzeczne z intuicją, która podpowiada, że największe zdolności fiskalne powinny mieć kraje najbardziej wiarygodne, a mniejsze – rynki wschodzące. Ale zdarza się to przecież nie pierwszy raz. W latach 2008-2009 Polska należała do krajów o największej stymulacji fiskalnej. I dobrze na tym wyszliśmy. Możemy mieć nadzieję, że tym razem będzie podobnie.

Wielkość wsparcia budżetowego dla gospodarki mierzyć jako zmianę deficytu sektora instytucji rządowych i samorządowych między 2019 i 2020 r. Najlepiej po odjęciu kosztów obsługi długu i efektów cyklicznych. Chodzi zatem o zmianę wskaźnika, który fachowo nazywa się cyklicznie wyrównanym bilansem pierwotnym.

Prognozy Komisji Europejskiej wskazują, że tak mierzona stymulacja fiskalna będzie w Polsce drugą największą w krajach UE. Powiększymy wskaźnik deficytu do PKB aż o 5,4 pkt proc., podczas gdy średnia dla Unii Europejskiej wynosi 3,6 proc. Znaleźliśmy się też w dość zaszczytnym gronie – między Danią a Niemcami, krajami z najwyższą wiarygodnością kredytową.

Czy to dobrze? Sądzę, że dobrze. Kryzys jest głęboki i to nie jest czas na oszczędzanie w budżecie. Gospodarstwa domowe zaczęły mocno oszczędzać, więc jeżeli rząd nie zrównoważy tego skokowym wzrostem deficytu (czyli ujemnych oszczędności) to dojdzie do gigantycznego wzrostu bezrobocia. A mamy w miarę zdrową strukturę gospodarki, o którą warto walczyć.

Tak mocne i szybkie powiększenie deficytu na pewno niesie ze sobą ryzyka. Ale dziś nie ma wyborów bez dużego ryzyka.

 

O Autorze:

Ignacy Morawski

Ignacy Morawski, dyrektor centrum analiz SpotData

Ignacy Morawski jest pomysłodawcą projektu i szefem zespołu SpotData. Przez wiele lat pracował w sektorze bankowym (WestLB, Polski Bank Przedsiębiorczości), gdzie pełnił rolę głównego ekonomisty. W latach 2012-16 zdobył wiele wyróżnień w licznych rankingach, zajmując m.in. dwukrotnie miejsce na podium konkursu na najlepszego analityka makroekonomicznego organizowanego przez „Rzeczpospolitą” i Narodowy Bank Polski. W 2017 roku znalazł się na liście New Europe 100, wyróżniającej najbardziej innowacyjne osoby Europy Środkowej, publikowanej przez „Financial Times”. Absolwent ekonomii na Uniwersytecie Bocconi w Mediolanie i nauk politycznych na Uniwersytecie Warszawskim.

 

Stopa bezrobocia wzrosła bardzo mocno, ale widać też jaskółki

Stopa bezrobocia w Polsce lekko wzrosła w kwietniu. To „lekko” mogło sprawić wrażenie, że nic strasznego się nie dzieje. Ale po uwzględnieniu efektów sezonowych widać, że wzrost jest tak naprawdę silny: to pierwszy kwietniowy wzrost stopy bezrobocia od … 1992 r. W kolejnych miesiącach można oczekiwać dalszego wzrostu, choć wsparcie rządu może sprawić, że nie dojdziemy z bezrobociem do dwucyfrowych poziomów.

W kwietniu stopa bezrobocia wyniosła 5,7 proc., wobec 5,4 proc. w marcu – podało wstępnie Ministerstwo Rodziny Pracy i Polityki Społecznej. To oznacza ok. 50 tys. dodatkowych bezrobotnych. Biorąc pod uwagę, że w Polsce pracuje ok. 17 milionów ludzi, nie wydaje się to dużo. Ale trzeba pamiętać, że rynek pracy reaguje na wstrząs zawsze powoli. Wiele osób ma przecież długie okresy wypowiedzenia.

Trzeba też zwrócić uwagę na inny czynnik – sezonowość. W kwietniu stopa bezrobocia zawsze spadała. Zawsze od 1992 r. Teraz mamy wzrost. To pokazuje jak trudna stała się sytuacja na rynku pracy. Ani kryzys strefy euro w 2012 r., ani wielki kryzys finansowy w 2008 r., ani recesja z 2002 r., ani kryzys rosyjski z 1998 r. nie zdołały wywołać wzrostu stopy bezrobocia w kwietniu. Zrobiła to dopiero pandemia koronawirusa. Po uwzględnieniu czynników sezonowych stopa bezrobocia wzrosła z 5,1 do 5,6 proc. i był to najmocniejszy wzrost od stycznia 2002 r., a nie uwzględniając ówczesnej zmiany metodologii od … grudnia 1991 r. (obliczenia własne).

Jednocześnie można zauważyć pozytywne zjawiska. Na przykład, Polski Instytut Ekonomiczny, który prowadzi regularnie badania ankietowe wśród firm, podaje, że odsetek przedsiębiorstw skłonnych do zwalniania pracowników w ostatnich paru tygodniach malał. Po pierwszym wstrząsie nastąpiło pewne uspokojenie. Co więcej, zaczyna działać już program pomocy finansowej firmom, co szczególnie w przypadku programu Polskiego Funduszu Rozwoju o łącznej wartości 100 mld zł może stanowić czynnik zniechęcający do zwolnień. Wreszcie, trzeba wziąć pod uwagę fakt, że odmrożenie gospodarki zaczęło się nieco wcześniej od oczekiwań. Otwarcie galerii handlowych już na początku maja było pewnym zaskoczeniem.

Łącząc te wszystkie fakty można dojść do wniosku, że skok stopy bezrobocia nie musi być tak gwałtowny jak oczekiwano, przy założeniu, że kwarantanna społeczna nie będzie wracać, a ewentualne kolejne fale epidemii nie będa wywoływać już tak dużych fal strachu. Wiele prognoz wskazywało, że stopa bezrobocia wzrośnie do dwucyfrowych poziomów. Widać pewne argumenty wskazujące, że tak nie musi się wydarzyć.

O Autorze:

Ignacy Morawski

Ignacy Morawski, dyrektor centrum analiz SpotData

Ignacy Morawski jest pomysłodawcą projektu i szefem zespołu SpotData. Przez wiele lat pracował w sektorze bankowym (WestLB, Polski Bank Przedsiębiorczości), gdzie pełnił rolę głównego ekonomisty. W latach 2012-16 zdobył wiele wyróżnień w licznych rankingach, zajmując m.in. dwukrotnie miejsce na podium konkursu na najlepszego analityka makroekonomicznego organizowanego przez „Rzeczpospolitą” i Narodowy Bank Polski. W 2017 roku znalazł się na liście New Europe 100, wyróżniającej najbardziej innowacyjne osoby Europy Środkowej, publikowanej przez „Financial Times”. Absolwent ekonomii na Uniwersytecie Bocconi w Mediolanie i nauk politycznych na Uniwersytecie Warszawskim.

 

Bezrobocie już poniżej 3 proc., zaskakujący spadek

Pomimo wyraźnego spowolnienia gospodarki liczba zatrudnionych w Polsce rośnie, a stopa bezrobocia spada. Jest to zaskakujące, choć właściwie zbieżne z obecnymi trendami międzynarodowymi – bieżące spowolnienie generuje znaczące spadki aktywności w przemyśle, ale bez istotnego pogorszenia kondycji rynków pracy.

Stopa bezrobocia w Polsce, mierzona porównywalną między krajami metodą badań ankietowych, spadła poniżej 3 proc. w czwartym kwartale. A dokładnie wyniosła 2,9 proc. – podał GUS.  Jest to oczywiście pierwszy przypadek, gdy stopa bezrobocia znajduje się tak nisko. Widać to na wykresie. 

Te rekordy obserwujemy już od dłuższego czasu i nie ma w nich już nic nowego. Ale ciekawy jest fakt, że stopa bezrobocia spadła akurat w momencie głębszego spowolnienia gospodarki i w sytuacji, gdy powszechnie – łącznie z projekcjami NBP – oczekiwano jej stabilizacji lub nawet wzrostu. Dynamika PKB w ostatnim kwartale 2019 r. obniżyła się do 3,1 proc. (z 3,9 proc. w trzecim kwartale), czyli znacznie więcej niż w swoich projekcjach z listopada oczekiwał bank centralny. Ale jednocześnie stopa bezrobocia zachowała się dużo lepiej niż w projekcji. I co ciekawsze, jest to zasługa wzrostu zatrudnienia, a nie odpływu ludzi z zasobów siły roboczej na emeryturę.

Jak to wyjaśnić, co się dzieje? Jedna możliwość jest taka, że firmy kompletnie nie przejmują się spowolnieniem gospodarczym – traktują to jako zjawisko przejściowe. Druga możliwość, bardziej prawdopodobna, jest taka, że w obliczu problemów z dostępem do pracowników zatrudnianie jest obecnie znacznie ważniejsze niż kontrola kosztów, tym bardziej, że w warunkach wysokiej inflacji łatwiej jest przerzucać koszty na ceny.

W innych krajach widać zresztą podobne zjawisko. Niemcy doświadczają recesji w przemyśle i stagnacji gospodarki, a stopa bezrobocia ani drgnie. W innych krajach UE jest najczęściej stabilna lub spada. Rynki pracy są jak forteca dobrze chroniona przed recesyjnymi powodziami.

Źródło danych ekonomicznych: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna

Poniższy tekst pochodzi z newslettera Dane Dnia prowadzonego przez Ignacego Morawskiego, dyrektora centrum analiz SpotData. Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.

PB Forecast
O Autorze:
Ignacy Morawski

Ignacy Morawski, dyrektor centrum analiz SpotData

Ignacy Morawski jest pomysłodawcą projektu i szefem zespołu SpotData. Przez wiele lat pracował w sektorze bankowym (WestLB, Polski Bank Przedsiębiorczości), gdzie pełnił rolę głównego ekonomisty. W latach 2012-16 zdobył wiele wyróżnień w licznych rankingach, zajmując m.in. dwukrotnie miejsce na podium konkursu na najlepszego analityka makroekonomicznego organizowanego przez Narodowy Bank Polski. W 2017 roku znalazł się na liście New Europe 100, wyróżniającej najbardziej innowacyjne osoby Europy Środkowej, publikowanej przez „Financial Times”. Absolwent ekonomii na Uniwersytecie Bocconi w Mediolanie i nauk politycznych na Uniwersytecie Warszawskim.
 
Jedziesz Europo, jedziesz!

Pisałem kilka dni temu, że jest coraz więcej bardzo nieśmiałych sygnałów odwracania się cyku koniunktury w Unii Europejskiej. W czwartek nadeszły kolejne. Bardzo dobrze wypadł indeks koniunktury ESI, a stopa bezrobocia spadła po raz pierwszy od maja zeszłego roku. To wszystko jest taki wysiłek kolarza, który na podjeździe pod Torumalet (najtrudniejszy podjazd Tour de France) złapał zadyszkę, stanął, ale ludzie zaczynają go pchać, krzyczeć „jedziesz, jedziesz…!” i on powoli rusza. Nie wiemy czy podjedzie, ale ruszył.

Indeks ESI (Economic Sentiment Indicator, tworzony przez Komisję Europejską na podstawie ankiet wśród firm) w UE wzrósł w styczniu o 1,9 pkt, co jest najwyższym miesięcznym wzrostem od lipca 2017 r. Jak widać na załączonym wykresie, odwrócenie negatywnego trendu z ostatnich dwóch lat jest już dość wyraźne. To jest właśnie ten moment kolarza wsiadającego z powrotem na rower.

Stopa bezrobocia w UE spadła w grudniu do 6,2 proc., co, jak wspomniałem, jest pierwszym spadkiem od maja zeszłego roku. Te dane są często rewidowane, więc może się okazać, że spadku nie było lub że wystąpił on już wcześniej, ale na razie jest to bardzo pozytywny sygnał.

Większość prognoz w tym momencie pokazuje, że rok 2020 będzie wciąż okresem bardzo słabego wzrostu w Europie, a odbicie koniunktury będzie mizerne. Może tak być. Ale warto pamiętać, że prognozy zawsze z opóźnieniem reagują na zmiany w cyklu. Nigdy nie przeczytają Państwo komunikatu pt. „ekonomiści zgodnie prognozują wyraźną zmianę trendu”. To, co dziś obserwujemy w Europie, to są sygnały ożywienia, które potencjalnie mogą rozwinąć się w duże odbicie, kiedy miną już chińskie turbulencje związane z koronawirusem.

Źródło danych ekonomicznych: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna

Poniższy tekst pochodzi z newslettera Dane Dnia prowadzonego przez Ignacego Morawskiego, dyrektora centrum analiz SpotData. Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.


O Autorze:
Ignacy Morawski

Ignacy Morawski, dyrektor centrum analiz SpotData

Ignacy Morawski jest pomysłodawcą projektu i szefem zespołu SpotData. Przez wiele lat pracował w sektorze bankowym (WestLB, Polski Bank Przedsiębiorczości), gdzie pełnił rolę głównego ekonomisty. W latach 2012-16 zdobył wiele wyróżnień w licznych rankingach, zajmując m.in. dwukrotnie miejsce na podium konkursu na najlepszego analityka makroekonomicznego organizowanego przez Narodowy Bank Polski. W 2017 roku znalazł się na liście New Europe 100, wyróżniającej najbardziej innowacyjne osoby Europy Środkowej, publikowanej przez „Financial Times”. Absolwent ekonomii na Uniwersytecie Bocconi w Mediolanie i nauk politycznych na Uniwersytecie Warszawskim.
   
