Popyt na maszyny i elementy do nich na świecie rośnie w tempie najszybszym od 2011 roku, mimo że na dominującej w światowym PKB półkuli północnej trwa wysoka fala epidemii. To pokazuje, że inwestycje firm powoli zaczynają wracajać do przedepidemicznej normy. Tego typu dane wspierają bardzo optymistyczną narrację dotyczącą przyszłego roku w światowej gospodarce, który może stać pod znakiem szybkiego nadrabiania zaległości po fatalnym roku 2020.
Popyt na maszyny widać w globalnym indeksie PMI dla przetwórstwa przemysłowego, publikowanym przez Markit i JP Morgan. Jest to badanie ankietowe wśród menedżerów zamówień, którego wyniki pojawiają się szybciej niż faktyczne dane z gospodarki i są z tymi wynikami wysoko skorelowane.
Już wczoraj pisałem o tym, że indeks nieoczekiwanie wzrósł w listopadzie – do 53,7 pkt. Jak widać na wykresie jest to spójne z wyraźnym wzrostem produkcji przemysłowej. Ale w szczegółach indeksu jest kluczowa niespodzianka: koniunktura w sektorze produkcji dóbr inwestycyjnych, czyli głównie maszyn, jest najwyższa od 2011 roku. I nawet wyraźnie wzrosła między październikiem a listopadem.
Jest to ewidentny sygnał, że poprawiają się oceny dotyczące przyszłości. Firmy inwestują wtedy, gdy widzą perspektywy zbytu towarów. Co więcej, taką tezę potwierdzają wyniki badania dotyczące zatrudnienia – rosło ono w listopadzie po raz pierwszy od 12 miesięcy.
Najlepsza koniunktura w przemyśle panuje w USA i Chinach, czyli dwóch największych gospodarkach świata. Przy czym dobra sytuacja amerykańskiego przemysłu jest zaskoczeniem. W kraju tym liczba nowych zdiagnozowanych zachorowań na wirus SARS-CoV-2 sięga 180 tys. dziennie (czyli w relacji do populacji wynosi tyle, ile w Polsce na początku listopada), a liczba zgonów z tytułu wywołanej przezeń choroby COVID-19 zbliżyła się do wiosennych szczytów. Tymczasem aktywność gospodarcza nie doznaje bardzo istotnych uszczerbków w relacji do sytuacji z początku jesieni. Konsensus prognoz dotyczący amerykańskiego PKB wciąż wskazuje na wzrost o ok. 0,5-1 proc. kwartał do kwartału. Wprawdzie jest to mniej niż prognozowano w październiku, jednak sytuacja Stanów Zjednoczonych wyraźnie kontrastuje z sytuacją gospodarczą Unii Europejskiej, gdzie powróciła recesja. Wynika to oczywiście z faktu, że wiele amerykańskich stanów jest niechętnych wprowadzaniu restrykcji społecznych.
Polska na tym tle wypada umiarkowanie. Polski PMI wyniósł w listopadzie 50,8 pkt, czyli tyle, ile w październiku. Firmy sygnalizowały pogorszenie zamówień, ale ich prognozy dotyczące przyszłości poprawiły się w relacji do października. Widać, że polski przemysł jest oddalony od Chin i USA i nie odczuwa dobrej koniunktury na tamtejszych rynkach, ale jak na trudne warunki epidemiczne koniunktura i tak wydaje się dobra.
Powyższy tekst pochodzi z newslettera Dane Dnia prowadzonego przez Ignacego Morawskiego, dyrektora centrum analiz SpotData. Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.
O Autorze:
Ignacy Morawski, dyrektor centrum analiz SpotData Ignacy Morawski jest pomysłodawcą projektu i szefem zespołu SpotData. Przez wiele lat pracował w sektorze bankowym (WestLB, Polski Bank Przedsiębiorczości), gdzie pełnił rolę głównego ekonomisty. W latach 2012-16 zdobył wiele wyróżnień w licznych rankingach, zajmując m.in. dwukrotnie miejsce na podium konkursu na najlepszego analityka makroekonomicznego organizowanego przez „Rzeczpospolitą” i Narodowy Bank Polski. W 2017 roku znalazł się na liście New Europe 100, wyróżniającej najbardziej innowacyjne osoby Europy Środkowej, publikowanej przez „Financial Times”. Absolwent ekonomii na Uniwersytecie Bocconi w Mediolanie i nauk politycznych na Uniwersytecie Warszawskim.
|