PKB, czyli tylne lusterko gospodarki

Dane o PKB z Niemiec, Francji czy USA pokazały bardzo głębokie spadki aktywności gospodarczej. Ale jest to głównie wynik kwietniowego lockdownu – pod koniec kwartału sytuacja nie była już tragiczna, choć wciąż była słaba. Duża część strat po lockdownie została nadrobiona, choć na odrobienie całości w tym roku raczej nie ma szans – trzeba będzie poczekać do przyszłego roku.

PKB Niemiec spadł w drugim kwartale o 11,7 proc. rok do roku, a Francji aż o 19,7 proc. rok do roku. W USA spadek był nieco mniejszy, ale też głęboki – niemal o 10 proc. rok do roku.  To są największe spadki od czasu, kiedy zbierane są porównywalne dane. Niektórzy mówią, że to największe spadki od II wojny światowej, choć moim zdaniem używanie takich porównań jest mocno kontrowersyjne – stan wojny ma nieporównanie większy negatywny wpływ na dobrobyt ludności niż stan epidemii. Zestawianie tych dwóch wydarzeń pokazuje tylko ograniczenia wskaźnika jakim jest PKB.

Zwykle dane o PKB są bardzo ważne, bo pokazują ostatni punkt, w którym znajduje się gospodarka i przez to umożliwiają aktualizację prognoz.  Tym razem jednak sytuacja jest inna – dane o PKB za drugi kwartał są mocno zaburzone przez kwietniowy lockdown, kiedy aktywność gospodarcza była o 20-40 proc. niższa od normy (w zależności od kraju). Maj już był lepszy, a czerwiec wyraźnie lepszy. Dlatego patrzenie na dane kwartalne przypomina jazdę samochodem przy spoglądaniu wyłącznie w tylne lusterko.

Szacuję, że PKB największych krajów w ujęciu miesięcznym był w czerwcu już tylko kilka procent niższy rok do roku – w zależności od kraju od 5 do 10 proc. To wciąż jest bardzo słaby wynik i jeszcze pół roku temu przyjęlibyśmy takie spadki z trwogą. Ale kierunek jest jasny – gospodarka odrabia straty.

Czy kolejne fale epidemii mogą zatrzymać ten proces? Sygnały są różne. Dane wysokiej częstotliwości (np. z telefonów komórkowych) pokazują, że w USA duża fala epidemii trwająca od czerwca nie wywołała już takich spadków aktywności społecznej jak na początku wiosny – widać zatrzymanie procesu ożywienia, ale nie powtórną recesję. Z kolei w Hong Kongu kolejna fala epidemii przełożyła się na ponowne zamrożenie aktywności społecznej.

Ja sądzę, że ponowny światowy lockdown w skali takiej jak w kwietniu jest trudny do powtórzenia. Koszty są bowiem potężne. Przy takim zatkaniu gospodarki i społeczeństwa, jak na wiosnę, koszty walki z epidemią mogą przekraczać koszty samej epidemii (dotyczy to głównie krajów mniej zamożnych). Co więcej, rosnąca skuteczność działań służb sanitarnych oraz procesu leczenia sprawia, że państwa są generalnie lepiej przygotowane na nowe fale choroby niż pod koniec zimy.  Oczywiście nie można wykluczyć, że sytuacja zmusi rządy do radykalnych działań. Ale nie traktowałbym tego jako scenariusza bazowego dla Europy.

Znajdujemy się w momencie, gdy konsumenci i podmioty gospodarcze powoli uczą się podejmować decyzje w warunkach nowej, podwyższonej niepewności. Wstrząs jest już lepiej amortyzowany. Powrotu do świata sprzed sześciu miesięcy nie ma i długo nie będzie. Ale wciąż mam dużą nadzieję i przekonanie, że druga połowa roku będzie dla gospodarki wyraźnie lepsza niż pierwsza.

PB Forecast

Powyższy tekst pochodzi z newslettera Dane Dnia prowadzonego przez Ignacego Morawskiego, dyrektora centrum analiz SpotData. Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.

O Autorze:

Ignacy Morawski

Ignacy Morawski, dyrektor centrum analiz SpotData

Ignacy Morawski jest pomysłodawcą projektu i szefem zespołu SpotData. Przez wiele lat pracował w sektorze bankowym (WestLB, Polski Bank Przedsiębiorczości), gdzie pełnił rolę głównego ekonomisty. W latach 2012-16 zdobył wiele wyróżnień w licznych rankingach, zajmując m.in. dwukrotnie miejsce na podium konkursu na najlepszego analityka makroekonomicznego organizowanego przez „Rzeczpospolitą” i Narodowy Bank Polski. W 2017 roku znalazł się na liście New Europe 100, wyróżniającej najbardziej innowacyjne osoby Europy Środkowej, publikowanej przez „Financial Times”. Absolwent ekonomii na Uniwersytecie Bocconi w Mediolanie i nauk politycznych na Uniwersytecie Warszawskim.