Przepotężna nadwyżka handlu towarami Polski

Polska gospodarka hamuje, ale poduszką bezpieczeństwa okazuje się relatywnie odporny na zawirowania zagraniczne eksport. Tak można interpretować ostatnie dane o bilansie płatniczym. W listopadzie Polska zanotowała potężną nadwyżkę w handlu towarami, właśnie dzięki kombinacji słabego importu i relatywnie mocnego eksportu. Patrząc na cały rachunek bieżący, czyli saldo dochodów z tytułu handlu towarami, usługami, płatności dywidend/odsetek i transferów pieniężnych, to bardzo dawno nie było ono tak wysokie w relacji do PKB.

Nadwyżka handlu towarami wyniosła w listopadzie 829 mln euro. To drugi w historii wynik po wrześniowych 830 mln euro*. Jest on zasługą mocnego spadku importu (4,5 proc. rok do roku) i tylko lekkiego spadku eksportu (1,1 proc. rok do roku). Kiedy z danych usuniemy wszystkie szumy, czyli odejmiemy sezonowości i weźmiemy średnią kroczącą, to zobaczmy, że dynamika importu zbliżyła się do zera, ale dynamika eksportu trzyma się solidnie powyżej 5 proc. Oczywiście sprzedaż zagraniczna rośnie nieco słabiej niż rok czy dwa lata temu, ale czego możemy oczekiwać przy potężnym spadku produkcji przemysłowej w Niemczech! Fakt, że przy niekorzystnych warunkach zewnętrznych polski eksport wciąż rośnie, jest godny docenienia.

Jak zinterpretować te dane? Słabość importu to odzwierciedlenie słabości akumulacji, czyli inwestycji i zapasów – firmy mniej kupują za granicą towarów inwestycyjnych oraz prawdopodobnie mniej towarów konsumpcyjnych do magazynów. Winne są kulejące inwestycje publiczne i prawdopodobnie zwalniające inwestycje prywatne. Możliwe jest też, że konsumpcja towarów wspierana przez nową rundę 500+ jest słabsza od oczekiwań.

Z kolei niezłe wyniki eksportu to po prostu odzwierciedlenie wysokiej konkurencyjności polskiego sektora przemysłowego. Otwierane są nowe fabryki inwestorów zagranicznych, a jednocześnie zamawiający w Europie mogą w czasie gorszej koniunktury szukać tańszych dostawców z Europy Środkowej.

Warto zwrócić uwagę, że całe saldo obrotów bieżących w relacji do PKB w ostatnich 12 miesiącach przekroczyło 0,6 proc. Ostatni raz taki wynik był zanotowany w 1995 r., a jesteśmy blisko przekroczenia tamtego poziomu (choć wtedy gospodarka funkcjonowała w innych warunkach, więc trudno o bezpośrednie porównania). Oznacza to w praktyce, że polska gospodarka jest na bieżąco uniezależniona od finansowania zagranicznego. To oznaka wysokiej odporności na wstrząsy w światowym systemie finansowym. Choć warto pamiętać, że jesteśmy krajem spłacającym dość wysokie zadłużenie zagraniczne – ktoś kto spłaca zadłużenie, musi notować nadwyżkę dochodów nad wydatkami. Dobrze wiec, że spłacamy, ale nie oznacza to, że staliśmy się nagle drugimi Niemcami, Szwajcarią, czy nawet Czechami (kraje te słyną z wysokich oszczędności i stabilności finansowej). Powoli.

*Trzeba pamiętać, że dane z bilansu płatniczego podlegają ex post mocnym rewizjom wynikającym z uzupełniana danych przez NBP 

Źródło danych ekonomicznych: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna

Poniższy tekst pochodzi z newslettera Dane Dnia prowadzonego przez Ignacego Morawskiego, dyrektora centrum analiz SpotData. Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.


O Autorze:
Ignacy Morawski

Ignacy Morawski, dyrektor centrum analiz SpotData

Ignacy Morawski jest pomysłodawcą projektu i szefem zespołu SpotData. Przez wiele lat pracował w sektorze bankowym (WestLB, Polski Bank Przedsiębiorczości), gdzie pełnił rolę głównego ekonomisty. W latach 2012-16 zdobył wiele wyróżnień w licznych rankingach, zajmując m.in. dwukrotnie miejsce na podium konkursu na najlepszego analityka makroekonomicznego organizowanego przez Narodowy Bank Polski. W 2017 roku znalazł się na liście New Europe 100, wyróżniającej najbardziej innowacyjne osoby Europy Środkowej, publikowanej przez „Financial Times”. Absolwent ekonomii na Uniwersytecie Bocconi w Mediolanie i nauk politycznych na Uniwersytecie Warszawskim.
Eksport osłabiony przez czynniki cykliczne i strukturalne

Polski eksport dostosował się do globalnych trendów i wyraźnie zwolnił w ostatnich miesiącach. Przy czym hamowanie eksportu towarów to zjawisko cykliczne, a hamowanie eksportu usług to potencjalnie może być zmiana strukturalna, związana z wygasaniem najbardziej dynamicznej fali ekspansji zagranicznych firm w dużych polskich miastach.

W sierpniu eksport towarów był o 0,2 proc. wyższy niż przed rokiem, a eksport usług – o 2,8 proc. wyższy. Tak wynika z danych NBP o bilansie płatniczym. Patrząc na bardziej stabilną średnią 3-miesięczną, eksport towarów rośnie w tempie najsłabszym od połowy 2016 r., a eksport usług w tempie najniższym od końca 2013 r.

Tym samym eksport towarów zakończył wielomiesięczny okres nadzwyczajnej odporności na spowolnienie w światowym handlu. Z danych przemysłowych wiemy, że w dużej mierze jest to efekt spowolnienia w branży motoryzacyjnej i branżach z nią powiązanych. Kolejne miesiące pokażą, na ile mocno polska dostosowuje się do trendów w Niemczech. Na razie nie ma jednoznacznych dowodów na to, że całe łańcuchy produkcji w regionie Europy Środkowej zostały mocno dotknięte – na przykład w Czechach produkcja motoryzacyjna w lipcu i sierpniu przyspieszyła, na Węgrzech generalnie trzyma się solidnie, pogorszenie widać zaś było w Polsce i Rumunii.

Eksport usług zwalnia też ze względu na przyczyny cykliczne – w warunkach spowolnienia gospodarczego niższa jest np. dynamika aktywności w transporcie (choć nie ma jeszcze danych za trzeci kwartał). Ale w eksporcie usług widać też zmianę strukturalną. Coraz wolniejsza jest ekspansja zagranicznych centrów usług wspólnych. W ostatnich latach zatrudnienie w tego typu centrach (polskich i zagranicznych) rosło w tempie kilkunastu procent rocznie, przekraczając łącznie 300 tys. W tym roku ekspansja trwa, ale tempo wzrostu zatrudnienia będzie już prawdopodobnie jednocyfrowe (opieram się na prognozach ABSL z czerwca). Nie jest to absolutnie załamanie trendu, ale raczej naturalne jego wypłaszczenie. W tej dziedzinie istotne pytanie brzmi, jak ekspansja tego sektora zostanie dotknięta przez likwidację limitu tzw. 30-krotności w składkach na ZUS. Rząd zapowiada, że osoby zarabiające więcej niż 30-krotność płacy przeciętnej zaczną w przyszłym roku płacić normalne składki ZUS, co oznacza ok. 5 mld zł dodatkowych kosztów pracy rozłożonych na ok. 300 tys. osób i ich pracodawców. Niektórzy twierdzą, że to zatrzyma ekspansję centrów usług wspólnych, które w dużej mierze zatrudniają dobrze opłacanych specjalistów. Z drugiej strony, atrakcyjność kosztowa Polski wciąż jest bardzo wysoka, a jednocześnie w centrach usług rośnie udział prac o bardzo wysokiej wartości dodanej. Jednocześnie niektórzy ministrowie zapowiadają, że zablokują likwidację limitu 30-krotności.

Ekspansja polskiej gospodarki w ostatnich latach opierała się w dużej mierze na dynamicznym włączaniu firm w kraju w międzynarodowe łańcuchy dostaw. Ten proces musi naturalnie osłabnąć, ale ważne, by osłabienie nie przybrało gwałtownego charakteru.

Autor: Ignacy Morawski

Źródło danych o handlu zagranicznym Polski: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna

Poniższy tekst pochodzi z newslettera Dane Dnia prowadzonego przez Ignacego Morawskiego, dyrektora centrum analiz SpotData. Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.