NBP prognozuje sielankowy scenariusz makro dla Polski

Wzrost gospodarczy pozostanie stabilny i relatywnie wysoki, a inflacja będzie się stopniowo obniżała. Taki scenariusz dla polskiej gospodarki rysują analitycy Narodowego Banku Polskiego w najnowszej projekcji inflacji. Projekcja to dość ważny dokument, uważnie analizowany przez rynek. Jak na razie władze banku centralnego nie specjalnie się też przejmują wpływem koronawirusa na polską gospodarkę, choć dostrzegają ryzyko i zapowiadają, że bank w razie czego jest gotowy do reakcji.

NBP przedstawił po środowym posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej wstępne wyniki swoich projekcji – dokładne pojawią się w przyszłym tygodniu. Najważniejsze wnioski pokazałem na wykresie poniżej. Wzrost gospodarczy ma być niższy od wcześniejszych oczekiwań, a inflacja wyższa. Ale jednocześnie zmiany nie są duże.

NBP prognozuje, że wciąż możliwe jest utrzymanie wzrostu PKB w Polsce powyżej 3 proc. w tym roku i w okolicach 3 proc. w przyszłym. Inflacja będzie wysoka w tym roku – wyższa niż górna granica celu NBP – ale jej trajektoria będzie spadkowa. W ciągu dwóch lat ma bez zmian stóp procentowych znaleźć się już poniżej celu NBP. Jest to obraz dość sielankowy – spokojny stabilny wzrost, bez dużych napięć inflacyjnych.

Ze słów prezesa banku Adama Glapińskiego wynika, że na razie stopy procentowe pozostaną bez zmian. Ale dostrzega on, że istnieje ryzyko gorszego scenariusza makroekonomicznego, czyli niższego wzrostu gospodarczego. I wtedy bank będzie reagował. Glapiński nie mówił tego wprost, ale obniżki stóp są jak najbardziej możliwe w razie głębszego hamowania gospodarki.

Źródło danych ekonomicznych: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna

Poniższy tekst pochodzi z newslettera Dane Dnia prowadzonego przez Ignacego Morawskiego, dyrektora centrum analiz SpotData. Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.

PB Forecast
O Autorze:
Ignacy Morawski

Ignacy Morawski, dyrektor centrum analiz SpotData

Ignacy Morawski jest pomysłodawcą projektu i szefem zespołu SpotData. Przez wiele lat pracował w sektorze bankowym (WestLB, Polski Bank Przedsiębiorczości), gdzie pełnił rolę głównego ekonomisty. W latach 2012-16 zdobył wiele wyróżnień w licznych rankingach, zajmując m.in. dwukrotnie miejsce na podium konkursu na najlepszego analityka makroekonomicznego organizowanego przez Narodowy Bank Polski. W 2017 roku znalazł się na liście New Europe 100, wyróżniającej najbardziej innowacyjne osoby Europy Środkowej, publikowanej przez „Financial Times”. Absolwent ekonomii na Uniwersytecie Bocconi w Mediolanie i nauk politycznych na Uniwersytecie Warszawskim.
 
Inflacja przyrasta najszybciej od 2004 r.

Inflacja w Polsce wzrosła… Nie. Inflacja w Polsce skoczyła! Tak szybkiego przyrostu inflacji jak w ostatnich paru miesiącach nie widzieliśmy od połowy 2004 r., czyli momentu wejścia Polski do Unii Europejskiej.

Marek Belka, były prezes NBP, ostrzega  w wywiadzie dla BusinessInsider, że Polsce grozi stagflacja, czyli wysoki wzrost cen w warunkach niskiego wzrostu gospodarczego. Czy rzeczywiście takie niebezpieczeństwo ma wysokie prawdopodobieństwo materializacji? Nie sądzę, bo stagflacja to specyficzne zjawisko, które w historii występowało rzadko. Jeżeli już grozi nam jakieś niebezpieczeństwo, to że wysoka inflacja będzie czynnikiem pogłębiającym dołek koniunktury. Może „wyżreć” realne wynagrodzenia i tym samym obniżyć dynamikę konsumpcji. Może też w negatywnym scenariuszu doprowadzić do podwyżek stóp procentowych.

W styczniu inflacja wyniosła 4,4 proc. – podał wstępnie GUS (dane będą rewidowane w marcu). To oznacza, że w ciągu dwóch miesięcy wskaźnik ten wzrósł aż o 1,8 pkt proc. To najwyższy przyrost w tak krótkim okresie od czerwca 2004 r. Co więcej, i pewnie co gorzej, szybko rośnie tzw. inflacja bazowa, która nie uwzględnia cen żywności i energii, zależnych w dużej mierze od cen surowców. Ta miara inflacji, mająca mierzyć fundamentalne procesy cenowe, mogła przekroczyć 3,3 proc., co oznacza, że była najwyższa od wiosny 2002 r. Inflacja rośnie z trzech powodów: 1) jako reakcja na wysoki wzrost płac w minionych latach, 2) jako efekt zmian regulacyjnych (szczególnie na rynku wywozu odpadów), 3) jako efekt ograniczeń w produkcji żywności wywołanych zmianami pogody i zwierzęcymi epidemiami.

