Autobusy sprzedajemy i lodówki

Znów produkcja przemysłowa w Polsce zaskoczyła na plus, a to istotne dla całej gospodarki, bo przemysł jest mocno skorelowany ze wzrostem PKB. Wniknięcie w strukturę danych pozwala lepiej zrozumieć, co się dzieje w polskim przetwórstwie i dlaczego jest ono tak odporne na spowolnienie w Niemczech. W skrócie: chodzi o autobusy i lodówki.

W kwietniu produkcja przemysłowa wzrosła o 9,2 proc. rok do roku, wobec 5,6 proc. wzrostu w marcu. Dane były wyraźnie wyższe od oczekiwań rynkowych, podobnie zresztą jak dane marcowe. Rynek prognostyków ewidentnie nie docenił siły produkcji w Polsce na przełomie zimy i wiosny tego roku. Wydawało się, że polski przemysł podąży w dół za niemieckim, a tymczasem okazał się odporny.

Dlaczego tak się stało? Jest wiele powodów, o części już pisałem – np. o rosnącej wymianie handlowej między krajami Europy Środkowej w branży automotive (więcej). Ale tym razem warto zwrócić uwagę na dwa inne czynniki, reprezentowane przez dwie branże.

Liderami wzrostu produkcji są tzw. pozostałe urządzenia transportowe oraz urządzenia elektryczne. W tym pierwszym przypadku chodzi m.in. o autobusy czy pociągi, których produkujemy w Polsce sporo. Nie ma jeszcze szczegółowych danych za kwiecień, ale w samym marcu roczny wzrost produkcji pojazdów transportu publicznego wyniósł niemal 40 proc. A do tego dochodzi wysoki wzrost produkcji samochodów ciężarowych. Jest to m.in. efekt ożywienia inwestycji publicznych w Europie, a szczególnie w naszym regionie, wywołanego finansowaniem z Unii Europejskiej.

W drugim przypadku, czyli urządzeń elektrycznych, chodzi w dużej mierze o sprzęt AGD. W ostatnich miesiącach znacząco przyspieszyła produkcja m.in. chłodziarek i zamrażarek, co sugeruje, że jakiś producent otworzył nową linię produkcyjną (szczegółowe dane na ten temat mamy tylko do marca). Polska jest zagłębiem produkcji tego typu towarów już od wielu lat i wciąż umacnia w tym obszarze swoją pozycję.

Jak widać na wykresie poniżej, obecne tempo wzrostu produkcji przemysłowej sugeruje, że cała gospodarka wciąż utrzymuje wysoką dynamikę rozwoju. Autor: Ignacy Morawski

Źródło danych o produkcji przemysłowej: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna

Poniższy tekst pochodzi z newslettera Dane Dnia prowadzonego przez Ignacego Morawskiego, dyrektora centrum analiz SpotData. Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.

Firmy usługowe częściej idą pod nóż

Po trzech latach fali wzrostowej, liczba niewypłacalności firm w Polsce stabilizuje się na poziomie ok. 90 miesięcznie. Co istotne, szybko rośnie udział firm usługowych w niewypłacalnościach. Są dwa możliwe wyjaśnienia tego zjawiska. Po pierwsze, szybki wzrost płac mocniej uderza w firmy w branżach opartych na pracy człowieka. Po drugie, coraz więcej małych firm, spółek cywilnych i działalności gospodarczych, orientuje się w korzyściach oferowanych przez prawo restrukturyzacyjne i ucieka przed wierzycielami.

W SpotData co miesiąc publikujemy analizę trendów w niewypłacalnościach firm w rozbiciu na branże. Ta analiza oferuje wgląd w ewolucję ryzyk w gospodarce. Pokazujemy jaka jest dynamika takich przypadków oraz ich natężenie (analiza dostępna tutaj, w ramach subskrypcji SpotData Research – zapraszam).

W samym lutym ogłoszono 91 nowych postępowań, a w ciągu 12 miesięcy – 1102. Roczna suma jest o 17 proc. wyższa niż rok temu, ale dane za ostatnie miesiące wskazują na stabilizację. Widać natomiast zróżnicowania branżowe. Mocno rośnie liczba niewypłacalnych firm w usługach, m.in. transporcie, hotelarstwie, gastronomii, usługach profesjonalnych (m.in. architektonicznych). Łącznie udział usług w niewypłacalnościach sięgnął 53 proc., czyli o 3,5 pkt proc. więcej niż przed rokiem, a przemysłu spadł do 26 proc., czyli o 2 pkt proc. w ciągu roku. 

Możliwe, że jest to efekt wzrostu płac i niemożności dostosowania się do nowych warunków na rynku pracy. W usługach udział płac w kosztach jest wyższy niż w przemyśle i presja na ten element kosztów jest bardziej odczuwalna. Ale możliwe jest też inne wyjaśnienie. Duża jest fala niewypłacalności podmiotów niedziałających w formie spółek prawa handlowego, czyli głównie działalności gospodarczych, a takich firm jest dużo więcej w usługach. Roczny wzrost otwieranych postępowań w tej grupie jest zbliżony do 40 proc. Czyżby coraz większa liczba małych podmiotów, niewytrzymujących konkurencji na rynku, musiała chronić się przed wierzycielami? A może po prostu coraz więcej osób prowadzących indywidualną działalność dostrzega zalety prawa restrukturyzacyjnego?

W przemyśle trend w niewypłacalnościach jest bardziej stabilny niż w usługach, choć wzrosty widać m.in. w meblarstwie, produkcji maszyn, a nawet produkcji sprzętu transportowego, czyli jednej z najbezpieczniejszych branż (choć niewypłacalności jest tu na tyle mało, że wzrosty mogą być wywołane przez przypadkowe sprawy). Możliwe, że jest to efekt pogorszenia koniunktury na rynkach eksportowych. Z drugiej strony, w bardzo mocno nastawionej na eksport branży tworzyw sztucznych widać wyraźny spadek otwieranych postępowań. Nie ma więc w sektorze przemysłowym jednoznacznego trendu.

Wniosek? Na razie wśród firm nie dochodzi do wstrząsów wywołanych powolnym spowolnieniem gospodarki. Dla mniejszych przedsiębiorstw kluczowym zagrożeniem jest zmiana układu sił na rynku pracy i zanegowanie sensowności modeli biznesowych opartych na bardzo taniej sile roboczej. 

Autor: Ignacy Morawski


Cykl 10 miesięcznych analiz ekonomicznych SpotData Research dających wgląd w bieżące trendy: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna

Polska i USA cyklicznie idą pod rękę wbrew Niemcom

Obserwowaliśmy w ostatnich miesiącach i kwartałach ewidentne spowolnienie aktywności przemysłowej i handlowej na świecie, ale spowolnienie to nie rozchodzi się równomiernie po krajach. I wczorajsze szczegółowe dane o PKB z Polski czy Stanów Zjednoczonych to potwierdziły.

Widać to też na poniższym wykresie, na którym zaprezentowano PKB Polski na tle USA i Niemiec. Zróżnicowanie wynika m.in. z odmiennego podejścia do polityki fiskalnej. Ale też w danych handlowych nie widać skoordynowanej recesji.

GUS podał, że PKB Polski w czwartym kwartale 2018 r. wzrósł o 4,9 proc. rok do roku (a kiedy weźmiemy dane odsezonowane, to wzrost wyniósł 4,6 proc.). Bardzo pozytywnie zaskoczył eksport, który wzrósł aż o 8,9 proc. rok do roku, wobec wzrostu o 4,9 proc. kwartał wcześniej, a negatywnie zaskoczyły inwestycje, które wzrosły tylko o 6,7 proc., wobec 9,9-procentowej dynamiki kwartał wcześniej, mimo rozgrzanych do czerwoności inwestycji publicznych.

Również wczoraj dane o PKB podał amerykański urząd statystyczny. I również były one bardzo dobre. Media finansowe skupiają się na dynamice PKB kwartał do kwartału, która wyniosła 2,6 proc. (po zannualizowaniu, czyli przedstawieniu danych w ujęciu rocznym – tak jak przedstawia się odsetki bankowe) i była wyższa od prognoz. Ale dla potrzeb porównań międzynarodowych lepiej podać dynamikę PKB rok do roku – wyniosła ona 3,1 proc. i to był najwyższy odczyt od wiosny 2015 r. Wysoka była dynamika inwestycji prywatnych, co zostało odczytane jako dobry prognostyk na przyszłość. Niezła jest też dynamika eksportu – choć eksport zwalnia, to dynamika utrzymuje się na wyraźnym plusie, ponad 2 proc. rok do roku.

Zwracam uwagę na fakt, jak bardzo sytuacja cykliczna Polski czy Stanów Zjednoczonych różni się od Niemiec, które balansują na granicy recesji. Jak wyjaśnić fakt, że nie wszystkie gospodarki reagują jednakowo na spowolnienie aktywności przemysłowej na świecie? Można podać kilka powodów. Po pierwsze, popyt konsumpcyjny na razie nie reaguje na turbulencje przemysłowe, więc lepiej zachowują się gospodarki krajów, gdzie konsumpcja ma duży udział w PKB – tak jest w USA; z kolej w Niemczech konsumpcja ma relatywnie niski udział w PKB (Polska jest gdzieś pomiędzy tymi krajami pod względem udziału konsumpcji). Po drugie, w Polsce czy Stanach Zjednoczonych gospodarka jest wspierana przez relatywnie luźną politykę fiskalną. W Polsce kluczowy pod tym względem jest skokowy wzrost inwestycji publicznych (a w tym roku nadchodzą potężne transfery fiskalne), a w USA cięcia podatków. Po trzecie, wstrząsy przemysłowe najwyraźniej nie rozchodzą się równomiernie po świecie, ponieważ nie wszędzie eksport dołuje. Niemiecki eksport prawie stanął w miejscu, eksport USA wciąż rośnie, a eksport Polski rośnie całkiem szybko (licząc towary i usługi). Pewną zagadką w Polsce jest rozbieżność między danymi z bilansu płatniczego i rachunków narodowych, ale to jest zagadka tylko dla największych fascynatów statystyki publicznej.

Jaki z tego wypływa wniosek? Można odnieść wrażenie, że odporność gospodarcza USA czy Polski na spowolnienie przemysłowe na świecie jest powodem do optymizmu w prognozach na ten rok. Spowolnienie w końcu niewątpliwie dotknie te kraje, ale wciąż można mieć nadzieję, że nie będzie to zjawisko tak gwałtowne jak w Niemczech.

Autor: Ignacy Morawski


Źródło danych dotyczących danych o wzroście PKB: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna