Wielka Brytania płaci większą cenę za rozwód niż UE

Poniższy tekst pochodzi z newslettera Dane Dnia prowadzonego przez Ignacego Morawskiego, dyrektora centrum analiz SpotData. Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.


Przed dwoma tygodniami wydawało się, że umowa rozwodowa między Unią Europejską a Wielką Brytanią ma szansę na akceptację w Izbie Gmin, co usunęłoby z pola widzenia jedno z ważniejszych ryzyk wiszących nad europejską gospodarką. Ale brytyjska polityka podążyła swoimi krętymi ścieżkami, które prowadzą w nieznanym kierunku i trudnym do śledzenia szlakiem. I płacą za to cenę.

Izba Gmin odrzuciła we wtorek umowę. Dziś i jutro będzie głosowała nad opcją wyjścia z UE bez umowy (tzw. hard-brexit, najgorszy scenariusz) lub wydłużeniem okresu negocjacji z Unią (na co będą musieli się zgodzić też przywódcy Unii; zażądają za to zapewne zapłaty). Teraz możliwych jest wiele scenariuszy – od hard-brexitu po odłożenie procesu wyjścia na parę lat, lub nawet powtórne referendum. Kluczowy fakt na ten moment jest taki, że ryzyko hard-brexitu jest wciąż niskie. Brytyjscy analitycy (np. Charles Grant z Center for European Reform) oceniają je na ok. 10 proc. Ale proces decyzyjny będzie trwał wiele tygodni i będą turbulencje po drodze.

Tymczasem Wielka Brytania już płaci cenę za niepewność związaną z procesem wychodzenia z UE. Ostatnie dane pokazały, że inwestycje w czwartym kwartale obniżyły się o 0,5 proc. kwartał do kwartału i 1,4 proc. rok do roku. Wymowne jest porównanie dynamiki inwestycji w Wielkiej Brytanii i Niemiec. O ile Niemcy doświadczały w ostatnim roku wyraźnego spowolnienia gospodarczego, to inwestycje w tym kraju trzymały się całkiem stabilnie, a w czwartym kwartale nawet przyspieszyły. To pokazuje, że niemieckie firmy traktują spowolnienie jako zjawisko przejściowe i niegroźne. W Wielkiej Brytanii tymczasem inwestycje bardzo mocno się obniżyły. Firmy boją się inwestować, ponieważ nie znają warunków, w jakich przyjdzie im funkcjonować po wyjściu kraju z UE. Im bliżej faktycznej daty wyjścia, tym większa niechęć do inwestowania. Dlatego odłożenie brexitu wcale nie musi być dla tego kraju dobrym wyjściem, przedłuży bowiem tylko okres niepewności.

Wiele ryzyk wiszących teraz nad światową gospodarką ma zero-jedynkowy charakter. Albo się zmaterializują w 100 proc., albo nie. Bez twardego brexitu i bez nasilenia wojny handlowej, światowa gospodarka powinna spokojnie rosnąć. Ale pewności co do ostatecznych rozstrzygnięć nie ma.

Autor: Ignacy Morawski


Dane źródłowe o inwestycjach w Niemczech, Wielkiej Brytanii oraz pozostałych krajach UE: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna

Samochodowe ożywienie w Niemczech po wielu miesiącach spadków
Dziś kontynuuję temat kondycji przemysłu na świecie, ponieważ napływa wiele ciekawych danych. Szczególnie z Niemiec. Dane o produkcji w tym kraju okazały się fatalne i doprowadziły niektórych ekonomistów do rewizji w dół prognoz dla niemieckiej gospodarki. Ale, podobnie jak wczoraj, zwracam uwagę, że są to dane za styczeń. Dane za luty pokazują już na przykład bardzo wyraźne odbicie w produkcji samochodów, wspierane normalizacją na rynku motoryzacyjnym po spadkach sprzedaży wywołanych zmianami regulacji emisyjnych.

W styczniu niemiecka produkcja przemysłowa spadła o 0,8 proc. w stosunku do grudnia, podczas gdy rynek oczekiwał wzrostu o 0,5 proc. Niektóre banki, jak Barclays (cytowany przez Financial Times) obniżyły przez to swoje prognozy dla niemieckiej gospodarki na pierwszy kwartał roku. Ale inni ekonomiści zwracają uwagę, że dane są pod bardzo mocnym wpływem spadku produkcji samochodów, który mógł być w dużej mierze przejściowy.

I rzeczywiście, dane od producentów pokazują, że w lutym produkcja samochodów bardzo mocno odbiła – w stosunku do stycznia wzrosła aż o 20 proc., czyli dwukrotnie więcej niż średnia zmiana między styczniem a lutym w ostatnich latach (są to dane nieodsezonowane, ale porównanie z analogiczną zmianą w poprzednich latach pokazuje istotność wzrostu).

Co więcej, dane o rejestracjach samochodów pokazują, że w ostatnich dwóch miesiącach wróciły one do długookresowego trendu wzrostowego, po kilku miesiącach spadków związanych z nowymi regulacjami emisyjnymi i zmianą oferty. Pokazuję to na wykresie poniżej.

Wniosek? W niemieckiej gospodarce nie jest tak źle, jak sugerują dane za styczeń. Nie znaczy to, że jest dobrze i że wzrost gospodarczy powrócił do poziomu sprzed 2018 r. Ale mamy kolejne sygnały ubijania dna przez cykl gospodarczy. 

Autor: Ignacy Morawski

Dane źródłowe o rejestracjach samochodów w Niemczech: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna

EBC w pesymistycznym tonie

Wczoraj pisałem o optymistycznej projekcji Narodowego Banku Polskiego na temat polskiej gospodarki. Dziś przyszedł czas na Europejski Bank Centralny, bo ten też opublikował swoje projekcje. Są one zupełnie odwrotne do projekcji – pesymistyczne. Tak pesymistyczne, że EBC musiał dokonać kolejnego luzowania polityki pieniężnej, wprowadzając dedykowane operacje płynnościowe dla banków w celu pobudzenia akcji kredytowej.

EBC różni się od NBP też tym, że jego prognozy sprawdzały się znacznie słabiej w ostatnich latach.

Projekcja EBC wskazuje, że w tym roku PKB strefy euro urośnie zaledwie o 1,1 proc., czyli dwukrotnie wolniej niż średnio w ostatnich czterech latach i znacznie wolniej niż EBC przewidywał w projekcji grudniowej (1,7 proc.). W 2020 r. wzrost PKB wyniesie 1,6 proc., a w 2021 r. – 1,5 proc. Nie jest to recesja ani kryzys, ale jest to mizerny wzrost, poniżej potencjału strefy. Dlatego też inflacja do 2021 r. ma pozostać niższa niż cel inflacyjny EBC (który brzmi: „poniżej, ale blisko 2 proc.”).

Z tego powodu EBC wprowadził kolejną rundę tzw. operacji TLTRO (targeted long term refinancing operations), które polegają na refinansowaniu bankom portfela udzielonych kredytów korporacyjnych i konsumpcyjnych, po niskiej stopie procentowej i na długi okres. Po decyzji EBC kurs euro stracił wobec dolara ok. 1 proc., czyli bardzo dużo jak na jednodniowy ruch. Rynek chyba był zaskoczony pesymizmem oceny koniunktury przez EBC.

Warto jednak dostrzec, że prognozy EBC dotyczące PKB sprawdzały się w ostatnich latach słabo. Od 2010 r. tylko w trzech na dziewięć przypadków faktyczne PKB było w przedziale prognoz z marca danego roku (wczoraj pokazywałem, że NBP mieścił się w swoim prognozowanym przedziale w sześciu na dziewięć przypadków). Oczywiście przy tak małej liczbie obserwacji trudno o twarde wnioski, ale na pewno dobre określenie ścieżki wzrostu strefy euro jest dla ekonomistów EBC dużym wyzwaniem. W ostatniej dekadzie strefa wielokrotnie zaskakiwała, zarówno pozytywnie jak i negatywnie. Można mieć nadzieję, że teraz jest czas na zaskoczenia in plus. Choć to tylko nadzieje, bo na razie twarde dane tego nie pokazują.

Autor: Ignacy Morawski


Strona EBC z wynikami projekcji PKB i inflacji: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna

Bardzo optymistyczne prognozy PKB

Analitycy Narodowego Banku Polskiego wyraźnie podnieśli projekcję PKB na 2019 i 2020 r. Obraz rysowany przez tę projekcję jest bardzo optymistyczny. Pytanie, czy nie za bardzo? Choć warto pamiętać, że w przeszłości projekcje banku sprawdzały się całkiem nieźle, przynajmniej w krótkim okresie.

Według projekcji NBP, publikowanej trzy razy w roku, w 2019 r. wzrost PKB ma zmieścić się w przedziale 3,3-4,7 proc. (środek przedziału to 4 proc.), w 2020 r. – 2,7-4,6 proc. (środek to 3,7 proc.), a w 2021 r. – 2,4-4,3 proc. (środek to 3,4 proc.). A zatem jeszcze przez niemal dwa lata wzrost gospodarczy ma być zbliżony do 4 proc., co jak na gospodarkę nie notującą właściwie wzrostu zatrudnienia ze względu na wyczerpującą się podaż siły roboczej jest wynikiem bardzo wysokim. Taki wzrost mamy utrzymać w warunkach wygasającego napływu imigrantów, malejących dynamicznych efektów napływu funduszy europejskich i wyraźnego spowolnienia w strefie euro.

Jednym z powodów tak optymistycznej prognozy jest prawdopodobnie (bo szczegóły poznamy dopiero w przyszłym tygodniu) silna stymulacja fiskalna gospodarki oraz wykazywana dotychczas przez polską gospodarkę odporność na spowolnienie w Europie. Ten pierwszy czynnik jest nowy, dlatego obecna projekcja NBP jest wyraźnie wyższa niż ta z jesieni. Jeszcze jesienią projekcja wskazywała na wzrost rzędu 3,6 proc. w 2019 r. i 3,4 proc. w 2020 r.

Mi projekcja NBP wydaje się nieco zbyt optymistyczna. Impuls fiskalny w warunkach pełnego zatrudnienia nie przełoży się tak znacznie na wzrost PKB jak parę lat temu, a jednocześnie efekty spowolnienia w Niemczech powinny w końcu być bardziej widoczne w Polsce. Ale jednocześnie moje spojrzenie nie jest diametralnie odmienne od tego prezentowanego przez bank. Trzeba pamiętać, że projekcje NBP generalnie były dość trafne. Od 2010 r. w zdecydowanej większości przypadków faktyczny wzrost PKB mieścił się w przedziale projekcji na rok bieżący. Gorzej z projekcją na dwa lata w przód – w ok. połowie przypadków faktyczny wzrost znajdował się poza przedziałem 50-proc. prawdopodobieństwa. Ze statystycznego punktu widzenia nie ma w tym nic dziwnego, generalnie dobra prognoza to taka, gdy w połowie przypadków faktyczna realizacja zmiennej mieści się w 50-proc. przedziale prawdopodobieństwa. Po prostu patrząc na długi okres swobodniej można się z NBP nie zgodzić.

Autor: Ignacy Morawski

Komunikat RPP z wynikami projekcji PKB i inflacji: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna

Zaskakujące ożywienie eksportu we wszystkich krajach Europy Środkowej

Ciekawe zjawisko. We wszystkich krajach Europy Środkowej, z których mamy dane, eksport towarów w czwartym kwartale 2018 r. wyraźnie przyspieszył. Dotyczy to Polski, Czech i Węgier. Region okazuje się dość odporny na spowolnienie w światowym handlu, mimo że jest mocno uzależniony od Niemiec, gdzie eksport wyraźnie zwalniał. To może być przyczynek do tezy, że na razie negatywne zjawiska obserwowane w gospodarce nie rozprzestrzeniają się z siłą powodzi – jest wiele wysp odpornych na tendencje recesyjne.

W Polsce eksport towarów wzrósł w czwartym kwartale aż o 6,7 proc. rok do roku (na podstawie danych odsezonowanych z tzw. rachunków narodowych – wszystkie dane do pobrania pod linkiem poniżej), ale najwyższy wzrost zanotowały Węgry, aż o 6,9 proc. W Czechach wzrost wyniósł 4,9 proc. We wszystkich przypadkach dynamiki w czwartym kwartale były wyższe niż w trzecim kwartale. W tym samym okresie niemiecki eksport spadł o 0,3 proc. rok do roku, wobec wzrostu o 1,1 proc. w trzecim kwartale, co oznaczało pierwszy spadek od … 2009 r.

Dobre dynamiki eksportu w regionie to m.in. efekt otwierania nowych fabryk. Na przykład, na Węgrzech Audi otworzyło w zeszłym roku dużą fabrykę modelu A3. Ale warto też dostrzec, że generalnie Niemcy nie ograniczają tak importu jak spada im eksport. Niemiecki import rośnie słabiej, ale nie jest to recesja – w czwartym kwartale wzrost wyniósł 3 proc., wobec 4,4 proc. w trzecim kwartale.

Jak na razie zatem do Polski i regionu nie docierają bardzo mocne wstrząsy ze światowej gospodarki.

Autor: Ignacy Morawski


Źródło danych o eksporcie wszystkich krajów UE: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna

Co bardziej straciło moc: PMI czy gospodarka?

Indeks PMI, czyli najuważniej śledzony indeks koniunktury, nieźle postraszył w piątek. Jego odczyt, wraz ze szczegółami, wskazuje, że spowolnienie przemysłowe uderza w polską gospodarkę z mocą fali sztormowej. Pytanie tylko, czy nie jest to w jakiejś mierze zjawisko iluzoryczne, pojawiające się w głównej mierze poprzez niedoskonałość badań ankietowych, na podstawie których budowany jest indeks?

PMI dla przetwórstwa w lutym spadł do poziomu 47,6 pkt, wobec 48,2 pkt w styczniu. To jest poziom indeksu, który wcześniej występował w szczycie kryzysu w strefie euro w 2012 i 2013 r. A jeszcze gorsze są szczegóły. Subindeks produkcji bieżącej, jeden z ważniejszych komponentów całego PMI, spadł do najniższego poziomu od niemal 10 lat, czyli od czasu wielkiego kryzysu finansowego. Patrząc na relacje historyczne między PMI a produkcją, obecne poziomy indeksu zbieżne są ze spadkiem produkcji o ok. 3-5 proc. rok do roku. Choć z ostatnich danych wynika, że produkcja w Polsce … rośnie w tempie przekraczającym 4 proc.

Co się dzieje?

Na pewno w firmach przemysłowych w Polsce odczuwalne jest pogorszenie koniunktury i osłabienie zamówień. W ankiecie składającej się na indeks znajdują się odpowiedzi menedżerów zamówień z ponad 200 dużych firm przemysłowych, więc wątpliwe, by ten pesymizm nie odzwierciedlał jakichś realnych zjawisk. Tym bardziej, że indeks był zawsze mocno skorelowany z realną dynamiką produkcji – dlatego jest tak uważnie śledzony. Wkrótce można się spodziewać osłabienia produkcji.

Jednak w ostatnich latach zauważalne było pogorszenie korelacji między PMI a danymi z realnej gospodarki. O ile przed rokiem 2015 korelacja była bardzo wysoka, z małymi przerwami, o tyle od roku 2015 korelacja wyraźnie się obniżyła. Widać to na wykresie poniżej. Tak jakby PMI w coraz mniejszym stopniu był reprezentatywny dla sytuacji sektora przetwórczego. Żeby było jasne – korelacja wciąż jest wyraźnie dodatnia i nie można zupełnie lekceważyć tego indeksu. Ale sygnały przezeń wysyłane nie są już tak jednoznaczne jak kiedyś. Nie chcę snuć nieuzasadnionych domysłów, ale gwoli ścisłości należy wspomnieć, że w 2015 r. zmienił się sponsor badania – wycofał się z niego bank HSBC. Czy to mogło mieć jakiś wpływ na precyzję całego, zapewne kosztownego badania? Nie wiem.

Wykres: Średniookresowa korelacja między indeksem PMI a dynamiką produkcji sprzedanej przetwórstwa

Wniosek? Z tym, czy uderzyła nas fala sztormowa europejskiej dekoniunktury przemysłowej, poczekajmy na dane z realnej gospodarki za luty i marzec. Na razie rynek finansowy nie redukuje prognoz dla polskiej gospodarki na ten rok, a wręcz niektóre banki podniosły swoje prognozy, uwzględniając hojny, nowy program fiskalny rządu.
Autor: Ignacy Morawski

Źródło danych dotyczących danych o produkcji przemysłowej: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna

Polska i USA cyklicznie idą pod rękę wbrew Niemcom

Obserwowaliśmy w ostatnich miesiącach i kwartałach ewidentne spowolnienie aktywności przemysłowej i handlowej na świecie, ale spowolnienie to nie rozchodzi się równomiernie po krajach. I wczorajsze szczegółowe dane o PKB z Polski czy Stanów Zjednoczonych to potwierdziły.

Widać to też na poniższym wykresie, na którym zaprezentowano PKB Polski na tle USA i Niemiec. Zróżnicowanie wynika m.in. z odmiennego podejścia do polityki fiskalnej. Ale też w danych handlowych nie widać skoordynowanej recesji.

GUS podał, że PKB Polski w czwartym kwartale 2018 r. wzrósł o 4,9 proc. rok do roku (a kiedy weźmiemy dane odsezonowane, to wzrost wyniósł 4,6 proc.). Bardzo pozytywnie zaskoczył eksport, który wzrósł aż o 8,9 proc. rok do roku, wobec wzrostu o 4,9 proc. kwartał wcześniej, a negatywnie zaskoczyły inwestycje, które wzrosły tylko o 6,7 proc., wobec 9,9-procentowej dynamiki kwartał wcześniej, mimo rozgrzanych do czerwoności inwestycji publicznych.

Również wczoraj dane o PKB podał amerykański urząd statystyczny. I również były one bardzo dobre. Media finansowe skupiają się na dynamice PKB kwartał do kwartału, która wyniosła 2,6 proc. (po zannualizowaniu, czyli przedstawieniu danych w ujęciu rocznym – tak jak przedstawia się odsetki bankowe) i była wyższa od prognoz. Ale dla potrzeb porównań międzynarodowych lepiej podać dynamikę PKB rok do roku – wyniosła ona 3,1 proc. i to był najwyższy odczyt od wiosny 2015 r. Wysoka była dynamika inwestycji prywatnych, co zostało odczytane jako dobry prognostyk na przyszłość. Niezła jest też dynamika eksportu – choć eksport zwalnia, to dynamika utrzymuje się na wyraźnym plusie, ponad 2 proc. rok do roku.

Zwracam uwagę na fakt, jak bardzo sytuacja cykliczna Polski czy Stanów Zjednoczonych różni się od Niemiec, które balansują na granicy recesji. Jak wyjaśnić fakt, że nie wszystkie gospodarki reagują jednakowo na spowolnienie aktywności przemysłowej na świecie? Można podać kilka powodów. Po pierwsze, popyt konsumpcyjny na razie nie reaguje na turbulencje przemysłowe, więc lepiej zachowują się gospodarki krajów, gdzie konsumpcja ma duży udział w PKB – tak jest w USA; z kolej w Niemczech konsumpcja ma relatywnie niski udział w PKB (Polska jest gdzieś pomiędzy tymi krajami pod względem udziału konsumpcji). Po drugie, w Polsce czy Stanach Zjednoczonych gospodarka jest wspierana przez relatywnie luźną politykę fiskalną. W Polsce kluczowy pod tym względem jest skokowy wzrost inwestycji publicznych (a w tym roku nadchodzą potężne transfery fiskalne), a w USA cięcia podatków. Po trzecie, wstrząsy przemysłowe najwyraźniej nie rozchodzą się równomiernie po świecie, ponieważ nie wszędzie eksport dołuje. Niemiecki eksport prawie stanął w miejscu, eksport USA wciąż rośnie, a eksport Polski rośnie całkiem szybko (licząc towary i usługi). Pewną zagadką w Polsce jest rozbieżność między danymi z bilansu płatniczego i rachunków narodowych, ale to jest zagadka tylko dla największych fascynatów statystyki publicznej.

Jaki z tego wypływa wniosek? Można odnieść wrażenie, że odporność gospodarcza USA czy Polski na spowolnienie przemysłowe na świecie jest powodem do optymizmu w prognozach na ten rok. Spowolnienie w końcu niewątpliwie dotknie te kraje, ale wciąż można mieć nadzieję, że nie będzie to zjawisko tak gwałtowne jak w Niemczech.

Autor: Ignacy Morawski


Źródło danych dotyczących danych o wzroście PKB: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna

Rosną szanse na uporządkowany brexit

Ze wszystkich zjawisk, które dołują w tym momencie europejską gospodarkę, brexit jest zapewne jednym z ważniejszych. Przypomnę, że strefa euro od dwóch kwartałów notuje mizerny wzrost w okolicach zaledwie 0,2 proc. kwartalnie, co zaczęła odczuwać już też polska gospodarka. Niepewność wokół handlu jest jednym z czynników obciążających europejską koniunkturę, a niejasne zasady dotyczące wyjścia Wielkiej Brytanii z UE (termin mija 29. marca) się do tego przyczyniają.

Dlatego bardzo pozytywną wiadomością jest wzrost szans na uporządkowane wyjście Wielkiej Brytanii z UE, zgodne z umową podpisaną w listopadzie zeszłego roku. Umowa została odrzucona przez brytyjską Izbę Gmin w styczniu, ale będzie głosowana ponownie i zyskuje zwolenników.

Z tego powodu kurs funta wzrósł w ostatnich dniach do najwyższego poziomu od kwietnia 2017 r., w Polsce cena waluty przekroczyła 5 zł, co widać na wykresie poniżej. Niezależni obserwatorzy wskazują, że szansa na przyjęcie umowy w głosowaniu 12. marca wynosi ok. 50 proc. Kolejna możliwość w hierarchii prawdopodobieństwa to odłożenie terminu wyjścia Wielkiej Brytanii z UE i próba renegocjacji umowy lub przeprowadzenia kolejnego referendum.

Skąd taka zmiana nastrojów w Westminsterze? Zwolennicy wyjścia z UE dostrzegli, że ich opór wobec umowy podpisanej z unią może doprowadzić nie do zmiany warunków, ale do zablokowania brexitu w ogóle. Są więc bardziej skłonni poprzeć umowę, która im się nie podobała – jeżeli tylko UE pójdzie na choć minimalne ustępstwa. Premier Theresa May zapowiedziała, że możliwe jest odłożenie brexitu, a Partia Pracy poparła ideę przeprowadzenia drugiego referendum.

Część chmur wiszących nad europejską gospodarką zaczyna się zatem rozwiewać. Część, bo umowa nie jest jeszcze załatwiona. Część, bo na horyzoncie jest jeszcze wojna handlowa z USA i prawdopodobne wprowadzenie przez Waszyngton ceł na europejskie samochody.

 

Autor: Ignacy Morawski

Źródło danych dotyczących kursu funta szterlinga: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna

Oczyszczanie w budownictwie rozpoczęte

W ostatnim czasie z sektora budowlanego, bardzo istotnego dla sytuacji całej gospodarki, zaczęło płynąć kilka ciekawych sygnałów. Z jednej strony, aktywność budowlana wytraca dynamikę, co wynika w dużej mierze z wysokiej bazy odniesienia z 2018 r. Z drugiej strony, niektórzy analitycy i przedsiębiorcy uważają, że wraz z przemijaniem największej fali boomu budowlanego, firmy z sektora mogą przejść konieczne „oczyszczenie”. Takie opinie możecie znaleźć m.in. w dwóch artykułach, do których linki znajdują się tutaj (pierwszy i drugi).

To może wskazywać, że schodzenie gospodarki z tempa wzrostu w pobliżu 5 proc., do 3-4 proc., może okazać się generalnie uzdrawiające. I że wśród przedsiębiorstw trwa proces uczenia się i dostosowywania do fal inwestycji wywołanych projektami infrastrukturalnymi.

Dane, które mogą potwierdzać tezę o „oczyszczaniu” sektora, to odsetek firm budowlanych, dla których koszty materiałów stanowią barierę rozwoju. Widać to na wykresie poniżej. Ten odsetek jest generalnie dość wysoki, ale spadł w ostatnich miesiącach o kilka punktów procentowych i jest to najmocniejszy spadek (nie uwzględniając zmian sezonowych) od 14 lat w tak krótkim okresie.  Tak jakby kumulacja zamówień mijała i wywoływała dostosowanie po stronie cen. Tezę o przywracaniu równowagi na rynku mogą potwierdzać również niektóre dane o niedoborach maszyn, materiałów i pracowników. Niektórzy analitycy, przytaczani we wspomnianych artykułach, wskazują też, że firmy już od jakiegoś czasu znacznie ostrożniej podchodzą do przetargów, omijając te, w których budżety są wyznaczone zbyt nisko.

Na razie nie jest to na tyle duże zmiana, by było ją widać w jakichś bardziej spektakularnych wskaźnikach, jak np. cenach akcji firm budowlanych na giełdzie. Indeks WIG-Budownictwo wciąż jest bardzo nisko na tle historycznym. Ale proces „oczyszczenia” może się dopiero zaczynać.

Autor: Ignacy Morawski

Źródło danych odnośnie koniunktury w budownictwie: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna

Zatrudnienie stanęło w miejscu, pierwszy raz od ponad sześciu lat

Wyczerpują się już w Polsce zasoby wolnej siły roboczej, które można szybko zaangażować do pracy. Gospodarka jest prawdopodobnie bliska stanowi, który ekonomiści nazywają pełnym zatrudnieniem, co oznacza, że dodatkowy przyrost zatrudnienia można by osiągnąć tylko przez wsparcie aktywności zawodowej, a nie popytu na pracowników. Taki wniosek można wysnuć z ostatnich danych z badania aktywności ekonomicznej ludności.

Według wyników badania BAEL, opublikowanego wczoraj przez GUS, zatrudnienie w Polsce w czwartym kwartale wzrosło zaledwie o 0,03 proc. rok do roku (trzy setne procenta, czyli w zaokrągleniu zero). To najsłabsza dynamika od drugiego kwartału 2013 r., czyli niemal od sześciu lat. W jakiejś mierze odpowiada za to osłabienie popytu, widoczne chociażby w niższej dynamice inwestycji w gospodarce. Ale ważniejszy jest prawdopodobnie czynnik podażowy. Jest wciąż wiele firm chętnych do zatrudniania, co widać m.in. po wynikach ankiet wśród menedżerów. Tylko nie da się już łatwo znaleźć osób, które nie mają pracy. Trzeba „wyciągać” je z innych firm, a za to słono się płaci. Dlatego dynamika wynagrodzeń nie obniża się, mimo słabszej dynamiki zatrudnienia.

Wprawdzie badanie BAEL nie uwzględnia większości imigrantów obecnych w Polsce, ale wiele sygnałów wskazuje, że dynamika zatrudnienia w tej grupie również wyraźnie się obniżyła w ostatnich miesiącach. Ta fala nie mogła trwać wiecznie.

Jakie z tego można wysnuć wnioski? Ograniczenia podażowe będą coraz bardziej hamowały wzrost gospodarczy. Polska od kilku lat jest w recesji demograficznej, zasoby krajowej siły roboczej kurczą się. Od 2015 r. ta zmiana była niwelowana przez napływ imigrantów, ale dziś, gdy ten napływ mija, przyjdzie nam zderzyć się czołowo z efektami zmniejszenia zasobów siły roboczej. Plus jest taki, że firmy będą miały coraz więcej bodźców by znacząco zwiększać wydajność pracy.  

Autor: Ignacy Morawski


Źródło danych o zatrudnieniu: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna