Efekt Wallersteina, czyli jak Polska zyskuje na brexit i czy to może długo trwać

Brytyjska Izba Gmin podjęła we wtorek decyzję o organizacji w dniu 12. grudnia wyborów powszechnych, które mają rozstrzygnąć, jakie będą dalsze losy Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej – czy znajdzie się większość za poparciem układu o wyjściu kraju z UE, czy też raczej za przeprowadzeniem nowego referendum.

Efekt Wallersteina

Tymczasem pojawia się coraz więcej danych wskazujących na duże przepływy kapitału, jakie zostały skierowane do Polski w wyniku niepewności związanej z brexitem. Część firm rezygnujących z inwestycji na wyspach lokuje kapitał w Polsce. Wygląda na to, że gospodarczo na razie korzystamy na problemach Wielkiej Brytanii. Nie jest to zresztą pierwszy raz, kiedy jako kraj pół-peryferyjny korzystamy na kryzysie w tzw. centrum gospodarczym świata, awansując w różnych hierarchiach biznesowych. Nazwałbym to „efektem Wallersteina”, od nazwiska politologa Immanuela Wallersteina, który pisał, że kraje pół-peryferyjne mogą awansować głównie w momentach kryzysu centrum. Wątpię jednak, czy po wielu latach i uwzględnieniu wszystkich czynników finansowych i politycznych, Polska wciąż będzie beneficjentem brexitu.

Kilka dni temu Toyota poinformowała o zwiększeniu inwestycji w fabryki silników Polsce, a Puls Biznesu zinterpretował to jednoznacznie jako efekt brexitu – podobne fabryki koncern ma tylko w Walii. Czy ten jednostkowy przypadek może reprezentować szerzy trend? Jak najbardziej. Analitycy PKO Banku Polskiego pokazali niedawno, że Polska jest tym krajem UE, który najmocniej zwiększa swój udział w europejskich inwestycjach typu greenfield (nowe inwestycje). Wielka Brytania jest zaś tym krajem, który traci najbardziej. Autorzy opracowania zinterpretowali te dane jako sygnał przepływu inwestycji z wysp do Polski.  

Napływ azjatyckich inwestorów na polski rynek nieruchomości

Bardzo mocne przepływy kapitału wywołane zamieszaniem politycznym w Wielkiej Brytanii widać na rynku nieruchomości komercyjnych. Z raportu CEE Investment Report, opublikowanego przez Skanska, Colliers i Dentons (którego SpotData była współautorem) wynika, że w ostatnich latach nastąpił gigantyczny wzrost inwestycji azjatyckich na rynku biur, magazynów, czy centrów handlowych w naszym regionie. Wzrost jest interpretowany jako efekt m.in. niepewności związanej z londyńskim rynkiem nieruchomości – część azjatyckich inwestorów zdecydowała się na większą dywersyfikację aktywów. Dzięki temu Koreańczycy wyprzedzili po raz pierwszy Niemców na liście największych inwestorów na rynku nieruchomości w Europie Środkowej, co jest zaskakujące, biorąc pod uwagę znaczącą rolę funduszy z Niemiec na tym rynku.

Warto jednak pamiętać, że na razie są to tylko pierwsze elementy układanki. W kolejnych latach pojawią się kolejne, pewnie nieco ciemniejsze.

Ale korzystny okres może się zakończyć…

Jeżeli Wielka Brytania wyjdzie z UE, to wkrótce zmniejszy się budżet europejski dla Polski. On i tak spadnie, ale spadnie mocniej. Wielka Brytania odpowiada za ok. 12 proc. budżetu UE. Co gorsze, Polska stanie się jedynym dużym krajem UE znajdującym się poza strefą euro. Mocniejsza integracja UE wokół rdzenia euro nie będzie nam służyła, nawet jeżeli trudno takie efekty przełożyć na jakiekolwiek miary finansowe. Wreszcie trzeba pamiętać, że Wielka Brytania zawsze była orędownikiem liberalizacji rynków towarów i usług w UE, czyli budowy prawdziwie jednolitego rynku. Po jej wyjściu zwiększy się relatywna siła krajów takich jak Francja, które dążą raczej do większego protekcjonizmu. Dla Polski to nie będzie korzystne.

Polska ma to szczęście, że na wszystkich kryzysach świata zachodniego w ostatniej dekadzie zyskiwała. Wielki kryzys finansowy uruchomił masowy ruch banków w kierunku otwierania centrów operacyjnych w Europie Środkowej. To stworzyło ogromny popyt na dobrze płatne miejsca pracy. Kryzys strefy euro zwiększył rolę Polski w europejskim systemie przemysłowym – konkurencyjni dostawcy z Polski zyskali w łańcuchach dostaw zachodnich koncernów. A brexit uruchomił przepływy inwestycyjne, które w innym scenariuszu mogłyby do nas nie trafić.

Ale szczęście nigdy nie trwa wiecznie. Rozpad globalizacji, na której zyskiwaliśmy, w długim okresie jest dla nas zjawiskiem niebezpiecznym. 

CEE Investment Report 2019 – Skanska, Colliers, Dentons, SpotData: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna

Poniższy tekst pochodzi z newslettera Dane Dnia prowadzonego przez Ignacego Morawskiego, dyrektora centrum analiz SpotData. Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.


O Autorze:

Ignacy Morawski

Ignacy Morawski, dyrektor centrum analiz SpotData

Ignacy Morawski jest pomysłodawcą projektu i szefem zespołu SpotData. Przez wiele lat pracował w sektorze bankowym (WestLB, Polski Bank Przedsiębiorczości), gdzie pełnił rolę głównego ekonomisty. W latach 2012-16 zdobył wiele wyróżnień w licznych rankingach, zajmując m.in. dwukrotnie miejsce na podium konkursu na najlepszego analityka makroekonomicznego organizowanego przez Narodowy Bank Polski. W 2017 roku znalazł się na liście New Europe 100, wyróżniającej najbardziej innowacyjne osoby Europy Środkowej, publikowanej przez „Financial Times”. Absolwent ekonomii na Uniwersytecie Bocconi w Mediolanie i nauk politycznych na Uniwersytecie Warszawskim.
 
Dobrzy informatycy to nie wszystko, sami nie zmienią gospodarki

Oto paradoks. Polska szczyci się wspaniałymi informatykami, a może mieć problem, by dostosować swoją gospodarkę do wymagań nowoczesności cyfrowej. A przynajmniej będzie to duże wyzwanie, jedno z kluczowych wyzwań stojących przed polskimi producentami przemysłowymi. To jeden z ciekawszych wniosków z raportu pt. „Megatrendy zmieniające przemysł”, który przygotowaliśmy w SpotData dzięki partnerstwu z Innogy. Ponieważ strumień bieżących danych ekonomicznych jest w tym momencie słabszy, proponuję Państwu chwilę wejrzenia w długookresowe zjawiska.

W Polsce ok. 100 tys. ludzi pracuje w nowoczesnych, zagranicznych centrach IT. Polscy informatycy co rusz wygrywają różne prestiżowe konkursy międzynarodowe, a w niektórych branżach (np. gry komputerowe) udało się Polsce zagospodarować z sukcesem pewne nisze. To wszystko wiemy i jesteśmy z tego dumni.

Ale jednocześnie kompetencje cyfrowe w społeczeństwie przeciętnie nie są wysokie, co może utrudniać przeciętnym firmom dokonanie transformacji cyfrowej. Jak widać na poniższym wykresie, będącym częścią raportu, mamy wysoki odsetek obywateli o niskich zdolnościach cyfrowych i niski odsetek obywateli z wysokimi zdolnościami. Odwrotnie niż w Niemczech. A zmiana procesów z manualnych na cyfrowe zaczyna się przede wszystkim w głowach pracowników. Mamy więc w tym obszarze dość wąskie gardło rozwojowe. Konsekwencje są takie, że, jak dowiedzą się Państwo z raportu, jesteśmy też w ogonie Europy pod względem wykorzystania niektórych technologii cyfrowych przez firmy przemysłowe.

Odsetek obywateli posiadających określone kompetencje cyfrowe, w proc.
(źródło: SpotData, Community Innovation Survey)

Dlaczego to jest istotne?

Cyfryzacja, w przeciwieństwie do różnych korporacyjnych overhype’ów, jest naprawdę jednym z kluczowych wyzwań stojących przed polskimi firmami. Nakłady na software i hardware rosną w UE bardzo szybko, mimo ogólnej flauty inwestycyjnej po kryzysie finansowym. A przemysł zmienia się z branży opartej o pracę fizyczną, w branżę opartą o pracę umysłową. Jeszcze 10 lat temu w przetwórstwie w Polsce na każdych dwóch wykształconych pracowników umysłowych (profesjonaliści i kadra techniczna) przypadało czterech operatorów maszyn lub pracowników wykonujących podstawowe czynności rutynowe. Dziś na każdych dwóch pracowników umysłowych przypada trzech pracowników z obszaru produkcji. W obu grupach zatrudnienie rośnie, ale w pierwszej rośnie znacznie szybciej. Pod tym względem polskie firmy nie różnią się od trendów w Europie zachodniej, ponieważ zmiany struktury są podobne – tyle że na zachodzie proporcje są jeszcze bardziej przechylone w kierunku pracowników umysłowych. W Niemczech liczba pracowników umysłowych w przetwórstwie jest większa niż osób zaangażowanych fizycznie w produkcję. Zmiana charakteru pracy w przemyśle to jedno z największych wyzwań dla menedżerów i pracowników.

Czy możemy coś zrobić, by przyspieszyć transformację cyfrową w Polsce i zwiększyć kompetencje cyfrowe? Łatwa odpowiedź brzmiałaby: edukacja. Ale jest to zbyt banalna i średnio trafna. Edukacja nie funkcjonuje w Polsce źle, a problem polega raczej na tym, że duża część ludności w Polsce ma niskie dochody i jest odcięta od szybkopasmowego Internetu. Tego nie zmienimy szybko na siłę. Istotny jest inny kierunek działania. Trzeba ułatwiać powstawanie dużych firm prywatnych, które będą miały wystarczające przepływy finansowe by inwestować w cyfryzację, w tym w edukację pracowników. Aby to zrobić należy zmienić strategiczne myślenie o polityce gospodarczej, która jest nadmiernie skoncentrowana na wspieraniu małych przedsiębiorstw (ulgi podatkowe, dofinansowania itd.). Niektórzy ekonomiści (np. Andrzej Halesiak) postulują by istotnie podnieść w Polsce CIT i jednocześnie wprowadzić duże ulgi dla inwestujących firm. To jedna z ciekawych propozycji. Są te też inne. Ale ważny jest pierwszy krok – odejście od myślenia, że małe firmy są najpiękniejsze.

Autor: Ignacy Morawski, Alicja Defratyka i Jan Konczewski


Raport „Megatrendy zmieniające przemysł”: LINK