Dla obywateli szybko rosnące ceny są bardzo nieprzyjemnym zjawiskiem. Realne wynagrodzenia są przez to niższe, a to może przełożyć się na niższy wzrost konsumpcji i niższy wzrost gospodarczy.

Z eksperckiego punktu widzenia sam fakt, że inflacja wyskoczyła tak wysoko nie powinien budzić nadmiernych emocji. Pamiętajmy, że przez bitych siedem lat (!) inflacja znajdowała się poniżej celu inflacyjnego NBP. W ekonomii i w bankach centralnych coraz częściej uważa się, że po bardzo długich okresach niskiej inflacji można pozwolić, by przez pewien czas była ona wyższa niż cel inflacyjny. Żyjemy w świecie generalnie bezinflacyjnym i parę miesięcy podwyższonej inflacji nie powinno wywoływać palpitacji serca i rozsądku. Firmy dzięki temu odbudowują marże, realne wynagrodzenia wracają do normalnego wzrostu po okresie stratosferycznych dynamik, pewne zjawiska po prostu się normalizują. I sama inflacja też się w końcu znormalizuje, bo hamująca konsumpcja i inwestycje ograniczą przyrost cen.

Natomiast uważnego monitoringu wymaga jedno istotne zjawisko – skłonność firm do wykorzystywania szumu wokół inflacji do szybszego podnoszenia cen. Firmom jest dużo łatwiej wprowadzać nowe cenniki, gdy całe społeczeństwo rozmawia o podwyżkach cen (a z mojego wąskiego doświadczenia wynika, że tak jest). Gdyby to zjawisko przybrało masowy charakter, wówczas groziłoby nam utrwalenie podwyższonej inflacji. W takich warunkach bank centralny będzie musiał podnieść stopy procentowe, nawet w warunkach spowalniającej gospodarki.

Pierwszy kwartał może wiele w tej kwestii wyjaśnić.

Źródło danych ekonomicznych: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna

Poniższy tekst pochodzi z newslettera Dane Dnia prowadzonego przez Ignacego Morawskiego, dyrektora centrum analiz SpotData. Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.

PB Forecast


O Autorze:

Ignacy Morawski

Ignacy Morawski, dyrektor centrum analiz SpotData

Ignacy Morawski jest pomysłodawcą projektu i szefem zespołu SpotData. Przez wiele lat pracował w sektorze bankowym (WestLB, Polski Bank Przedsiębiorczości), gdzie pełnił rolę głównego ekonomisty. W latach 2012-16 zdobył wiele wyróżnień w licznych rankingach, zajmując m.in. dwukrotnie miejsce na podium konkursu na najlepszego analityka makroekonomicznego organizowanego przez Narodowy Bank Polski. W 2017 roku znalazł się na liście New Europe 100, wyróżniającej najbardziej innowacyjne osoby Europy Środkowej, publikowanej przez „Financial Times”. Absolwent ekonomii na Uniwersytecie Bocconi w Mediolanie i nauk politycznych na Uniwersytecie Warszawskim.
 

 

Czy podwyżki stóp procentowych są możliwe

Po wyraźnym wzroście inflacji w grudniu, na rynku finansowym wzrosło prawdopodobieństwo podwyżki stóp procentowych w Polsce. Choć instrumenty finansowe wciąż nie wyceniają nawet jednej pełnej podwyżki stóp o 0,25 pkt proc., to dzisiejsze spojrzenie na przyszłą politykę NBP różni się od tego z początku roku, kiedy rynek bardziej oczekiwał obniżki niż podwyżki oprocentowania. Ta nieznaczna zmiana jest bardzo ciekawa. Czy podwyżka jest rzeczywiście możliwa? Musiałoby zajść kilka okoliczności.

GUS w ostatecznym odczycie inflacji potwierdził w środę, że tempo wzrostu cen konsumpcyjnych w grudniu wyniosło 3,4 proc. rok do roku. Różne istotne miary wzrostu cen, jak inflacja bazowa (bez żywności i energii) czy inflacja cen usług, znajdują się na wieloletnich maksimach.

Ale żeby stopy procentowe rzeczywiście wzrosły, potrzebne jest spełnienie kilku warunków.

Po pierwsze, wzrost gospodarczy musi być wyższy od oczekiwań. Teraz NBP prognozuje, że gospodarka urośnie w przyszłym roku o ok. 3,5 proc.

Po drugie, inflacja musiałaby utrzymać się na podwyższonym poziomie do wiosny-lata. Większość prognoz pokazuje, że na wiosnę inflacja zacznie się obniżać ze względu na tzw. efekty bazowe (inflacja rosła na wiosnę zeszłego roku) oraz wygaszenie fali podwyżek w usługach. Jeżeli to nie nastąpi, wówczas spojrzenie banku centralnego na stopy procentowe może się zmienić.

Po trzecie, koniunktura na świecie musiałaby się poprawić. Polska jest małą gospodarką otwartą i zagrożenia zewnętrzne są traktowane jako głównie źródło ryzyka.

Po czwarte, kurs złotego nie może się nadmiernie umocnić. Bank centralny traktowałby umocnienie złotego jako głównie niebezpieczeństwo wynikające z potencjalnych podwyżek stóp procentowych – jeżeli złoty będzie się umacniał, to podwyżki będą raczej wykluczone (tym bardziej, że aprecjacja szybko ograniczy inflację).

W tym momencie sądzę, że kombinacja wszystkich tych czynników nie wystąpi i stopy procentowe nie wzrosną w tym roku. Ale poczekajmy do wiosny, która zweryfikuje trendy inflacyjne i stan koniunktury.

Źródło danych ekonomicznych: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna

Poniższy tekst pochodzi z newslettera Dane Dnia prowadzonego przez Ignacego Morawskiego, dyrektora centrum analiz SpotData. Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.


O Autorze:
Ignacy Morawski

Ignacy Morawski, dyrektor centrum analiz SpotData

Ignacy Morawski jest pomysłodawcą projektu i szefem zespołu SpotData. Przez wiele lat pracował w sektorze bankowym (WestLB, Polski Bank Przedsiębiorczości), gdzie pełnił rolę głównego ekonomisty. W latach 2012-16 zdobył wiele wyróżnień w licznych rankingach, zajmując m.in. dwukrotnie miejsce na podium konkursu na najlepszego analityka makroekonomicznego organizowanego przez Narodowy Bank Polski. W 2017 roku znalazł się na liście New Europe 100, wyróżniającej najbardziej innowacyjne osoby Europy Środkowej, publikowanej przez „Financial Times”. Absolwent ekonomii na Uniwersytecie Bocconi w Mediolanie i nauk politycznych na Uniwersytecie Warszawskim.
Europejski konsument zaskoczył optymizmem

W tym tygodniu pojawiły się dwie informacje czysto makroekonomiczne, które mogły wywołać spore zaskoczenie. Jedną opisałem wczoraj – to wyskok inflacji w Polsce, który nota bene został zlekceważony przez Radę Polityki Pieniężnej w jej środowym komunikacie. Ale jest też drugie ciekawe zaskoczenie – sprzedaż detaliczna w Europie. Ona rośnie, pięknie rośnie! Gdyby Europejczycy przywiązywali tyle wagi do konsumpcji, co Amerykanie, to negatywne opinie o stanie gospodarki na pewno nie byłyby aż tak rozpowszechnione.

W listopadzie sprzedaż detaliczna w strefie euro wzrosła o 2,2 proc. rok do roku (na podstawie danych odsezonowanych), czyli właściwie zgodnie z długookresowym trendem. Najciekawsze jest spojrzenie na zestawienie sprzedaży i produkcji przemysłowej. NIGDY nie zdarzyło się, by sprzedaż utrzymywała stabilne tempo wzrostu w czasie recesji produkcji. Nigdy od początku istnienia strefy euro. Ten zupełny brak przełożenia zawirowań w przemyśle na handel jest zaskakujący. Jest to zapewne efekt dobrej sytuacji na rynkach pracy krajów europejskich, a to z kolei wynika z wstrzemięźliwości firm przemysłowych w zwalnianiu pracowników.

Przeciętny konsument od recesji w światowym handlu towarami wciąż jest bardzo daleko.

Źródło danych ekonomicznych: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna

Poniższy tekst pochodzi z newslettera Dane Dnia prowadzonego przez Ignacego Morawskiego, dyrektora centrum analiz SpotData. Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.


O Autorze:
Ignacy Morawski

Ignacy Morawski, dyrektor centrum analiz SpotData

Ignacy Morawski jest pomysłodawcą projektu i szefem zespołu SpotData. Przez wiele lat pracował w sektorze bankowym (WestLB, Polski Bank Przedsiębiorczości), gdzie pełnił rolę głównego ekonomisty. W latach 2012-16 zdobył wiele wyróżnień w licznych rankingach, zajmując m.in. dwukrotnie miejsce na podium konkursu na najlepszego analityka makroekonomicznego organizowanego przez Narodowy Bank Polski. W 2017 roku znalazł się na liście New Europe 100, wyróżniającej najbardziej innowacyjne osoby Europy Środkowej, publikowanej przez „Financial Times”. Absolwent ekonomii na Uniwersytecie Bocconi w Mediolanie i nauk politycznych na Uniwersytecie Warszawskim.
Inflacja wybiła w górę, ceny usług rosną najszybciej od 2001 r.

Nowy Rok rozpoczynamy bardzo mocnym akcentem cenowym. Inflacja w Polsce zaskakująco przyspieszyła w grudniu, a niektóre jej miary są blisko najwyższych poziomów od … 18 lat. Nie jest to dobra informacja. Wyraźny skok inflacji w Polsce może obniżyć dynamikę konsumpcji i tym samym PKB. Choć jest to właściwie naturalna reakcja gospodarki na bardzo szybki wzrost płac z ostatnich lat.

GUS podał wstępny odczyt inflacji za grudzień, z którego wynika, że wzrosła ona do 3,4 proc., wobec 2,6 proc. w listopadzie. Co najciekawsze, wzrost jest wiedziony nie wahliwymi cenami żywności, które często są odpowiedzialne za takie niespodzianki, ale cenami bazowymi, czyli kategoriami po odjęciu żywności i energii. Ze szczątkowych danych (pełne zostaną podane w połowie miesiąca) można wnioskować, że inflacja bazowa wyniosła ok. 3,2 proc., czyli mogła być najwyższa od kwietnia 2002 r. Dane podane przez Eurostat wskazują, że ceny usług rosły w Polsce w grudniu najszybciej od listopada 2001 r. 

Powód podwyżek cen to oczywiście opóźniona reakcja na wzrost płac oraz podwyżki niektórych cen regulowanych (np. wywóz śmieci). Można też zadać uzasadnione pytanie, czy firmy z wyprzedzeniem nie zareagowały na skokowy wzrost płacy minimalnej, który nastąpił w styczniu. Tego nie wiemy, bo mamy na razie za mało danych.

Ponieważ od 2020 r. rosną ceny energii elektrycznej, inflacja może na początku roku znacznie przekroczyć 4 proc. Spowolnienie realnych wynagrodzeń jest już w takiej sytuacji bardzo wyraźne i może negatywnie przełożyć się na konsumpcję. Tym samym inflacja pomaga sprowadzić gospodarkę z cyklicznej górki, dając jednocześnie firmom nieco oddechu – wzrost cen oznacza, że łatwiej przerzucają one koszty na ceny i tym samym odbudowują prawdopodobnie marże. 

Ekonomiści uznający lekko dodatnią inflację za pozytywne zjawisko zawsze wskazywali, że pozwala ona obniżyć realną dynamikę wynagrodzeń bez cięcia płac nominalnych, które jest praktycznie niemożliwe. I to właśnie teraz obserwujemy. Przy tak rozkręconej gospodarce, taka inflacja nie jest zjawiskiem szokującym.

Rada Polityki Pieniężnej w swoich projekcjach przewidywała, że inflacja na początku 2020 r. może przekroczyć 4 proc. A później, wedle tych projekcji, ma zacząć się obniżać. Sądzę, że w RPP pojawi się niepokój dopiero wtedy, gdy inflacja zbliży się do 5 proc. i/lub jeżeli nie zacznie spadać na wiosnę.

Źródło danych ekonomicznych: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna

Poniższy tekst pochodzi z newslettera Dane Dnia prowadzonego przez Ignacego Morawskiego, dyrektora centrum analiz SpotData. Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.


O Autorze:

Ignacy Morawski

Ignacy Morawski, dyrektor centrum analiz SpotData

Ignacy Morawski jest pomysłodawcą projektu i szefem zespołu SpotData. Przez wiele lat pracował w sektorze bankowym (WestLB, Polski Bank Przedsiębiorczości), gdzie pełnił rolę głównego ekonomisty. W latach 2012-16 zdobył wiele wyróżnień w licznych rankingach, zajmując m.in. dwukrotnie miejsce na podium konkursu na najlepszego analityka makroekonomicznego organizowanego przez Narodowy Bank Polski. W 2017 roku znalazł się na liście New Europe 100, wyróżniającej najbardziej innowacyjne osoby Europy Środkowej, publikowanej przez „Financial Times”. Absolwent ekonomii na Uniwersytecie Bocconi w Mediolanie i nauk politycznych na Uniwersytecie Warszawskim.
 
Inflacja coraz wyższa, czekamy na zimowe zmiany cenników

Ceny w Polsce rosną niemal perfekcyjnie zgodnie z celem inflacyjnym. I to jest dobra wiadomość. Ale jednocześnie widać wciąż narastającą presję inflacyjną w usługach, wynikającą m.in. z wysokiego tempa wzrostu płac. Polska jest drugim po Litwie krajem UE z najwyższą dynamiką cen usług. To może być jeszcze przez pewien czas zjawisko bolesne dla konsumentów.

W listopadzie inflacja wyniosła 2,6 proc., wobec 2,5 proc. w październiku. Przypomnę, że cel, w pobliżu którego NBP powinien utrzymywać dynamikę cen konsumpcyjnych w długim okresie, wynosi 2,5 proc. Używając uproszczonego żargonu, inflacja znajdująca się w pobliżu celu oznacza, że gospodarka nie jest ani przegrzana, ani schłodzona. A mówiąc bardziej precyzyjnie, oznacza to, że gospodarka nie jest ani przeinwestowana, ani nie doświadcza nadmiernego bezrobocia (pewnie możnaby podać jeszcze kilka innych wyjaśnień, co w praktyce oznacza stabilna i umiarkowana inflacja – to wymienione na pewno zawiera w sobie uproszczenia).

Jednocześnie są obszary gospodarki, w których presja cenowa jest bardzo wysoka na tle historycznych trendów. Chodzi głównie o usługi. GUS podał, że w listopadzie ceny usług wzrosły aż o 5,3 proc., wobec 4,5 proc. w październiku. Na wykresie pokazuję dłuższy szereg pochodzący z Eurostatu, który stosuje nieco inne wagi. Z tych danych wynika, że ceny usług w listopadzie wzrosły o 4,8 proc., czyli praktycznie w tempie widocznym ostatni raz w szczycie przegrzania gospodarki w 2008 r. (wtedy gospodarka była ewidentnie przeinwestowana, co dotyczyło szczególnie nieruchomości – wielkość inwestycji znacząco przekraczała dostępne krajowe oszczędności, co generowało szybki wzrost zadłużenia zagranicznego).

Są dwa główne źródła wzrostu cen usług. Po pierwsze, jest to szybki wzrost płac – dlatego ceny rosną szybko tam, gdzie płace wykazują wysoką dynamikę i gdzie odczuwalne są niedobory pracowników. Dobrym przykładem są ceny usług lekarskich, które wzrosły w listopadzie o 6,1 proc. rok do roku. Po drugie, źródłem wzrostu cen usług są zmiany regulacyjne, dotykające szczególnie usługi komunalne. Wywóz śmieci jest średnio aż o jedną trzecią droższy niż przed rokiem, co wynika w dużej mierze ze zmieniających się zasad segregowania odpadów.

Bardzo ważne dla trendów inflacyjnych w Polsce w najbliższym roku będą pierwsze miesiące 2020 r. Wtedy wchodzą nowe cenniki w wielu obszarach gospodarki i będzie widać, czy na decyzjach firm i samorządów bardziej ciążą rosnące koszty czy spowolnienie gospodarcze. NBP prognozuje, że inflacja w pierwszym kwartale może zbliżyć się do 4 proc., choć później zacznie opadać. Ta prognoza późniejszego opadania oparta jest na przekonaniu, że ceny usług nie wzrosną skokowo na początku roku (wtedy efekt ich wzrostu byłby widoczny we wskaźniku inflacji przez cały rok). Będzie to więc dla trendów cenowych bardzo ważny moment.

Źródło danych ekonomicznych: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna

Poniższy tekst pochodzi z newslettera Dane Dnia prowadzonego przez Ignacego Morawskiego, dyrektora centrum analiz SpotData. Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.


O Autorze:

Ignacy Morawski

Ignacy Morawski, dyrektor centrum analiz SpotData

Ignacy Morawski jest pomysłodawcą projektu i szefem zespołu SpotData. Przez wiele lat pracował w sektorze bankowym (WestLB, Polski Bank Przedsiębiorczości), gdzie pełnił rolę głównego ekonomisty. W latach 2012-16 zdobył wiele wyróżnień w licznych rankingach, zajmując m.in. dwukrotnie miejsce na podium konkursu na najlepszego analityka makroekonomicznego organizowanego przez Narodowy Bank Polski. W 2017 roku znalazł się na liście New Europe 100, wyróżniającej najbardziej innowacyjne osoby Europy Środkowej, publikowanej przez „Financial Times”. Absolwent ekonomii na Uniwersytecie Bocconi w Mediolanie i nauk politycznych na Uniwersytecie Warszawskim.
 
Bank centralny obniża prognozy PKB, podnosi prognozy inflacji

Narodowy Bank Polski przedstawił w środę wstępne wyniki projekcji inflacji, która jest zwykle dokumentem bardzo uważnie studiowanym przez analityków rynkowych. NBP przyznał, że gospodarka zwalnia nieco szybciej od wcześniejszych prognoz, a jednocześnie, że dynamika cen będzie wyższa. Ale wciąż bank centralny jest przekonany, że procesy rozwojowe i inflacyjne zmieniają się bardzo łagodnie.

Zmiany w projekcji widać na załączonym wykresie. Przede wszystkim, warto zauważyć, że NBP obniżył prognozę* wzrostu PKB na ten rok z 4,5 do 4,3 proc., co – biorąc pod uwagę dostępne dane – wskazuje na 4 proc. wzrost w drugiej połowie roku, wobec 4,6 proc. w pierwszej połowie. Winne mają być słabsze od oczekiwań inwestycje. Zaś w przyszłym roku wzrost ma być bliższy 3,5 niż 4 proc.

Jednocześnie inflacja ma zbliżyć się w przyszłym roku do 3 proc., a w 2021 r. wciąż będzie średniorocznie przekraczać cel inflacyjny. To mała, ale ciekawa zmiana wobec poprzedniej projekcji, opublikowanej w lipcu. Na razie nie wiemy z czego wynika, bo szczegóły projekcji poznamy w przyszłym tygodniu (na pewno o tym napiszę), ale jedną z możliwości jest podwyżka płacy minimalnej i przez to wyższa presja płacowa. Prezes NBP parę miesięcy temu twierdził, że wpływ podwyżki płacy minimalnej na inflację będzie niemal niezauważalny – ale wiele analiz wskazuje na inny efekt. Warto będzie spytać w przyszłym tygodniu ekonomistów NBP, jak oni widzą tę zależność.

Te wszystkie rozważania mają oczywiście bardzo mały wpływ na oczekiwaną ścieżkę stóp procentowych w Polsce. Ani dziś, ani za miesiąc, ani pewnie za rok stopy procentowe się nie zmienią. Tak przynajmniej przekonuje prezes NBP Adam Glapiński. Jednocześnie prezes NBP powiedział, że jeżeli już stopy miałyby się w ogóle zmienić, to w dół, a nie w górę.

*Projekcja NBP jest prognozą warunkową, opartą na założeniu braku zmian stóp procentowych. Ponieważ jednak stopy procentowe prawdopodobnie nie zmienią się w przewidywalnej perspektywie, można utożsamić projekcję NBP z prognozą.

Baza danych ekonomicznych SpotData: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna

Poniższy tekst pochodzi z newslettera Dane Dnia prowadzonego przez Ignacego Morawskiego, dyrektora centrum analiz SpotData. Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.


O Autorze:
Ignacy Morawski

Ignacy Morawski, dyrektor centrum analiz SpotData

Ignacy Morawski jest pomysłodawcą projektu i szefem zespołu SpotData. Przez wiele lat pracował w sektorze bankowym (WestLB, Polski Bank Przedsiębiorczości), gdzie pełnił rolę głównego ekonomisty. W latach 2012-16 zdobył wiele wyróżnień w licznych rankingach, zajmując m.in. dwukrotnie miejsce na podium konkursu na najlepszego analityka makroekonomicznego organizowanego przez Narodowy Bank Polski. W 2017 roku znalazł się na liście New Europe 100, wyróżniającej najbardziej innowacyjne osoby Europy Środkowej, publikowanej przez „Financial Times”. Absolwent ekonomii na Uniwersytecie Bocconi w Mediolanie i nauk politycznych na Uniwersytecie Warszawskim.
Usługi drożeją coraz szybciej

Inflacja w Polsce odpuściła lekko we wrześniu i trzyma się bardzo blisko celu inflacyjnego NBP. Ale w tle widać wciąż silną presję na wzrost cen usług, napędzaną w dużej mierze przez wysoką presję płacową. Sam NBP jest przekonany, że inflacja będzie spokojnie pod kontrolą.

We wrześniu inflacja wyniosła 2,6 proc, wobec 2,9 proc. w sierpniu. Dane były nieznacznie niższe od prognoz rynkowych. Za spadek inflacji odpowiada głównie lekkie wyhamowanie cen żywności i paliw. W przypadku paliw można mówić o pewnym zaskoczeniu, ponieważ ropa i dolar drożały we wrześniu. Ale cóż… nieprzeniknione są polityki cenowe dużych koncernów.

Natomiast czynnik, który w poprzednich miesiącach przyczyniał się do przyspieszania indeksu cen w Polsce, czyli wzrost cen usług, pozostaje w mocy. We wrześniu wzrost cen usług wyniósł 4,4 proc. rok do roku, wobec 3,9 proc. w sierpniu. Co ciekawe, zmiana usług cen miesiąc do miesiąca była najwyższym wrześniowym wzrostem w tym obszarze od września 2007 r. (porównywanie tego samego miesiąca w kolejnych latach może mieć sens ze względu na efekty sezonowe).

Przy tak szybkim wzroście płac, jaki obserwujemy w Polsce, wzrost cen usług jest naturalnym zjawiskiem. Usługi są najczęściej wykonywane przez ludzi, a nie maszyny, więc udział kosztów pracy w kosztach ogółem firm usługowych jest relatywnie wysoki. Firmy nie mogą godzić się na permanentny spadek marż. Do tego dochodzą czynniki regulacyjne, na przykład wzrost kosztów składowania odpadów.

Po środowym posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej prezes NBP Adam Glapiński powiedział, że spodziewa się wzrostu inflacji do początku 2020 r., a później je spadku w ciągu kilku miesięcy. Patrząc na mizerną koniunkturę w Europie i bardzo niską inflację w strefie euro jest to scenariusz całkiem realny. 

Autor: Ignacy Morawski

Źródło danych o inflacji CPI: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna

Poniższy tekst pochodzi z newslettera Dane Dnia prowadzonego przez Ignacego Morawskiego, dyrektora centrum analiz SpotData. Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.

EBC nie daje rady podnieść inflacji i otwarcie to przyznaje

Miał Europejski Bank Centralny wziąć za bary inflację i trochę to zrobił. Ale „trochę” to mało, nie bierze się przecież czegoś za bary „trochę”. I prezes EBC Mario Draghi, w moich oczach najlepszy polityk wśród ekonomistów i najlepszy ekonomista wśród polityków współczesnej Europy, wyjaśnił, dlaczego nie dało rady zrobić więcej. Tuż przed odejściem wyjaśnił, jaka jest największa bariera dla polityki pieniężnej w strefie euro.

EBC podjął w czwartek kilka istotnych decyzji. Ale zanim o nich, to krótko o prognozach banku, które pokazują kontekst tych decyzji. Najnowsze prognozy EBC pokazują, że gospodarka strefy będzie w mizernej kondycji jeszcze przez co najmniej parę lat. Widać to na wykresie poniżej. Inflacja ma być niska, wyraźnie niższa niż cel inflacyjny EBC („poniżej, ale blisko 2 proc.”). Wzrost gospodarczy będzie ledwo przekraczał 1 proc. Prognozy zostały obniżone w porównaniu do czerwca, a już wtedy były raczej pesymistyczne.

Dlatego bank zrobił trzy ważne rzeczy. Po pierwsze, obniżył jedną ze stóp procentowych – stopę depozytową, która określa oprocentowanie depozytów banków w EBC i przekłada się na rynkowy koszt finansowania dla firm i konsumentów – do -0,5 proc. (wobec -0,4 proc. wcześniej). Po drugie, zdecydował o wznowieniu skupu aktywów, czyli tzw. luzowaniu ilościowym. Po trzecie, zapowiedział, że będzie prowadził luźną politykę pieniężną tak długo, jak inflacja nie osiągnie trwale celu inflacyjnego. Tym decyzjom towarzyszą ważne, aczkolwiek bardzo techniczne zmiany w zasadach oprocentowania depozytów banków w EBC – zmierzają one do tego, by część depozytów nie była lokowana na ujemnej stopie i by dzięki temu banki nie traciły na tych operacjach pieniędzy (słabe wyniki finansowe banków mogą utrudniać kreowanie akcji kredytowej).

To wszystko są istotne decyzje, które mogą trochę wesprzeć gospodarkę strefy euro. Ale spójrzmy jeszcze raz na prognozy EBC, które już uwzględniają nową ścieżkę stóp procentowych. One są tak mizerne, że wymagałyby znacznie szerzej zakrojonych działań, radykalnej zmiany w polityce pieniężnej. Bank centralny, który przyznaje, że przez trzy lata nie jest w stanie doprowadzić inflacji do swojego celu, de facto podnosi ręce do góry w geście poddania się.

Prezes EBC Mario Draghi przyznał, że EBC nie może zrobić więcej niż robi. Dlaczego? Jego zdaniem, i opinię tę podziela większość ekonomistów oraz decydentów w Radzie Gubernatorów EBC, kluczową rolę w pobudzaniu europejskiej gospodarki powinna odegrać polityka fiskalna. Po raz pierwszy EBC zakomunikował tak otwarcie, że europejskie rządy powinny wesprzeć wzrost gospodarczy instrumentami budżetowymi (czyli zwiększaniem wydatków lub cięciem podatków). Z czysto teoretycznego punktu widzenia Draghi nie ma racji, bank centralny ma wciąż potężne narzędzia do dyspozycji, mógłby np. przelewać obywatelom pieniądze na konta prywatne, skoro przelewanie ich bankom niewiele daje (w ekonomii tzw. helicopter money jest rozważany jako jedna opcji, które banki centralne mogą wykorzystać). Ale realia polityczne strefy euro są takie, że bardzo szeroko zakrojone działania w polityce pieniężnej wywołałyby potężny opór polityczny. Jest to więc niemożliwe. EBC trafił na mur. Może wykorzystać dotychczasowe narzędzia, których skuteczność jednak maleje. Draghi zawsze umiał balansować na bardzo cienkie granicy technokracji i polityki, nigdy jej jednak nie przekraczając. To pozwoliło mu uratować strefę euro w 2012 r. i stać się najważniejszym urzędnikiem współczesnej Europy. Ale słusznie uznał, że jest tylko urzędnikiem. Działania dużo głębsze niż do tej pory wymagają akceptacji politycznej, więc powinny być w realiach europejskich podejmowane przez polityków.

Co to wszystko oznacza dla Polski? Środowisko niskiej inflacji i niskich stóp będą wpływały też na naszą gospodarkę – wczoraj pokazywałem, jak duże znaczenie dla trendów nominalnych w kraju (ceny, stopy procentowe) mają zjawiska za granicą. Inflacja w strefie euro będzie bardzo niska bardzo długo. Stopy procentowe też. Możliwe nawet, że stopy procentowe w euro nie wzrosną już nigdy. Przecież dokładnie tak było w Japonii przez ostatnie 30 lat. Więc u nas też bardzo długo mogą być bardzo niskie.

Autor: Ignacy Morawski

Prognozy makroekonomiczne EBC: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna

Poniższy tekst pochodzi z newslettera Dane Dnia prowadzonego przez Ignacego Morawskiego, dyrektora centrum analiz SpotData. Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.

Inflacja w Polsce mocno rośnie, choć w strefie euro spada

W tym roku inflacja zaskakuje niemal permanentnie na plus. W lipcu znów była wyraźnie wyższa od oczekiwań rynkowych, głównie w wyniku wzrostu cen żywności, ale też usług. I to może nie być koniec wzrostów. Ale otoczenie światowe nie sprzyja trwałemu wzrostowi inflacji. W strefie euro inflacja w lipcu się obniżyła, a przecież trendy inflacyjne w Polsce są mocno zależne od tego, co dzieje się w Europie.

W lipcu inflacja wyniosła 2,9 proc., wobec 2,6 proc. w czerwcu – wynika ze wstępnych danych GUS. Tym samym dynamika cen jest najwyższa od października 2012 r. Częściowo wynika to z wysokiego wzrostu cen żywności, wywołanego zjawiskami podażowymi (pogoda, zbiory, choroby zwierząt itd.) oraz rosnącymi płacami (efekty widać m.in. w branży piekarniczej). Odejmując czynniki sezonowe, przyspieszenie cen żywności w ostatnim półroczu jest najmocniejsze od początku 2008 r. Jest to tzw. szok podażowy, który przekłada się na obniżenie realnej dynamiki wynagrodzeń i tym samym konsumpcji. Drugim istotnym powodem wzrostu inflacji jest przyspieszenie cen usług, o którym wielokrotnie pisałem (więcej tutaj). Ponadprzeciętna na skalę europejską inflacja jest obserwowana w całym regionie Europy Środkowej, gdzie bezrobocie jest bardzo niskie, a wzrost płac bardzo wysoki.

Jednocześnie w strefie euro inflacja … zwalnia. W lipcu wyniosła 1,1 proc., wobec 1,3 proc. w czerwcu i jest tym samym najniższa od 18 miesięcy. To może być opóźniony efekt spowolnienia gospodarczego, choć spowolnienie to wciąż jeszcze nie przełożyło się bezrobocie i płace. Na pewno tak niska inflacja wywoła wkrótce zdecydowaną reakcję Europejskiego Banku Centralnego, który podąży śladami Fed (ten wczoraj obniżył stopy procentowe o 0,25 pkt proc.) i będzie luzował politykę pieniężną. Sądzę, że luzowanie to może przyjąć duże rozmiary, w banku widać bowiem rosnącą chęć, by trwale zmienić widoczne od wielu lat niekorzystne trendy inflacyjne.

W warunkach niskiej inflacji w strefie euro, raczej wątpliwe jest, by w Polsce, bez istotnej deprecjacji złotego, doszło do znaczącego wystrzału inflacji. Ceny (w tak stabilnej i otwartej gospodarce jak Polska) są zależne od trendów międzynarodowych może nawet bardziej niż od czynników krajowych. Kiedyś pokazywałem dane wskazujące, że inflacja w Polsce bardziej koreluje się z inflacją w strefie euro niż ze zmiennymi z polskiego rynku pracy czy krajowym PKB.

Ale nie zmienia to faktu, że wystąpienie inflacji rzędu 3-4 proc. jest jak najbardziej możliwe. I że część z tej inflacji ma charakter wstrząsu podażowego, czyli takiego, który przekłada się na obniżenie realnych płac i dynamiki konsumpcji. 

Autor: Ignacy Morawski

Dane o inflacji w Polsce: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna

Poniższy tekst pochodzi z newslettera Dane Dnia prowadzonego przez Ignacego Morawskiego, dyrektora centrum analiz SpotData. Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.