Europa w marazmie, ale bez recesji

Zestaw słabych danych ze strefy euro opublikowanych w ostatnich dniach pokazuje, w jak mizernej kondycji jest ostatnio gospodarka europejska. Szczególnie niepokojące jest zatrzymanie spadku stopy bezrobocia. Ale nawet w tych informacjach można znaleźć promyk nadziei na przyszłość, nie wszystko wygląda bardzo źle.

Okazją do spojrzenia na gospodarkę strefy euro z lotu ptaka i podsumowania najważniejszych trendów są dane Eurostatu o PKB, bezrobociu i inflacji.

PKB strefy wzrósł w trzecim kwartale o 1,1 proc. rok do roku, wobec 1,2 proc. w drugim kwartale. Trwa zatem spowolnienie gospodarcze, choć jesteśmy już prawdopodobnie na dnie cyklu – nie wygląda na to, by wzrost gospodarczy miał obniżyć się poniżej 1 proc. Koniunktura jest słaba, ale obawy przed recesją nie materializują się. Mimo fatalnych nastrojów w przemyśle, szczególnie w Niemczech, Europa Zachodnia jest w stanie osiągnąć wyraźnie dodatni wzrost gospodarczy. I to napawa pewnym optymizmem na przyszłość.

To, co jest niepokojące, to pogorszenie sytuacji na rynku pracy. Stopa bezrobocia zatrzymała wieloletni trend spadkowy. We wrześniu wyniosła w strefie euro 7,5 proc., co oznacza, że po raz pierwszy od niemal pięciu lat trzymiesięczna zmiana stopy bezrobocia wyniosła zero. A Europa bardzo potrzebuje spadku stopy bezrobocia, żeby zaleczyć rany po kryzysie finansowym. Niepokojące jest na przykład zatrzymanie trendy spadku bezrobocia w Hiszpanii, gdzie jest ono wciąż bardzo wysokie (14,2 proc.) i niemożliwe do utrzymania bez generowania napięć społecznych i politycznych.

Jednocześnie bardzo niska inflacja (0,7 proc. w październiku) pokazuje, jak mocno strefa euro nie wykorzystuje swojego potencjału gospodarczego. Tak niska inflacja to sygnał, że jest problem z popytem, a polityka pieniężna działa słabo. Gdyby jeszcze niska inflacja była zjawiskiem przejściowym, to możnaby nie zwracać na nią uwagi. Ale wiele wskazuje, że w strefie euro jest to problem chroniczny.

Utrzymywanie wysokiego bezrobocia i niskiej inflacji to błąd decydentów politycznych w Europie. Błąd wynikający z problemów z koordynacją polityk makroekonomicznych między krajami. Może po prostu jest to nieodzowny koszt istnienia zjednoczonej Europy – znajdywanie optymalnych rozwiązań zawsze trwa bardzo długo. 

Baza danych ekonomicznych SpotData: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna

Poniższy tekst pochodzi z newslettera Dane Dnia prowadzonego przez Ignacego Morawskiego, dyrektora centrum analiz SpotData. Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.


O Autorze:

Ignacy Morawski

Ignacy Morawski, dyrektor centrum analiz SpotData

Ignacy Morawski jest pomysłodawcą projektu i szefem zespołu SpotData. Przez wiele lat pracował w sektorze bankowym (WestLB, Polski Bank Przedsiębiorczości), gdzie pełnił rolę głównego ekonomisty. W latach 2012-16 zdobył wiele wyróżnień w licznych rankingach, zajmując m.in. dwukrotnie miejsce na podium konkursu na najlepszego analityka makroekonomicznego organizowanego przez Narodowy Bank Polski. W 2017 roku znalazł się na liście New Europe 100, wyróżniającej najbardziej innowacyjne osoby Europy Środkowej, publikowanej przez „Financial Times”. Absolwent ekonomii na Uniwersytecie Bocconi w Mediolanie i nauk politycznych na Uniwersytecie Warszawskim.
 
EBC nie daje rady podnieść inflacji i otwarcie to przyznaje

Miał Europejski Bank Centralny wziąć za bary inflację i trochę to zrobił. Ale „trochę” to mało, nie bierze się przecież czegoś za bary „trochę”. I prezes EBC Mario Draghi, w moich oczach najlepszy polityk wśród ekonomistów i najlepszy ekonomista wśród polityków współczesnej Europy, wyjaśnił, dlaczego nie dało rady zrobić więcej. Tuż przed odejściem wyjaśnił, jaka jest największa bariera dla polityki pieniężnej w strefie euro.

EBC podjął w czwartek kilka istotnych decyzji. Ale zanim o nich, to krótko o prognozach banku, które pokazują kontekst tych decyzji. Najnowsze prognozy EBC pokazują, że gospodarka strefy będzie w mizernej kondycji jeszcze przez co najmniej parę lat. Widać to na wykresie poniżej. Inflacja ma być niska, wyraźnie niższa niż cel inflacyjny EBC („poniżej, ale blisko 2 proc.”). Wzrost gospodarczy będzie ledwo przekraczał 1 proc. Prognozy zostały obniżone w porównaniu do czerwca, a już wtedy były raczej pesymistyczne.

Dlatego bank zrobił trzy ważne rzeczy. Po pierwsze, obniżył jedną ze stóp procentowych – stopę depozytową, która określa oprocentowanie depozytów banków w EBC i przekłada się na rynkowy koszt finansowania dla firm i konsumentów – do -0,5 proc. (wobec -0,4 proc. wcześniej). Po drugie, zdecydował o wznowieniu skupu aktywów, czyli tzw. luzowaniu ilościowym. Po trzecie, zapowiedział, że będzie prowadził luźną politykę pieniężną tak długo, jak inflacja nie osiągnie trwale celu inflacyjnego. Tym decyzjom towarzyszą ważne, aczkolwiek bardzo techniczne zmiany w zasadach oprocentowania depozytów banków w EBC – zmierzają one do tego, by część depozytów nie była lokowana na ujemnej stopie i by dzięki temu banki nie traciły na tych operacjach pieniędzy (słabe wyniki finansowe banków mogą utrudniać kreowanie akcji kredytowej).

To wszystko są istotne decyzje, które mogą trochę wesprzeć gospodarkę strefy euro. Ale spójrzmy jeszcze raz na prognozy EBC, które już uwzględniają nową ścieżkę stóp procentowych. One są tak mizerne, że wymagałyby znacznie szerzej zakrojonych działań, radykalnej zmiany w polityce pieniężnej. Bank centralny, który przyznaje, że przez trzy lata nie jest w stanie doprowadzić inflacji do swojego celu, de facto podnosi ręce do góry w geście poddania się.

Prezes EBC Mario Draghi przyznał, że EBC nie może zrobić więcej niż robi. Dlaczego? Jego zdaniem, i opinię tę podziela większość ekonomistów oraz decydentów w Radzie Gubernatorów EBC, kluczową rolę w pobudzaniu europejskiej gospodarki powinna odegrać polityka fiskalna. Po raz pierwszy EBC zakomunikował tak otwarcie, że europejskie rządy powinny wesprzeć wzrost gospodarczy instrumentami budżetowymi (czyli zwiększaniem wydatków lub cięciem podatków). Z czysto teoretycznego punktu widzenia Draghi nie ma racji, bank centralny ma wciąż potężne narzędzia do dyspozycji, mógłby np. przelewać obywatelom pieniądze na konta prywatne, skoro przelewanie ich bankom niewiele daje (w ekonomii tzw. helicopter money jest rozważany jako jedna opcji, które banki centralne mogą wykorzystać). Ale realia polityczne strefy euro są takie, że bardzo szeroko zakrojone działania w polityce pieniężnej wywołałyby potężny opór polityczny. Jest to więc niemożliwe. EBC trafił na mur. Może wykorzystać dotychczasowe narzędzia, których skuteczność jednak maleje. Draghi zawsze umiał balansować na bardzo cienkie granicy technokracji i polityki, nigdy jej jednak nie przekraczając. To pozwoliło mu uratować strefę euro w 2012 r. i stać się najważniejszym urzędnikiem współczesnej Europy. Ale słusznie uznał, że jest tylko urzędnikiem. Działania dużo głębsze niż do tej pory wymagają akceptacji politycznej, więc powinny być w realiach europejskich podejmowane przez polityków.

