To ma być rzekomo największa gospodarcza depresja od czasów starożytnych od Wielkiej Depresji lat 30. A tymczasem w ostatnich dwóch dniach amerykański indeks giełdowy Nasdaq wyszedł na plus patrząc od początku roku. Inne indeksy nie wyglądają dużo gorzej, ale chcę skupić się na Nasdaq. Wygląda na to, że inwestorzy wierzą w Nowy Cyfrowy Świat – gospodarka fizyczna kuleje, ale gospodarka cyfrowa ma rosnąć w siłę. Nie będziemy latać samolotami, ale surfować więcej w sieci. Pisałem o tym już zresztą parę tygodni temu, teraz tę wiarę widać jeszcze mocniej. Może już nawet za mocno?
W poniedziałek Nasdaq zakończył dzień 2,4 proc. powyżej zamknięcia z końca zeszłego roku. Indeks jest też zaledwie 4 proc. poniżej poziomu z 20 lutego, kiedy na całego zaczęła się giełdowa panika związana z epidemią. Moc spółek technologicznych nie jest zresztą tylko domeną amerykańskiej giełdy. Polski indeks WIG-Info jest dużo wyżej niż na początku roku, czy nawet pod koniec lutego. Kiedy wszędzie słychać o rosnącym bezrobociu i setkach/tysiącach firm tracących grunt, ceny akcji polskich firm informatycznych, jak Assecco i Comarch, czy świadczących usługi cyfrowe, jak LiveChat, są na maksimach lub blisko wieloletnich maksimów.
Giełdą rzadko się zajmuję w tym newsletterze, ale opisywane zjawiska wydają się nieść potencjalnie ciekawy sygnał. Może ten ruch do sieci rzeczywiście zostanie z nami na stałe? Ludzie znacznie zwiększą popyt na usługi cyfrowe, od e-commerce po e-learning. Może nie będą mieli wyboru. Jeżeli epidemiolodzy mają rację, to świat w dotychczasowej formie nie wróci prędko. Bill Gates, mający duże rozeznanie w temacie epidemii ze względu na aktywność swojej fundacji, twierdzi, że dopóki nie będzie leku o skuteczności co najmniej 95 proc., pełnego powrotu do świata sprzed epidemii nie będzie. A szanse na taki lek lub miks leków w tym roku nie są wysokie. Zostaje więc nam zdalne biuro, zdalna szkoła, zdalne filmy, zdalne wizyty w muzeum, zdalne zakupy. Ktoś na tym będzie musiał skorzystać i prawdopodobnie będą to niektóre spółki cyfrowe.
Ale część analityków wskazuje też na inne czynniki stojące za dużym zainteresowaniem inwestycjami w spółki technologiczne. Po pierwsze, na giełdy trafiła duża fala nowych inwestorów, szukających alternatywy w świecie bardzo niskich stóp procentowych. Oni po prostu kupują to, co jest najmniej narażone na efekty epidemii – niekoniecznie musi to sygnalizować wiarę w cyfrową transformację. Po drugie, spółki technologiczne są często mniej zadłużone, a w warunkach potężnego wstrząsu makroekonomicznego dług jest jak worek z kamieniami uczepiony u nogi biegacza. Inwestorzy relokują kapitał w stronę bezpieczniejszych firm.
Ja myślę, że jest szansa, iż wiele procesów cyfrowych w gospodarce mocno przyspieszy. Ale czy będzie to Nowy Świat Cyfrowy? Chyba nie aż tak, by na swoją arkę przyjąć wszystkie podmioty z obszaru ICT. Jeżeli wstrząs gospodarczy będzie relatywnie krótki, to świat nie zmieni się aż tak bardzo jak wydaje się przestraszonym komentatorom. Z kolej, jeżeli wstrząs będzie głęboki i długi to bardzo mocno straci też duża część spółek technologicznych.
Powyższy tekst pochodzi z newslettera Dane Dnia prowadzonego przez Ignacego Morawskiego, dyrektora centrum analiz SpotData. Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.
O Autorze:
Ignacy Morawski, dyrektor centrum analiz SpotData Ignacy Morawski jest pomysłodawcą projektu i szefem zespołu SpotData. Przez wiele lat pracował w sektorze bankowym (WestLB, Polski Bank Przedsiębiorczości), gdzie pełnił rolę głównego ekonomisty. W latach 2012-16 zdobył wiele wyróżnień w licznych rankingach, zajmując m.in. dwukrotnie miejsce na podium konkursu na najlepszego analityka makroekonomicznego organizowanego przez „Rzeczpospolitą” i Narodowy Bank Polski. W 2017 roku znalazł się na liście New Europe 100, wyróżniającej najbardziej innowacyjne osoby Europy Środkowej, publikowanej przez „Financial Times”. Absolwent ekonomii na Uniwersytecie Bocconi w Mediolanie i nauk politycznych na Uniwersytecie Warszawskim.
|