W piątek odbyły się masowe, jedne z największych w historii, protesty klimatyczne, w których setki tysięcy ludzi w 150 krajach nawoływały do ograniczenia emisji gazów cieplarnianych. Jednocześnie w Nowym Jorku rozpoczyna się szczyt klimatyczny ONZ, na którym kraje mają zobowiązać się do nowych, zaostrzonych celów redukcji emisji. Sądzę, że jest to dobry moment, by pokazać, jak duża rewolucja gospodarcza nas czeka. Podkreślam słowo REWOLUCJA. Nadchodzące zmiany będą wyjątkowe, głębokie… i bardzo ryzykowne. Jesteśmy w sytuacji, kiedy brak zmian stanowi ryzyko, ale postulowane zmiany też generują zagrożenia.
Jako punkt wyjścia pokazuję emisję CO2 w krajach Unii Europejskiej, jako że dla nas jest to najważniejszy punkt odniesienia – podlegamy unijnej polityce klimatycznej. Unia Europejska chce podjąć zobowiązanie, do którego nawołują naukowcy i ruchy społeczne na świecie, i ograniczyć emisje gazów cieplarnianych do zera do 2050 r. Ma być to zero netto, czyli każde emisje będą musiały znaleźć odzwierciedlenie w wycofaniu gazów z atmosfery. Na razie nie udało się przyjąć takiego zobowiązania, ale nowa przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zapowiedziała, że doprowadzi do jego przyjęcia w ciągu pierwszych 100 dni swojego urzędowania.
Jak widać na wykresie, planowane redukcje mają być drastycznie głębsze niż historyczny trend redukcji emisji oraz znacznie głębsze niż obecnie planowana ścieżka regulacyjna.
Warto zwrócić uwagę na dwa kluczowe fakty. Po pierwsze, przy polityce dojścia do neutralności klimatycznej tempo redukcji emisji w UE latach 2018-2050 będzie musiało być dwukrotnie (!) większe niż tempo redukcji emisji w latach 2007-2017, w których Europa przeszła przez dwa kryzysu finansowe i potężne recesje. Wymagana redukcja to ok. 150 mln ton ekwiwalentu CO2 rocznie, wobec ok. 70 mln ton rocznie w ostatniej dekadzie.
Po drugie, polityka klimatyczne zacznie bardzo mocno dotykać nie tylko energetykę, ale również inne sektory gospodarki – przemysł, transport, rolnictwo, budownictwo. W ostatniej dekadzie niemal 60 proc. redukcji emisji to zasługa energetyki. W nadchodzących dekadach, inne sektory będą musiały odpowiadać za ok. 75 proc. redukcji emisji. To oznacza rewolucyjne zmiany w sposobach, w jakich poruszamy się na duże odległości, w metodach ogrzewania domów, technologiach produkcji wielu wyrobów przemysłowych itd. Wielu technologii, które będą konieczne do takiej transformacji, jeszcze nie ma. Z wielu zmian społeczeństwo nie zdaje sobie sprawy.
Dobry przykład radykalizmu zmiany podaje Financial Times – żeby spełnić wymagania gospodarki nieemisyjnej, w Wielkiej Brytanii należałoby co tydzień wymieniać bojlery w ok. 15 tys. domów. Na razie rząd dąży do wymiany ok. … 220 tygodniowo.
Czy taki radykalizm ma sens? Naukowcy są praktycznie zgodni co do tego, że ocieplenie klimatu można zatrzymać tylko przy pomocy bardzo radykalnych kroków. Ale jednocześnie nie są zgodni co do tego, jakie czekają nas konsekwencje, jeżeli takich kroków nie podejmiemy. Na przykład, przegląd modeli prognostycznych wykonanych przez noblistę Williama Nordhausa wskazuje, że wzrost średniej temperatury na Ziemi o 3 stopnie Celsjusza w stosunku do epoki pre-industrialnej wywoła straty rzędu 2 proc. PKB w 2100 r. (niewiele większe są oszacowania podawane przez IPCC – Międzynarodowy Panel ds. Zmian Klimatu). To bardzo mała wartość, ponieważ do 2100 roku światowe PKB rosnące zgodnie z trendem może powiększyć się o 400-600 proc. Ale jednocześnie sami autorzy tego rodzaju badań przyznają, że nie uwzględniają one wszystkich negatywnych efektów – szczególnie tych nierynkowych, trudnych do oszacowania przy pomocy modeli ekonomicznych. A wielu ekonomistów uważa, że tego typu oszacowania w ogóle nie mają sensu, ponieważ kluczowe w ryzykach klimatycznych są właśnie te niemierzalne efekty. Ponadto, w ryzykach klimatycznych bardzo ważne są scenariusze skrajne – może średnia oczekiwana strata z tytułu ocieplenia klimatu jest niska, ale jeżeli istnieje pewne małe ryzyko destrukcji naszej cywilizacji, to warto ponieść duże koszty by się przed nim ubezpieczyć.
Nauka nie udzieli nam zatem odpowiedzi na pytanie, czy radykalizm w polityce klimatycznej ma sens, mimo wielkich nadziei, jakie w nauce się pokłada. Odpowiedź ma ostatecznie charakter polityczny, sprowadza się do wyboru kosztów, jakie jesteśmy gotowi ponieść, by ubezpieczyć się przed trudnymi do zmierzenia ryzykami.
W moim przekonaniu zalety radykalnej polityki są trzy. Po pierwsze, jest to właśnie ubezpieczenie przeciw potencjalnie dramatycznym konsekwencjom ocieplenia klimatu (nie wiemy, czy one wystąpią, ale są na tyle realne, że uzasadniają radykalne kroki). Po drugie, jest to gigantyczny bodziec popytowy dla innowacji. Świat może przejść na niskokosztową, neutralną dla klimatu energię – ale do tego potrzebne są innowacje, które nie pojawią się bez jednoznacznych celów politycznych. Przełomowe innowacje rzadko pojawiały się bez dużych efektów skali, często zapewnianych przez państwo (na przykład, nie byłoby rewolucji komputerowej w XX wieku w takiej skali jak obserwowana bez popytu ze strony sektora zbrojeniowego i branży kosmicznej). Po trzecie, dzięki radykalnej polityce klimatycznej Unia Europejska zyskuje szansę, by osiągnąć przewagę technologiczną nad Stanami Zjednoczonymi czy Chinami w dziedzinie, która będzie prawdopodobnie kluczowym obszarem transformacji gospodarczej.
Ale istnieją też potężne ryzyka związane z radykalną polityką. Jest to rewolucja, a każda rewolucja w historii wywoływała wstrząsy na dużą skalę – będą wygrani i przegrani, napięcia polityczne z tego wynikające trudno przecenić. Wątpliwe czy uda się zarządzać całym procesem w sposób płynny politycznie. Ponadto, wiele technologii koniecznych do przejścia do zeroemisyjnej gospodarki jeszcze nie istnieje, więc nie da się policzyć dokładnie kosztów tej transformacji. One mogą być relatywnie małe, ale mogą być też potężne. Wreszcie, w systemie gospodarki rynkowej jest to pierwsza rewolucja, w której władze odgórnie wyznaczają cele na tak szeroką skalę. Jest to bardzo duże ćwiczenie z inżynierii społecznej i gospodarczej i z tego powodu wywołuje już tak duże podziały ideowe.
Na pewno wkraczamy w nieznane. Presja na dokonanie rewolucyjnych zmian będzie bardzo duża i jako kraj powinniśmy się na to przygotować.
Autor: Ignacy MorawskiŹródło danych klimatycznych: LINK
Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.
Sprawdź na: www.spotdata.pl/ogolna
Poniższy tekst pochodzi z newslettera Dane Dnia prowadzonego przez Ignacego Morawskiego, dyrektora centrum analiz SpotData. Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.