Co to wszystko oznacza dla Polski? Środowisko niskiej inflacji i niskich stóp będą wpływały też na naszą gospodarkę – wczoraj pokazywałem, jak duże znaczenie dla trendów nominalnych w kraju (ceny, stopy procentowe) mają zjawiska za granicą. Inflacja w strefie euro będzie bardzo niska bardzo długo. Stopy procentowe też. Możliwe nawet, że stopy procentowe w euro nie wzrosną już nigdy. Przecież dokładnie tak było w Japonii przez ostatnie 30 lat. Więc u nas też bardzo długo mogą być bardzo niskie.

Autor: Ignacy Morawski

Prognozy makroekonomiczne EBC: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna

Poniższy tekst pochodzi z newslettera Dane Dnia prowadzonego przez Ignacego Morawskiego, dyrektora centrum analiz SpotData. Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.

Inflacja w Polsce mocno rośnie, choć w strefie euro spada

W tym roku inflacja zaskakuje niemal permanentnie na plus. W lipcu znów była wyraźnie wyższa od oczekiwań rynkowych, głównie w wyniku wzrostu cen żywności, ale też usług. I to może nie być koniec wzrostów. Ale otoczenie światowe nie sprzyja trwałemu wzrostowi inflacji. W strefie euro inflacja w lipcu się obniżyła, a przecież trendy inflacyjne w Polsce są mocno zależne od tego, co dzieje się w Europie.

W lipcu inflacja wyniosła 2,9 proc., wobec 2,6 proc. w czerwcu – wynika ze wstępnych danych GUS. Tym samym dynamika cen jest najwyższa od października 2012 r. Częściowo wynika to z wysokiego wzrostu cen żywności, wywołanego zjawiskami podażowymi (pogoda, zbiory, choroby zwierząt itd.) oraz rosnącymi płacami (efekty widać m.in. w branży piekarniczej). Odejmując czynniki sezonowe, przyspieszenie cen żywności w ostatnim półroczu jest najmocniejsze od początku 2008 r. Jest to tzw. szok podażowy, który przekłada się na obniżenie realnej dynamiki wynagrodzeń i tym samym konsumpcji. Drugim istotnym powodem wzrostu inflacji jest przyspieszenie cen usług, o którym wielokrotnie pisałem (więcej tutaj). Ponadprzeciętna na skalę europejską inflacja jest obserwowana w całym regionie Europy Środkowej, gdzie bezrobocie jest bardzo niskie, a wzrost płac bardzo wysoki.

Jednocześnie w strefie euro inflacja … zwalnia. W lipcu wyniosła 1,1 proc., wobec 1,3 proc. w czerwcu i jest tym samym najniższa od 18 miesięcy. To może być opóźniony efekt spowolnienia gospodarczego, choć spowolnienie to wciąż jeszcze nie przełożyło się bezrobocie i płace. Na pewno tak niska inflacja wywoła wkrótce zdecydowaną reakcję Europejskiego Banku Centralnego, który podąży śladami Fed (ten wczoraj obniżył stopy procentowe o 0,25 pkt proc.) i będzie luzował politykę pieniężną. Sądzę, że luzowanie to może przyjąć duże rozmiary, w banku widać bowiem rosnącą chęć, by trwale zmienić widoczne od wielu lat niekorzystne trendy inflacyjne.

W warunkach niskiej inflacji w strefie euro, raczej wątpliwe jest, by w Polsce, bez istotnej deprecjacji złotego, doszło do znaczącego wystrzału inflacji. Ceny (w tak stabilnej i otwartej gospodarce jak Polska) są zależne od trendów międzynarodowych może nawet bardziej niż od czynników krajowych. Kiedyś pokazywałem dane wskazujące, że inflacja w Polsce bardziej koreluje się z inflacją w strefie euro niż ze zmiennymi z polskiego rynku pracy czy krajowym PKB.

Ale nie zmienia to faktu, że wystąpienie inflacji rzędu 3-4 proc. jest jak najbardziej możliwe. I że część z tej inflacji ma charakter wstrząsu podażowego, czyli takiego, który przekłada się na obniżenie realnych płac i dynamiki konsumpcji. 

Autor: Ignacy Morawski

Dane o inflacji w Polsce: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna

Poniższy tekst pochodzi z newslettera Dane Dnia prowadzonego przez Ignacego Morawskiego, dyrektora centrum analiz SpotData. Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.

EBC w pesymistycznym tonie

Wczoraj pisałem o optymistycznej projekcji Narodowego Banku Polskiego na temat polskiej gospodarki. Dziś przyszedł czas na Europejski Bank Centralny, bo ten też opublikował swoje projekcje. Są one zupełnie odwrotne do projekcji – pesymistyczne. Tak pesymistyczne, że EBC musiał dokonać kolejnego luzowania polityki pieniężnej, wprowadzając dedykowane operacje płynnościowe dla banków w celu pobudzenia akcji kredytowej.

EBC różni się od NBP też tym, że jego prognozy sprawdzały się znacznie słabiej w ostatnich latach.

Projekcja EBC wskazuje, że w tym roku PKB strefy euro urośnie zaledwie o 1,1 proc., czyli dwukrotnie wolniej niż średnio w ostatnich czterech latach i znacznie wolniej niż EBC przewidywał w projekcji grudniowej (1,7 proc.). W 2020 r. wzrost PKB wyniesie 1,6 proc., a w 2021 r. – 1,5 proc. Nie jest to recesja ani kryzys, ale jest to mizerny wzrost, poniżej potencjału strefy. Dlatego też inflacja do 2021 r. ma pozostać niższa niż cel inflacyjny EBC (który brzmi: „poniżej, ale blisko 2 proc.”).

Z tego powodu EBC wprowadził kolejną rundę tzw. operacji TLTRO (targeted long term refinancing operations), które polegają na refinansowaniu bankom portfela udzielonych kredytów korporacyjnych i konsumpcyjnych, po niskiej stopie procentowej i na długi okres. Po decyzji EBC kurs euro stracił wobec dolara ok. 1 proc., czyli bardzo dużo jak na jednodniowy ruch. Rynek chyba był zaskoczony pesymizmem oceny koniunktury przez EBC.

Warto jednak dostrzec, że prognozy EBC dotyczące PKB sprawdzały się w ostatnich latach słabo. Od 2010 r. tylko w trzech na dziewięć przypadków faktyczne PKB było w przedziale prognoz z marca danego roku (wczoraj pokazywałem, że NBP mieścił się w swoim prognozowanym przedziale w sześciu na dziewięć przypadków). Oczywiście przy tak małej liczbie obserwacji trudno o twarde wnioski, ale na pewno dobre określenie ścieżki wzrostu strefy euro jest dla ekonomistów EBC dużym wyzwaniem. W ostatniej dekadzie strefa wielokrotnie zaskakiwała, zarówno pozytywnie jak i negatywnie. Można mieć nadzieję, że teraz jest czas na zaskoczenia in plus. Choć to tylko nadzieje, bo na razie twarde dane tego nie pokazują.

Autor: Ignacy Morawski


Strona EBC z wynikami projekcji PKB i inflacji: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna