Ważny moment dla ukraińskiej gospodarki

Ukraina powoli staje na nogi po wieloletnim kryzysie wywołanym wojną w Donbasie. Nowy rząd i prezydent zapowiadają bezwzględną walkę z korupcją i reformy gospodarcze, polegające m.in. na prywatyzacji części przedsiębiorstw. Gospodarka zaczyna przyspieszać. Nadchodzący rok pokaże, czy mocniejszy będzie impuls reformatorski, czy bezwzględne prawo ciążenia makroekonomicznego, sprowadzające wzrost do długookresowej średniej.

Ostatnie dane pokazują, że gospodarka bardzo wyraźnie przyspieszyła. Wzrost gospodarczy w drugim i trzecim kwartale wyniósł średnio 4,4 proc. i był najwyższy od 2011 r. – mimo spowolnienia w globalnej gospodarce. Teraz Ukraina znalazła się w bardzo ważnym momencie. Rząd dąży do tego, by reformy doprowadziły do dalszego przyspieszenia, z długookresowym celem dla wzrostu PKB na poziomie … 7 proc. rocznie. Ale to będzie bardzo trudne, a sam Międzynarodowy Fundusz Walutowy, wspierający reformy na Ukrainie, przewiduje raczej 3 proc. wzrost.

Jak wskazuje analityk SpotData Kamil Pastor, szybki wzrost gospodarczy w ostatnich kwartałach był możliwy z kilku powodów. Przede wszystkim, mocno zwiększył się eksport w kilku ważnych dla gospodarki sektorach – rolnictwie (doskonałe zbiory i ogromny wzrost eksportu pszenicy do Unii Europejskiej), metalurgii i IT. Ponadto, stabilizacja makroekonomiczna pozwala na wyższy wzrost konsumpcji. Hrywna się umacnia, inflacja spada, a konsumpcja rośnie w tempie ponad 10 proc.

Do osiągnięcia 5 proc. (cel na 2020 r.) i 7 proc. (cel na kolejne lata) wzrostu PKB droga jest jednak jeszcze daleka. Rząd liczy, że radykalna walka z korupcją i prywatyzacja przedsiębiorstw pozwolą na bardzo mocny impuls inwestycyjny, w tym przede wszystkim znaczący wzrost inwestycji zagranicznych. W procesie reform powinna pomóc Unia Europejska, która mogłaby zwiększyć starania o mocniejsza integrację handlową z Ukrainą.

Takie radykalne prowzrostowe przełomy nie są łatwe do przeprowadzenia i utrzymania. Rachunek prawdopodobieństwa nie jest dla Ukrainy przyjazny. Choć pamiętajmy, że gdyby ludzie kierowali się rachunkiem prawdopodobieństwa, świat stałby w miejscu. Możemy trzymać za Ukrainę mocno kciuki.

Źródło danych ekonomicznych: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna

Poniższy tekst pochodzi z newslettera Dane Dnia prowadzonego przez Ignacego Morawskiego, dyrektora centrum analiz SpotData. Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.


O Autorze:

Ignacy Morawski

Ignacy Morawski, dyrektor centrum analiz SpotData

Ignacy Morawski jest pomysłodawcą projektu i szefem zespołu SpotData. Przez wiele lat pracował w sektorze bankowym (WestLB, Polski Bank Przedsiębiorczości), gdzie pełnił rolę głównego ekonomisty. W latach 2012-16 zdobył wiele wyróżnień w licznych rankingach, zajmując m.in. dwukrotnie miejsce na podium konkursu na najlepszego analityka makroekonomicznego organizowanego przez Narodowy Bank Polski. W 2017 roku znalazł się na liście New Europe 100, wyróżniającej najbardziej innowacyjne osoby Europy Środkowej, publikowanej przez „Financial Times”. Absolwent ekonomii na Uniwersytecie Bocconi w Mediolanie i nauk politycznych na Uniwersytecie Warszawskim.
 

 

Ukraina staje na nogi, czy Ukraińcy wyjadą z Polski?

Powszechnie wiadomo, że nie byłoby 5-procentowego wzrostu gospodarczego w Polsce gdyby nie imigranci z Ukrainy. Pisałem kiedyś o szacunkach, które to potwierdzają. Naturalne jest zatem, że potencjalny gwałtowny odpływ ukraińskich pracowników byłby dla polskich firm poważnym wstrząsem.

Dlatego warto przyjrzeć się ostatnim danym z Ukrainy, bo one pokazują, że pojawia się więcej bodźców dla imigrantów do powrotu do domu. Kraj ten bardzo powoli staje na nogi.

W ciągu roku przeciętne wynagrodzenie na Ukrainie w przeliczeniu na złote wzrosło aż o 35,4 proc. W relacji do przeciętego wynagrodzenia w Polsce wzrosło w ciągu roku z 25 do 32 proc. Na to zjawisko składa się kilka przyczyn. Po pierwsze, ukraińska gospodarka przyspieszyła – w drugim kwartale wzrost PKB sięgnął 4,6 proc., czyli najszybciej od niemal trzech lat (wtedy silne były efekty niskiej bazy odniesienia). To przekłada się na wzrost płac, który w ujęciu nominalnym (w hrywnach) sięga 20 proc., a w ujęciu realnym ok. 10 proc. Po drugie, powolna stabilizacja makroekonomiczna prowadzi do stopniowego umocnienia kursu hrywny. Inflacja na Ukrainie powoli się obniża, deficyt na rachunku obrotów bieżących maleje. Od połowy września toczą się również rozmowy z Międzynarodowym Funduszem Walutowym odnośnie uruchomienia kolejnego programu pomocowego o wartości 5-10 mld dolarów. A na to wszystko nakładają się nadzieje związane z nowym prezydentem i rządem. Na Ukrainie trwają reformy nowo zaprzysiężonego rządu pod przewodnictwem premiera Oleksija Honczaruka (współpracownika prezydenta Zełeńskiego). W planach rządu jest m.in. głęboka reforma podatkowa, przyspieszenie integracji z europejskim rynkiem energii oraz prywatyzacja wybranych spółek państwowych.

Ożywienie gospodarcze na Ukrainie jest jak najbardziej pozytywnym zjawiskiem. Warto docenić postępy w rozwoju gospodarczym sąsiada i nie sprowadzać wszystkiego do tematu korzyści i kosztów dla Polski.

Ale koniec końców od pytania o zachowanie imigrantów trudno uciec. Odegrali oni tak ważną rolę w rozwoju polskiej gospodarki w ostatnich latach, że utrata ich byłaby kosztowna. Czy więc wzrost płac na Ukrainie może odwrócić przepływy migracyjne? Trudno zweryfikować to empirycznie, ale wydaje się, że będzie jakiś ruch, choć o ograniczonej skali. Fala imigracji zaczęła się po kryzysie gospodarczym związanym z wojną w Donbasie. To głęboka recesja połączona z inflacją wypchnęły setki tysięcy Ukraińców z kraju. Jeżeli te negatywne zjawiska ustaną, to część osób może zdecydować się na powrót. Tym bardziej, że Polska nie zrobiła wiele by przyciągnąć tych pracowników na stałe, są oni właściwie w permanentnym ruchu, na krótkookresowych pozwoleniach.

Jednocześnie warto pamiętać o epizodzie emigracji Polaków do Wielkiej Brytanii przed 10-15 laty. Relatywnie bardzo dobra sytuacja gospodarcza w Polsce i osłabienie kursu funta w relacji do złotego przełożyły się na zatrzymanie odpływu Polaków z kraju, ale nie wywołały fali powrotów. Podobnie może być z Ukraińcami.

Autor: Ignacy Morawski

Cykliczne raporty ekonomiczne dotyczące krajów Europy Środkowo-Wschodniej: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna

Poniższy tekst pochodzi z newslettera Dane Dnia prowadzonego przez Ignacego Morawskiego, dyrektora centrum analiz SpotData. Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.