Ile wojna handlowa odejmuje ze światowego PKB

To jest pewnie jedno z dwóch, może trzech najistotniejszych pytań makroekonomicznych w tym roku. Jakie będą skutki wojny handlowej? Ostatnio pojawiło się kilka ciekawych badań, które próbują odpowiedzieć na to pytanie. Kto wie, może to właśnie te publikacje wpłynęły na złagodzenie tonu przez administrację USA? Byłaby to żartobliwa sugestia, gdyby nie fakt, że media donosiły, iż czołowi doradcy Donalda Trumpa coraz mocniej naciskają na złagodzenie polityki handlowej. I są pewne jaskółki wskazujące, że administracja Trumpa może tak postąpić.

Kilka miesięcy temu pokazywałem badanie zrobione w Międzynarodowym Funduszu Walutowym, które argumentowało, że wpływ wojny handlowej na PKB to dolne dziesiąte części punktu procentowego. Czyli bez tragedii. Ale już tamci autorzy podkreślali, że ich szacunki nie uwzględniają wszystkich efektów – opierali się na analizowaniu bezpośrednich zakłóceń w handlu, a nie szacowali wpływu wojny handlowej na inwestycje.

We wrześniu pojawiły się dwa ciekawe badania, które szacują wpływ zakłóceń w handlu na niepewność, inwestycje firm i przez to PKB. Badania opisują przede wszystkim wpływ, jaki mają informacje o zakłóceniach w handlu na skłonność firm do podejmowania ryzyka inwestycyjnego. Pierwsze badanie zostało wykonane w Rezerwie Federalnej USA, a drugie w MFW.

W obu przypadkach wniosek jest bardzo podobny – światowy PKB w tym roku jest niższy o ok. 0,8 proc. ze względu na niepewność i niższe inwestycje. To już dość sporo, jest to ok. jedna czwarta rocznej stopy wzrostu dochodu. A przyszłym roku wpływ na wzrost gospodarczy będzie już niższy, ale wciąż negatywny. A w przyszłym roku są przecież wybory w Stanach Zjednoczonych (wpływ na gospodarkę USA jest szacowany w podobnej skali).

Bloomberg donosił niedawno, że doradcy Trumpa chcą szybkiego porozumienia z Chinami, by ograniczyć negatywny wpływ wojny handlowej na gospodarkę. Sam Donald Trump powiedział, że jest gotowy do przejściowego porozumienia, choć Biały Dom doniesieniom o rozważaniach doradców zaprzeczył.  Czy szykuje się jakaś pozytywna zmiana? Zobaczymy. Widać, że wiara w nadzwyczajną odporność amerykańskiej gospodarki na wstrząsy trochę słabnie w Waszyngtonie.

Wpływ niepewności związanej z wojną handlową na PKB krajów rozwiniętych (lewy panel), rynków wschodzących (środkowy panel) i USA (prawy panel). Linia przerywana pokazuje wpływ pierwszej fali ceł (z 2018 r.), linia ciągła – pierwszej i drugiej fali ceł (z 2019 r.)

Autor: Ignacy Morawski

Źródło danych ekonomicznych dla świata: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna

Poniższy tekst pochodzi z newslettera Dane Dnia prowadzonego przez Ignacego Morawskiego, dyrektora centrum analiz SpotData. Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.

Ile mogą kosztować Polskę i Europę amerykańskie cła na samochody

Istnieje ryzyko, że wojna handlowa prowadzona przez USA dotknie wkrótce bezpośrednio Unię Europejską. Międzynarodowy Fundusz Walutowy opublikował wczoraj badanie, które pokazuje, jak rozłożą się między kraje koszty związane z ewentualnymi cłami na sprzedaż towarów do USA. Polska należy do krajów … najmniej dotkniętych ewentualnymi amerykańskimi cłami. Choć trzeba pamiętać, że to badanie nie szacuje wielu istotnych efektów związanych z wojną handlową.

Ekonomiści MFW szacują, że 25 proc. cło na import samochodów i części do Stanów Zjednoczonych zaaplikowane łącznie dla wszystkich krajów świata obniżyłoby PKB Unii Europejskiej w krótkim okresie o 0,1 proc. Gdyby cła były nałożone tylko na UE, efekt byłby większy, choć nie dużo większy. Najbardziej dotknięte spośród krajów UE byłyby Niemcy, a później kolejno – Szwecja, Słowacja, Czechy, Włochy, Wielka Brytania, Belgia, Słowenia i Węgry. W tym szacunku Polska nawet nie jest wymieniana, jest daleko na liście.

Autorzy szacują też, jaki byłby efekt nałożenia ogólnego cła na cały import do USA w wysokości 5 proc. Wpływ na PKB UE wyniósłby -0,2 proc., a Polska znajduje się na … 19. miejscu wśród krajów UE pod względem siły wpływu.

Jeden z wielu powodów tej relatywnie niskiej ekspozycji jest taki, że Polska ma niższy od krajów rozwiniętych wkład własnej wartości dodanej do ogólnej wartości produkcji w branży motoryzacyjnej (i innych branżach). Na przykład, w ogólnej wartości polskiego eksportu samochodów i części, wartość dodana wytworzona w Polsce to ok. 48 proc., podczas gdy we Włoszech czy Niemczech jest to znacznie ponad 60 proc. Tłumacząc obrazowo i w dużym uproszczeniu te obliczenia, ze 100 euro wydanych na elementy aluminium, energię i wynajem hal, my wytwarzamy towar o wartości na poziomie niecałych 200 euro i wysyłamy dalej, a producenci włoscy czy niemieccy z tej samego wkładu tworzą towary o wartości zbliżonej do 300 euro. Więc te kraje rozwinięte tracą więcej w PKB (czyli wartości dodanej) niż Polska w warunkach negatywnego wstrząsu popytowego.

Te analizy są w pewnym sensie dla perspektyw polskiej gospodarki pocieszające. Polecam zresztą tę analizę nie tylko dlatego, że parę razy znajduje się w niej słowo „Polska”, ale przede wszystkim dlatego, że ciekawie pokazuje, jak wstrząsy popytowe rozchodzą się po łańcuchu dostaw między różnymi krajami.

Ale autorzy przyznają, że wielu pośrednich efektów wojny handlowej nie szacują – m.in. efektów obniżenia zaufania w gospodarce, co przełożyłoby się na inwestycje. Sądzę więc, że finalnie efekt ewentualnych amerykańskich ceł byłby istotnie wyższy niż wspomniane dziesiąte części punktu procentowego. Choć nie powinien być to sam w sobie cios, który doprowadzi europejską gospodarkę do recesji.

Wpływ 25 proc. cła na import samochodów i części do USA. Środkowy panel pokazuje wpływ na PKB poszczególnych krajów, w proc.
Autor: Ignacy Morawski

Analiza MFW : LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna

Poniższy tekst pochodzi z newslettera Dane Dnia prowadzonego przez Ignacego Morawskiego, dyrektora centrum analiz SpotData. Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.

Rośnie prawdopodobieństwo cięć stóp w dolarach

Członkowie polskiej Rady Polityki Pieniężnej mówią o konieczności podnoszenia stóp procentowych. Ale globalne wiatry wieją w zupełnie inną stronę. Rynek jest coraz mocniej przekonany, że w tym roku Fed – najważniejszy bank centralny świata – będzie ciął stopy procentowe.

Paru członków RPP, organu Narodowego Banku Polskiego, który odpowiada za politykę pieniężną, mówiło ostatnio o możliwości podniesienia stóp procentowych w Polsce w tym roku. Ewidentnie wrażenie wywarła na nich szybko rosnąca inflacja, która zbliża się do celu NBP, mimo że na początku roku była niższa niż 1 proc. Jednak zwolennicy podwyżek stóp wciąż są w mniejszości w Radzie, a dodatkowo nie sprzyjają im trendy światowe. Amerykański Fed jest coraz bliżej decyzji o cięciu stóp – tak przynajmniej sądzą inwestorzy handlujący kontraktami terminowymi.

Prawdopodobieństwo, że w tym roku Fed dokona obniżki stóp jest wyceniane już na ponad 80 proc. A prawdopodobieństwo, że dokona dwóch obniżek sięga już 30 proc. Widać to na wykresie poniżej, który pokazuje rozkład prawdopodobieństwa określonego przedziału stopy funduszy federalnych na koniec roku (dziś przedział wynosi 225-250). Wykres pochodzi ze strony giełdy CME. Warto zwrócić uwagę, jak mocno w ostatnich tygodniach wzrosły szanse na luzowanie polityki pieniężnej. Jeszcze w połowie kwietnia prawdopodobieństwo obniżki stóp w tym roku ledwo przekraczało 30 proc.

Skąd taka zmiana? Po pierwsze, obniżyła się inflacja w USA (ta bazowa). Po drugie, pogorszyły się znacząco wskaźniki koniunktury przemysłowej. Po trzecie, pogorszyła się dynamika inwestycji. Po czwarte, wojna handlowa Donalda Trumpa pogorszyła perspektywy gospodarki. Po piąte, pogorszyła się koniunktura na giełdzie. Żaden z tych czynników sam w sobie nie miałby znaczenia dla Fed, ale łącznie mogą rzeczywiście wywołać zmianę polityki pieniężnej. Oczywiście patrząc na notowania kontraktów i wycenę prawdopodobieństwa warto pamiętać, że rynek ma tendencję do przereagowywania.

Co ciekawe, mimo rosnących szans na cięcie stóp, dolar umacnia się wobec euro. To pokazuje, że mamy do czynienia ze wzrostem awersji do ryzyka na świecie.

Co z tego wynika? Jeżeli Fed będzie ciął stopy, to w Polsce na pewno nie będzie żadnych szans na ich podnoszenie. Nawet w warunkach szybko rosnącej inflacji.

Dziś cel dla przedziału stopy funduszy federalnych Fed wynosi 225-250. Poniżej pokazany jest rozkład prawdopodobieństwa dla tego przedziału na koniec 2019 r.

Autor: Ignacy Morawski

Źródło danych: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna

Poniższy tekst pochodzi z newslettera Dane Dnia prowadzonego przez Ignacego Morawskiego, dyrektora centrum analiz SpotData. Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.

Amerykańska gospodarka z polskiej perspektywy nie wygląda bardzo różowo

Największa gospodarka świata zanotowała w pierwszym kwartale bardzo solidne tempo wzrostu. I to jest informacja optymistyczna. Ale bardziej szczegółowe spojrzenie na ostatnie dane ze Stanów Zjednoczonych budzi już więcej niepokoju. Te wskaźniki, które są najbardziej istotne dla koniunktury w Polsce, wyglądają słabo. Chodzi głównie o konsumpcje i import. Szczególną uwagę zwracam na ten drugi wskaźnik. W tym momencie import we wszystkich największych gospodarkach świata wyraźnie zwalnia. Czy to może nie odbić się na mocno zależnej od handlu zagranicznego gospodarce Polski?

PKB Stanów Zjednoczonych wzrósł w pierwszym kwartale 2019 r. o 3,2 proc., wobec 2,2 proc. kwartał wcześniej – wynika ze wstępnego szacunku biura statystycznego Departamentu Handlu.Jest to wzrost kwartał do kwartału przeliczony na wartość roczną (tak jak liczy się np. odsetki bankowe). Licząc według konwencji popularnej w Polsce, czyli kwartał roku bieżącego do analogicznego kwartału przed rokiem, wzrost wyniósł również 3,2 proc., wobec 3 proc. kwartał wcześniej. Są to generalnie wyniki wyraźnie lepsze od oczekiwań rynkowych. Powszechnie oczekiwano, że w tym roku amerykańska gospodarka zwolni, a tymczasem początek roku przyniósł przyspieszenie PKB. Biorąc pod uwagę fakt, że początek roku upływał pod znakiem obaw o recesję, jest to istotnie pozytywny sygnał.

Jednak z polskiego punktu widzenia dane nie są aż tak różowe. Szczegółowa analiza statystyczna wskazuje, że dla koniunktury w Polsce istotny jest nie tyle amerykański PKB, co amerykański import (ewentualnie eksport) oraz konsumpcja. A te wskaźniki wyglądają gorzej. Import wzrósł w pierwszym kwartale zaledwie o 1,6 proc., wobec wzrostu o 3,4 proc. kwartał wcześniej, co było najsłabszym wynikiem od dwóch i pół roku. Na wykresie poniżej pokazuję, jak istotne jest spowolnienie importu w USA z polskiego punktu widzenia.

W ostatnich miesiącach bardzo wyraźne spowolnienie importu było widoczne nie tylko w USA, ale też w Niemczech, Chinach i Japonii, czyli wszystkich największych gospodarkach świata. Na razie wciąż więcej jest słabych niż dobrych sygnałów ze światowego handlu. W takich warunkach odporność polskiego przemysłu, o której pisałem w zeszłym tygodniu, może być zagrożona.

Lepiej niż import wygląda konsumpcja w USA, która wzrosła w pierwszym kwartale o 2,7 proc. rok do roku, wobec 2,6 proc. kwartał wcześniej. Ale i z tego frontu widać gorsze informacje. Konsumpcja dóbr trwałych rosła ostatnio najwolniej od 2009 r.

Wniosek? Dane z USA nie są tak różowe, jak może wydawać się na pierwszy rzut oka. A impulsy docierające do Polski ze światowej gospodarki wciąż są per saldo negatywne.  

Autor: Ignacy Morawski

Baza danych SpotData: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna

Poniższy tekst pochodzi z newslettera Dane Dnia prowadzonego przez Ignacego Morawskiego, dyrektora centrum analiz SpotData. Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.