Moment wyczekiwania, co dalej ze stopą bezrobocia

Czekałem wiele miesięcy aż będę mógł napisać, że stopa bezrobocia w umęczonej kryzysami strefie euro spadła do rekordowo niskiego poziomu. Ale nie mogę tego zrobić, bo odsetek bezrobotnych zatrzymał się kilka dziesiątych punktu procentowego ponad historycznym minimum, osiągniętym na początku 2008 r.

Tak się stało nie tylko w strefie euro, ale też innych rejonach, również w Polsce. Wszędzie stopa bezrobocia stanęła w miejscu. Stoi nisko, ale już się nie zmienia – widać to na wykresie poniżej. Trwa moment wyczekiwania, co wydarzy się dalej. 

Gdyby stopa bezrobocia ruszyła się wyraźnie w górę, byłoby to jasny sygnał, że z gospodarką dzieje się coś niedobrego. Ale na razie nie widać żadnych objawów, by stopa bezrobocia w Europie miała rosnąć. Natomiast na pewno przydałby się jej dalszy spadek. Choć 7,5 proc. bezrobocia w strefie euro i 6,3 proc. w całej UE to mało na tle historycznym, ale to wciąż na tyle dużo, by wywoływać niepewność wśród pracowników i generować niepokoje społeczne. W USA, Japonii, Australii, Kanadzie stopa bezrobocia jest niższa. Europa ma jakąś dziwną akceptację dla wysokich stóp bezrobocia i niskiej inflacji – jest to zapewne pokłosie różnic politycznych odnośnie tego, jak z bezrobociem należy walczyć.

W Polsce stopa bezrobocia zatrzymała się na poziomie 3,2 proc. (jest to szacunek Eurostatu – dotyczy danych z badań ankietowych, tzw. metody BAEL) i raczej już nie powróci do spadków. Już na te spadku nie ma miejsca. Natomiast ciekawe jest pytanie, o ile może podbić stopę bezrobocia podwyżka płacy minimalnej i spowolnienie gospodarcze? Tego dowiemy się w ciągu kilku miesięcy. Ja sądzę, że zakończymy ten rok z lekko wyższą stopą bezrobocia niż obecnie.

Źródło danych ekonomicznych: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna

Poniższy tekst pochodzi z newslettera Dane Dnia prowadzonego przez Ignacego Morawskiego, dyrektora centrum analiz SpotData. Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.


O Autorze:

Ignacy Morawski

Ignacy Morawski, dyrektor centrum analiz SpotData

Ignacy Morawski jest pomysłodawcą projektu i szefem zespołu SpotData. Przez wiele lat pracował w sektorze bankowym (WestLB, Polski Bank Przedsiębiorczości), gdzie pełnił rolę głównego ekonomisty. W latach 2012-16 zdobył wiele wyróżnień w licznych rankingach, zajmując m.in. dwukrotnie miejsce na podium konkursu na najlepszego analityka makroekonomicznego organizowanego przez Narodowy Bank Polski. W 2017 roku znalazł się na liście New Europe 100, wyróżniającej najbardziej innowacyjne osoby Europy Środkowej, publikowanej przez „Financial Times”. Absolwent ekonomii na Uniwersytecie Bocconi w Mediolanie i nauk politycznych na Uniwersytecie Warszawskim.
 
Rynek pracy przeszedł do fazy stabilizacji

Wstępne dane o stopie bezrobocia w Polsce za lipiec zaskoczyły na plus. Ale patrząc na trend i na to, co o zatrudnianiu mówią menedżerowie firm, widać, że rynek powoli się stabilizuje po fali gigantycznego wzrostu popytu na pracę w ostatnich latach. Sygnałów ewentualnego pogorszenia na rynku pracy na razie wciąż jest natomiast bardzo mało.

W lipcu stopa bezrobocia wyniosła 5,2 proc., wobec 5,3 proc. w czerwcu. To wstępne dane Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej (dane dostępne w aplikacji spotdata.pl tutaj). Po raz pierwszy od sierpnia zeszłego roku bezrobocie okazało się niższe niż prognozował rynek (choć finalnie będzie można to potwierdzić dopiero pod koniec miesiąca). Usuwając z danych efekty sezonowe, widać jednak, że już od czterech miesięcy stopa bezrobocia praktycznie się nie zmienia – wynosi ok. 5,5 proc. Z operacjami usuwania efektów sezonowych zawsze wiąże się duża niepewność na końcach szeregów czasowych, ale wiele wskazuje, że stabilizacja rynku pracy staje się faktem.

Stabilizację potwierdzają indeksy koniunktury powstające na podstawie ankiet wśród menedżerów. W przetwórstwie, budownictwie czy handlu widać, że deklarowany popyt na pracowników wciąż jest dodatni (więcej firm chce zatrudniać niż zwalniać), ale znacznie wyhamował w stosunku do sytuacji z przełomu 2018 i 2019 r. A w budownictwie przeważają wręcz deklaracje o redukcji zatrudnienia. Te informacje pochodzą z GUS. Z kolei analogiczne badania NBP z przełomu pierwszego i drugiego kwartału pokazują wciąż wysoki popyt na pracę, nawet jeżeli jest on nieznacznie niższy niż kilka miesięcy temu. Sygnały nie są zatem jednoznaczne.

Generalnie rynki pracy w Polsce i krajach rozwiniętych to jest wciąż element pozytywnie się wyróżniający na tle innych wskaźników ekonomicznych. Na świecie trwa recesja przemysłowa, rynki finansowe wyceniają coraz większe ryzyko ogólnej recesji gospodarczej, ale twarde dane nie wskazują, by firmy reagowały poprzez zwalnianie pracowników. 

Autor: Ignacy Morawski

Źródło danych o bezrobociu w Polsce: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna

Poniższy tekst pochodzi z newslettera Dane Dnia prowadzonego przez Ignacego Morawskiego, dyrektora centrum analiz SpotData. Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.

Bezrobocie w Czechach spadło poniżej 2 proc.

Bezrobocie w Czechach nie jest może informacją, która najbardziej elektryzuje Polaków. Ale poza ambicjonalnymi porównaniami, które są – nie ukrywajmy – w Polsce popularne, to, co dzieje się w Czechach może pokazywać nam pozycję całego regionu Europy Środkowej. Pozycję, która w ostatnich latach bardzo się umocniła.

W listopadzie stopa bezrobocia w Czechach spadła do 1,9 proc. To pierwszy moment od 2001 r., gdy jakikolwiek kraj Unii Europejskiej ma stopę bezrobocia poniżej 2 proc. Wtedy był to malutki raj finansowy – Luksemburg. Dziś jest to ważny regionalny kraj przemysłowy. Czechy od trzech lat są krajem o najniższej stopie bezrobocia w UE i wbrew prognozom spadek bezrobocia w tym kraju nie chce się zatrzymać.

Dlaczego to jest istotne? To, co dzieje się na rynku pracy w Czechach, dzieje się też w innych krajach regionu, tylko z mniejszą intensywnością. We wszystkich krajach tzw. Grupy Wyszehradzkiej bezrobocie jest na rekordowo niskim poziomie, dużo niższym niż w szczycie ożywienia gospodarczego po przystąpieniu do Unii Europejskiej w latach 2005-2008.

   

Wynika to z faktu, że region ten bardzo umocnił swoją pozycję w międzynarodowym systemie gospodarczym w ostatniej dekadzie. Duże firmy przemysłowe lokowały tu swoją aktywność produkcyjną dzięki czemu mogły zachować wysoką konkurencyjność cenową w czasach osłabionego popytu na świecie. W ostatnich latach podobną ścieżką podążają firmy usługowe, lokując w regionie na ogromną skalę centra usług wspólnych obsługujące centrale w krajach zachodnich.

Ważną cechą łączącą wszystkie kraje regionu i wpływającą na obniżanie stóp bezrobocia są też zmiany demograficzne. Spadek liczby osób w wieku produkcyjnym sprawia, że o pracowników jest trudniej, firmy bardziej więc ich cenią. Zmienia się też struktura demograficzna. Mniej jest osób w wieku 20-30 lat, którzy często po słabych szkołach trafiają na bezrobocie, a więcej osób w wieku 40-50 lat, którzy mają znacznie mocniejszą pozycję na rynku pracy.

Europa Środkowa jest najbardziej dynamicznym gospodarczo regionem UE. I na razie nie wiele wskazuje, by miało się to zmienić. 

Autor: Ignacy Morawski


Raport ekonomiczny o krajach regionu CEE wraz z prognozami gospodarczymi dostępny w ramach SpotData Research – cyklu 10 miesięcznych analiz na temat trendów w gospodarce: LINK

Źródło danych o stopie bezrobocia w UE: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna