Mimo drugiej fali epidemii i związanego z nią lockdownu Narodowy Bank Polski podniósł prognozę PKB dla polskiej gospodarki. Prawdopodobnie dlatego, że minione kilka miesięcy pokazało, że po okresie zamrożenia aktywności odbicie popytu potrafi być bardzo silne. Epidemia nie musi niszczyć potencjału rozwojowego. Jednak zdaniem analityków banku centralnego na ożywienie pełną gębą przyjdzie nam poczekać ponad rok.
Wstępne wyniki projekcji NBP, która jest traktowana na rynku jako bardzo ciekawy dokument analityczny, wskazują, że w tym roku polski PKB spadnie łącznie o 3,6 proc., w 2021 roku wzrośnie o 2,7 proc., a w 2022 roku zwiększy się aż o 5,8 proc. Jak widać na załączonym wykresie, na którym w oparciu o dynamiki wyliczony jest poziom PKB, cała ścieżka produktu krajowego brutto z najnowszej projekcji jest wyższa niż bank centralny przewidywał w lipcu.
Najważniejszy jest fakt, że za dwa lata wielkość wytwarzanych w Polsce dochodów ma być już bardzo zbliżona do długookresowego trendu. Nie jest to wprawdzie scenariusz status quo, bez epidemii, bo w takim scenariuszu bylibyśmy za dwa lata dużo wyżej. Ale jest to scenariusz wskazujący na ograniczony uszczerbek wywołany przez epidemię w długookresowych trendach rozwojowych.
W projekcji NBP na uwagę zwraca fakt, że rok 2021 ma być jeszcze dość słaby, ze wzrostem nie sięgającym nawet 3 proc., a jednocześnie rok 2022 ma być super-silny, ze wzrostem sięgającym niemal 6 proc. Analitycy banku będą wyjaśniali to podejście w tym tygodniu, ale podejrzewam, że są dwie przyczyny takiego spojrzenia.
Po pierwsze, NBP prawdopodobnie widzi duże ryzyko przedłużania się obecnej fali epidemicznej na pierwsze miesiące przyszłego roku lub powtórzenia jej w którymś momencie roku. Podejrzewam, że przyjmują założenie, że z epidemią na dobre pożegnamy się dopiero za ponad rok. Może być to spójne z doniesieniami na temat szczepionek, które wskazują, że dopiero w 2022 roku uda się zaszczepić większość populacji. Jednocześnie doświadczenie miesięcy letnich pokazuje, że ożywienie po przemijaniu fal epidemicznych może być potężne. Tego NBP wcześniej nie przewidział i to, jak podejrzewam, zostało uwzględnione w nowych scenariuszach. I stąd tak doskonałe liczby na rok 2022.
Po drugie, podejrzewam, że NBP przewiduje kumulację wydatków związanych z funduszem odbudowy UE właśnie w 2022 roku. Start funduszu trochę się opóźnia, ale gdy zacznie on działać, to do Polski – podobnie jak innych krajów – napłynie duża ilość pieniędzy na finansowanie transformacji energetycznej i cyfrowej.
Czy spojrzenie NBP jest słuszne? Ja jestem nieco bardziej optymistycznie nastawiony do perspektyw roku 2022. Zakładam, że od wiosny zasięg epidemii będzie mocno ograniczony, a na jesieni wpływ szczepionek będzie już na tyle odczuwalny, że epidemia nie będzie dusiła aktywności gospodarczej. Jednocześnie zakładam, że wsparcie fiskalne w krajach rozwiniętych będzie potężne. Zobaczymy. Na razie czeka nas bardzo trudna jesień, w czasie której lepsze prognozy będą tylko światełkiem w tunelu.
Powyższy tekst pochodzi z newslettera Dane Dnia prowadzonego przez Ignacego Morawskiego, dyrektora centrum analiz SpotData. Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.
O Autorze:
Ignacy Morawski, dyrektor centrum analiz SpotData Ignacy Morawski jest pomysłodawcą projektu i szefem zespołu SpotData. Przez wiele lat pracował w sektorze bankowym (WestLB, Polski Bank Przedsiębiorczości), gdzie pełnił rolę głównego ekonomisty. W latach 2012-16 zdobył wiele wyróżnień w licznych rankingach, zajmując m.in. dwukrotnie miejsce na podium konkursu na najlepszego analityka makroekonomicznego organizowanego przez „Rzeczpospolitą” i Narodowy Bank Polski. W 2017 roku znalazł się na liście New Europe 100, wyróżniającej najbardziej innowacyjne osoby Europy Środkowej, publikowanej przez „Financial Times”. Absolwent ekonomii na Uniwersytecie Bocconi w Mediolanie i nauk politycznych na Uniwersytecie Warszawskim.
|