Jakie będą konsekwencje urynkowienia cen energii

Powoli rozwiązuje się jeden z największych bałaganów legislacyjnych w Polsce, mających wpływ na gospodarkę. Chodzi o ceny prądu. Ministerstwo Energii poinformowało, że uzgodniło z Komisją Europejską, iż ceny prądu dla gospodarstw domowych, jednostek finansów publicznych i małych firm mają zostać zamrożone, a dla większych firm – urynkowione. Przypomnę, że od grudnia niejasne były zasady, na jakich ma dojść do zamrożenia cen prądu dla odbiorców końcowych.

Jak widać na wykresie poniżej, rynkowe ceny energii na Towarowej Giełdzie Energii są obecnie o ok. 50 proc. wyższe niż przed 2018 r. Wchodzimy w erę wyższych cen energii. Ciekawe omówienie tematu znajdą Państwo w tym artykule Pulsu Biznesu. Ja skupię się na trzech wnioskach o charakterze makroekonomicznym.

Po pierwsze, rosnące ceny prądu dla firm mogą podbić już rosnącą inflację, choć kluczowe dla dynamiki cen w gospodarce będą ewentualne podwyżki dla gospodarstw domowych. Na razie nie ma decyzji, jakie będą ceny dla gospodarstw domowych w 2020 r. Ale biorąc pod uwagę wymogi biznesowe energetyki i ograniczenia budżetowe finansów publicznych, powinno się ostrożnie zakładać, że ceny prądu dla gospodarstw domowych w przyszłym roku wzrosną. Ekonomiści mBanku szacują, że może to podbić inflację do 5 proc., zakładając już rosnące ceny w innych kategoriach.

Po drugie, rosnące ceny prądu nie powinny istotnie uderzyć w konkurencyjność całej gospodarki, ale mogą zaszkodzić firmom działającym w sektorach energochłonnych, m.in. w hutnictwie, czy przetwórstwie wyrobów mineralnych. Przy czym udział energii w kosztach jest niższy wśród eksporterów niż nie eksporterów, co wskazuje, że konkurencyjność zagraniczna powinna być relatywnie bezpieczna. Ciekawą analizą na temat roli kosztów energii przeprowadził NBP w kwartalnym monitoringu kondycji przedsiębiorstw w październiku zeszłego roku (link tutaj – analiza na str. 15). Warto jednocześnie zauważyć, że wiele firm już płaci wyższe ceny energii, a urynkowienie oznacza, że nie otrzymają oczekiwanej rekompensaty (tak tłumaczy Puls Biznesu).

Po trzecie, niedobry jest mechanizm, który chroni małe firmy a wystawia na ekspozycję na ryzyko cen energii duże firmy. Jest to element szerszego podejścia politycznego panującego w Polsce i Europie, które regulacyjnie promuje małe podmioty. Takie podejście tworzy negatywne bodźce do konsolidacji, która może być potencjalnie dobrą ścieżką do podnoszenia wydajności przedsiębiorstw.

Po czwarte, wyższe ceny prądu są prawdopodobnie niezbędne by uruchomić na szerszą skalę transformację energetyczną w Polsce. Jesteśmy dopiero u progu dłuższej rewolucji energetycznej w polskiej gospodarce. Transformacja energetyczna, czyli zwiększenie udziału odnawialnych źródeł energii w produkcji i zużyciu, będzie jednym z większych wyzwań dla kraju w najbliższej dekadzie. A jak to często bywa, transformacja zaczyna się od wstrząsu cenowego. Żeby duże firmy uruchomiły inwestycje na większą skalę, potrzebują większej pewności odnośnie warunków prowadzenia biznesu, w tym szczególnie – cen. Narażanie energetyki na duże straty w celu ochrony konsumentów nie miało dużego sensu.

Autor: Ignacy Morawski

Źródło danych: LINK

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela.

Sprawdź na:  www.spotdata.pl/ogolna

Poniższy tekst pochodzi z newslettera Dane Dnia prowadzonego przez Ignacego Morawskiego, dyrektora centrum analiz SpotData. Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.

Czy rosnące ceny energii podniosą ceny usług?

W weekend wicepremier Jarosław Gowin powiedział, że wzrost cen energii elektrycznej nie musi przełożyć się na ceny usług. Jego wypowiedź wywołała w mediach trochę drwin, które koncentrowały się na tym, że ministrowi nauki nie przystoi wyrażanie opinii jawnie sprzecznych z nauką. Ale opinia Gowina nie musi być nieprawdziwa, a tym bardziej sprzeczna z nauką. Kłopot w tym, że jeżeli Gowin ma rację, to dla gospodarki może być to gorszy scenariusz niż wicepremierowi się wydaje.

Kiedy spojrzymy na ceny energii w ostatniej dekadzie, zobaczymy, że ich przełożenie na ceny usług było co najwyżej umiarkowane, a były okresie, kiedy tego przełożenia nie było w ogóle. Na wykresie poniżej zestawiam ceny producentów energii (czyli głównie ceny energii elektrycznej, cieplnej i paliw) z cenami usług dla konsumentów, w ujęciu zmiany procentowej rok do roku. Dla wzmocnienia przekazu prezentuję też ceny usług transportowych, które są mocno energochłonne i teoretycznie powinny mocno zależeć od cen energii. Jak widać, były okresy, kiedy znaczny wzrost cen energii nie przekładał się na wzrost cen usług (rok 2010 i 2017) oraz takie, kiedy znaczne spadki cen energii nie przekładały się na spadki cen usług (rok 2013). Dlaczego tak się dzieje? Po pierwsze, energia to nie jedyny komponent kosztów i wcale nie najważniejszy. Po drugie, w reakcji na zmianę kosztów, firmy mogą dostosowywać marże – nie zawsze mają możliwość przeniesienia całości wzrostu kosztów na ceny. Zależy to od wielu czynników, m.in. konkurencji na rynku i elastyczności cenowej popytu.

Czyli ceny jednak nie wzrosną?

Jak najbardziej może zdarzyć się tak, że rosnące ceny prądu nie przełożą się na ceny usług. Ale wtedy zmniejszą się marże firm, szczególnie tych małych i średnich, które mają ograniczone możliwości optymalizacji kosztów. Argumentem za brakiem znaczących podwyżek cen jest również fakt, że obecnie ceny nie rosną, podczas gdy firmy zmagają się z o wiele istotniejszym dla ich budżetów problemem – wzrostem kosztów wynagrodzeń.

Presja kosztowa w sektorze MIŚów już jest bardzo silna i może być jednym z czynników odpowiedzialnych za istotny spadek inwestycji w tej grupie przedsiębiorstw. Procesy te mogą się tylko pogłębić.

 


Źródło danych: LINK

Więcej danych z polskiej i światowej gospodarki, które można samodzielnie analizować i przetwarzać: LINK

Autor: Ignacy Morawski, dyrektor SpotData