Prognozy się chyboczą

Ostatnie dni przyniosły serię słabszych danych z polskiej i europejskiej gospodarki. Jaskółki ożywienia w sektorze przemysłowym schowały się, widać coraz więcej sygnałów spowolnienia koniunktury. Ekonomiści zapewne są już gotowi do wyraźnych rewizji prognoz dla Polski, a powstrzymywać ich może jedynie fakt, że dużej części aktywności gospodarczej w danych miesięcznych po prostu nie widać – i może tam kryją się jakieś pozytywne zjawiska.

Z wielu negatywnych informacji z ostatnich dni, na pierwszy plan wysuwają się bardzo słabe odczyty indeksów PMI w strefie euro. Wydawało się, że PMI ubijał już dno, a tymczasem indeks we wrześniu spadł jeszcze niżej. Na załączonym wykresie, pochodzącym z publikacji firmy Markit, widać, jak po wielu miesiącach szurania po dnie indeks zanurkował. Analitycy tworzący indeks wskazują, że firmy narzekają głównie na zaburzenia związane z brexitem i wojną handlową. Obecny odczyt złożonego PMI (dla przetwórstwa i usług razem) na poziomie 50,4 pkt jest spójny ze stagnacją gospodarczą.

Znając kontekst globalny, możemy teraz spojrzeć na dane krajowe. A tutaj też nic wielce dobrego się nie dzieje. Pisałem już w piątek o nurkującej produkcji przemysłowej. Do tego doszły raczej słabe dane o sprzedaży detalicznej i mizerne dane o produkcji budowlano-montażowej. Wszystkie najważniejsze wskaźniki miesięczne wskazują na wyraźne spowolnienie gospodarki.

Na razie nie obserwujemy jeszcze fali rewizji prognoz, ponieważ dane miesięczne w Polsce nie pokazują bardzo istotnego sektora – usług. A tam dzięki nowym transferom fiskalnym obroty i zyski mogą się zwiększać szybciej niż w innych sektorach.

W tym momencie więc większość prognoz rynkowych wciąż wskazuje na utrzymanie dynamiki PKB powyżej 4 proc. w drugiej połowie roku. Ale trudno uniknąć wrażenia, że te prognozy mocno się chyboczą.

Autor: Ignacy Morawski

Źródło danych o PMI dla strefy euro: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna

Poniższy tekst pochodzi z newslettera Dane Dnia prowadzonego przez Ignacego Morawskiego, dyrektora centrum analiz SpotData. Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.

MFW mniej wierzy w Polskę

Międzynarodowy Fundusz Walutowy nie wierzy, że Polska jest w stanie utrzymać wzrost gospodarczy powyżej 3 proc. w długim okresie. NBP przeciwnie – jego zespół analityczny uważa, że Polskę stać w dłuższym okresie na rozwój zbliżony do 3,5 proc. Kto ma rację?

MFW we wtorek opublikował swoje uaktualnione prognozy dla świata, w tym Polski. Prognozy zawierają scenariusz makroekonomiczny dla każdego kraju do 2024 r. MFW, tak jak każda instytucja prognozująca, został zaskoczony dobrym początkiem roku w polskiej gospodarce i podniósł prognozę wzrostu PKB na 2019 i 2020 rok odpowiednio do 3,8 proc. (z 3,5 proc.) i 3,1 proc. (z 3 proc.). Do podwyżki prognoz, w warunkach globalnego spowolnienia gospodarczego, przyczyniły się też, oprócz dobrych danych z gospodarki za styczeń i luty, nowe transfery społeczne zapowiedziane przez rząd.

Ciekawsza jest jednak ocena długookresowego potencjału gospodarki. MFW prognozuje, że już od 2021 r. wzrost gospodarczy w Polsce ustabilizuje się na poziomie 2,8 proc. I tej oceny nie zmienił w ostatnich rundach prognostycznych. To oznacza, że fundusz potraktował ostatnie kwartały bardzo wysokiego wzrostu w Polsce jako zjawisko przejściowe, nie wpływające na ocenę długookresowego potencjału rozwojowego kraju.

Inaczej patrzy na to Narodowy Bank Polski, który zaledwie przed miesiącem publikował swoją projekcję dla Polski. Według analityków NBP, fakt, że Polska osiągnęła w minionych 8-10 kwartałach wzrost gospodarczy przekraczający 5 proc., przy jednoczesnym braku jakichkolwiek sygnałów przegrzewania gospodarki, oznacza, że Polska ma długookresowy potencjał rozwojowy wyższy od wcześniejszych szacunków. Wg NBP ten potencjał w najbliższych latach będzie wynosił ok. 3,6 proc. i jest wyższy niż bank szacował wcześniej.

Dylemat sprowadza się do odpowiedzi na pytanie, czy bardzo niska inflacja w Polsce była odzwierciedleniem niskiej luki popytowej (jak sądzi NBP) czy też nie do końca (jak sądzi MFW). Innymi słowy, czy przyspieszenie wzrostu miało trwały, podażowy komponent, czy też nie.

Odpowiedź na pytanie, kto ma rację, nie jest oczywiście łatwa. MFW słusznie wskazuje, że mijający impuls finansowania z funduszy europejskich oraz zmniejszenie napływu imigrantów może znacząco obniżyć długookresowy wzrost gospodarczy w Polsce. Z drugiej strony, odporność polskiej gospodarki na spowolnienie w Europie w ostatnich kwartałach, nawet w branżach nie związanych z inwestycjami publicznymi, może sygnalizować wyższy potencjał rozwojowy. Nie lekceważyłbym tego ostatniego sygnału. 

Autor: Ignacy Morawski

Baza danych MFW: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna

Poniższy tekst pochodzi z newslettera Dane Dnia prowadzonego przez Ignacego Morawskiego, dyrektora centrum analiz SpotData. Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.

Niemcy obniżają prognozy, Polacy podnoszą. Dlaczego?

Wrażliwość koniunktury w Polsce na zmiany w niemieckiej gospodarce ewidentnie zmalała w ostatnim roku. Tak się już zresztą kiedyś zdarzało w okresach, gdy Niemcy wchodziły w stagnację. W czwartek pięć najważniejszych instytutów ekonomicznych w Niemczech we wspólnej analizie znacząco obniżyło prognozę wzrostu gospodarczego kraju w tym roku. Jednocześnie wiodące ośrodki prognostyczne w Polsce (u nas na rynku prognoz obecne są głównie banki) istotnie podnoszą prognozy gospodarcze.

Pięć wspomnianych niemieckich instytutów to IFO, DIW, IfW, IWH i RWI. Prognozują one, że niemiecki PKB wzrośnie w tym roku zaledwie o 0,8 proc. (w poprzedniej rundzie prognostycznej było to 1,5 proc.). To dwukrotnie mniej niż w zeszłym roku, choć realizacja takiego scenariusza oznaczałaby lekkie przyspieszenie wobec końca zeszłego roku, kiedy dynamika PKB wynosiła zaledwie 0,6 proc. rok do roku.

Jednocześnie w Polsce trwa sezon podwyżek prognoz. Wiele dużych banków zdecydowało się na rewizję prognoz PKB Polski na ten rok istotnie w górę. Przeciętna prognoza dla wzrostu PKB rok do roku wynosi teraz 4 proc., choć niektóre banki wskazują na możliwość osiągnięcia dynamik znacznie bliższych 5 proc. (więcej o aktualnych prognozach dla Polski można przeczytać w miesięcznej analizie SpotData Research).

Jak wyjaśnić tę z rozbieżność między koniunkturą w Niemczech i Polsce? Przyczyny mogą być trzy – dwie oczywiste i przejściowe, jedna mniej oczywista i bardziej strukturalna. Po pierwsze, w Polsce wciąż trwa hossa finansowania unijnego. Trwać ona może nieco dłużej niż oczekiwano. Po drugie, nowe transfery fiskalne podniosą dynamikę konsumpcji w tym roku. Po trzecie, strukturalny awans znaczenia Polski w europejskich łańcuchach dostaw towarów i usług zmniejszył wrażliwość eksportu na wahania koniunktury w strefie euro, a szczególnie w Niemczech. Polska oferuje towary i usługi o wysokiej jakości i relatywnie niskiej cenie, co zwiększa ich atrakcyjność na rynkach europejskich w czasach, gdy firmy i gospodarstwa domowe optymalizują koszty.

Oczywiście różnica między wzrostem gospodarczym w Polsce i Niemczech nie może się długo utrzymywać na poziomie ok. 4 pkt proc., tak jak w 2018 i prawdopodobnie 2019 r. Można mieć natomiast nadzieję, że różnica zostanie ograniczona nie tylko przez spowolnienie w Polsce, ale też przyspieszenie w Niemczech w dalszych miesiącach tego roku.

Autor: Ignacy Morawski

Źródło danych: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna

Poniższy tekst pochodzi z newslettera Dane Dnia prowadzonego przez Ignacego Morawskiego, dyrektora centrum analiz SpotData. Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.

Walka o 4 procentowy wzrost gospodarczy w Polsce

Kolejne dane potwierdzają, że luty był bardzo dobry dla polskiej gospodarki, nie różniąc się zresztą pod tym względem znacząco od stycznia. Po dobrych danych z rynku pracy i przemysłu, w czwartek pojawiły się bardzo dobre dane z budownictwa i handlu detalicznego. W obu przypadkach dane były wyższe od prognoz rynkowych, a budownictwo zaskoczyło wręcz kosmicznie. Choć wciąż dane z europejskiej gospodarki wyglądają nie najlepiej.

Mój prosty model ekonometryczny wskazuje w tym momencie na możliwy przedział 3,9-4,8 proc. wzrostu PKB w pierwszych miesiącach roku. Pokazuję to na wykresie poniżej. Jest to model, który szacuje wzrost PKB w danym kwartale na podstawie danych z przemysłu, budownictwa i handlu za pierwsze dwa miesiące kwartału. Pokazuję go, by zobrazować, jaki jest obecnie przedział możliwych scenariuszy dla gospodarki w bardzo krótkim okresie. Prognozy rządowe i rynkowe są w tym momencie dość podobne. A przypomnijmy, że od drugiej połowy roku PKB zostanie podniesione przez transfery fiskalne o ok. 0,3-0,5 proc.

Co do szczegółów. Produkcja budowlano-montażowa za luty pokazała wzrost o 15,1 proc. rok do roku, wobec oczekiwań rynkowych na poziomie 6 proc. (w poprzednich trzech miesiącach średni wzrost wynosił 10,8 proc.). A sprzedaż detaliczna wzrosła realnie o 5,6 proc., wobec oczekiwanych 5,3 proc. (w poprzednich trzech miesiącach średni wzrost wynosił 5,3 proc.). Seria zaskoczeń jest już dość długa i pokaźna.

Choć trzeba jednocześnie odnotować, że niektóre dane z europejskiej gospodarki są wciąż słabe. Dziś rano odczyty indeksów PMI dla przemysłu były głęboko poniżej oczekiwań. Na przykład, niemiecki PMI dla przemysłu wyniósł 44,7 pkt., wobec oczekiwanych 48 pkt. To ogromna i rzadko spotykania różnica. Ale pisałem już parę razy o rosnących wątpliwościach wobec skuteczności indeksów PMI w wyłapywaniu zmian koniunktury. Widać, że wśród inwestorów też takie wątpliwości panują. Niemiecki indeks DAX nie zareagował rano bardzo negatywnie na publikację PMI.

Widać, że w napływających danych ogółem jest bardzo dużo szumu. Dobre dane łączą się z sygnałami recesyjnymi. Ja pozostaję po lekko optymistycznej stronie mocy. 

Autor: Ignacy Morawski

Źródło danych użytych do przygotowania prognozy: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna

Poniższy tekst pochodzi z newslettera Dane Dnia prowadzonego przez Ignacego Morawskiego, dyrektora centrum analiz SpotData. Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.

Bardzo optymistyczne prognozy PKB

Analitycy Narodowego Banku Polskiego wyraźnie podnieśli projekcję PKB na 2019 i 2020 r. Obraz rysowany przez tę projekcję jest bardzo optymistyczny. Pytanie, czy nie za bardzo? Choć warto pamiętać, że w przeszłości projekcje banku sprawdzały się całkiem nieźle, przynajmniej w krótkim okresie.

Według projekcji NBP, publikowanej trzy razy w roku, w 2019 r. wzrost PKB ma zmieścić się w przedziale 3,3-4,7 proc. (środek przedziału to 4 proc.), w 2020 r. – 2,7-4,6 proc. (środek to 3,7 proc.), a w 2021 r. – 2,4-4,3 proc. (środek to 3,4 proc.). A zatem jeszcze przez niemal dwa lata wzrost gospodarczy ma być zbliżony do 4 proc., co jak na gospodarkę nie notującą właściwie wzrostu zatrudnienia ze względu na wyczerpującą się podaż siły roboczej jest wynikiem bardzo wysokim. Taki wzrost mamy utrzymać w warunkach wygasającego napływu imigrantów, malejących dynamicznych efektów napływu funduszy europejskich i wyraźnego spowolnienia w strefie euro.

Jednym z powodów tak optymistycznej prognozy jest prawdopodobnie (bo szczegóły poznamy dopiero w przyszłym tygodniu) silna stymulacja fiskalna gospodarki oraz wykazywana dotychczas przez polską gospodarkę odporność na spowolnienie w Europie. Ten pierwszy czynnik jest nowy, dlatego obecna projekcja NBP jest wyraźnie wyższa niż ta z jesieni. Jeszcze jesienią projekcja wskazywała na wzrost rzędu 3,6 proc. w 2019 r. i 3,4 proc. w 2020 r.

Mi projekcja NBP wydaje się nieco zbyt optymistyczna. Impuls fiskalny w warunkach pełnego zatrudnienia nie przełoży się tak znacznie na wzrost PKB jak parę lat temu, a jednocześnie efekty spowolnienia w Niemczech powinny w końcu być bardziej widoczne w Polsce. Ale jednocześnie moje spojrzenie nie jest diametralnie odmienne od tego prezentowanego przez bank. Trzeba pamiętać, że projekcje NBP generalnie były dość trafne. Od 2010 r. w zdecydowanej większości przypadków faktyczny wzrost PKB mieścił się w przedziale projekcji na rok bieżący. Gorzej z projekcją na dwa lata w przód – w ok. połowie przypadków faktyczny wzrost znajdował się poza przedziałem 50-proc. prawdopodobieństwa. Ze statystycznego punktu widzenia nie ma w tym nic dziwnego, generalnie dobra prognoza to taka, gdy w połowie przypadków faktyczna realizacja zmiennej mieści się w 50-proc. przedziale prawdopodobieństwa. Po prostu patrząc na długi okres swobodniej można się z NBP nie zgodzić.

Autor: Ignacy Morawski

Komunikat RPP z wynikami projekcji PKB i inflacji: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna