

Źródło wnikliwych analiz makroekonomicznych i branżowych.
Międzynarodowy Fundusz Walutowy we wczorajszym wydaniu cyklicznej publikacji World Economic Outlook przedstawił nowe prognozy wzrostu gospodarczego dla Polski. W porównaniu z poprzednią, październikową edycją, prognoza na rok 2018 została podniesiona z 3,3% do 4,1%. Skorygowane w górę została cała ścieżka czasowa prognoz, co może świadczyć o przekonaniu ekonomistów MFW, że obecne ożywienie gospodarcze ma silniejsze podstawy niż się wcześniej spodziewano. Jednak według tych prognoz Fundusz szacuje, że długoterminowy potencjał polskiej gospodarki wynosić będzie poniżej 3%. Nie jest pozytywna informacja zważywszy na to, że oznacza to znacznie wolniejsze tempo doganiania gospodarek zachodnich. Spoglądając na historyczne prognozy MFW dla Polski można zauważyć, że zazwyczaj nie doceniały one polskiej gospodarki i były niższe od rzeczywistych odczytów. Przy wyciąganiu ostatecznych wniosków na podstawie tych danych należy zachować więc szczególną ostrożność.
W świecie, w którym otaczają nas liczby warto rozumieć co one tak naprawdę oznaczają. Publikacja ta przedstawia najważniejsze zasady oraz trudności w rozumieniu danych oraz potencjalne sposoby manipulowania nimi. Czytając informacje zawierające liczby bądź spoglądając na wykres nasz mózg automatycznie przetwarza je automatycznie w ciągu kilku sekund. Stąd też duża podatność na błędy i niewłaściwe zrozumienie przekazu. A wykorzystanie różnych sposobów wizualizacji danych potrafi przecież diametralnie zmienić ich percepcję. Warto być tego świadomym analizując np. wyniki sondaży poparcia partii politycznych. Autorzy opisują m. in. wagę kontekstu dla odbioru informacji, sens tworzenia rankingów (albo jego brak) czy sposoby tworzenia interesujących dla odbiorcy wykresów i infografik. Lektura obowiązkowa dla każdego kto chciałby być bardziej świadomym obywatelem w nadchodzącej epoce, w której to liczby rządzą światem!,
Przy prezentowaniu liczb ważny jest punkt odniesienia obrazujący, jak dane zjawisko zmieniło się w ciągu danego okresu. Na tej podstawie możemy zaobserwować trend spadkowy lub wzrostowy. Liczba dotycząca jakiegoś zjawiska podana za jeden rok niewiele nam mówi, ale już przedstawiona w horyzoncie czasowym dogłębniej pokazuje jego skalę. Za pomocą takiego przedstawienia liczb możemy m.in. zobrazować ważne problemy społeczne, wymagające szerokiego nagłośnienia i potrzebujące rozwiązania.
Wyniki badań sondażowych poparcia dla partii politycznych wiarygodne są w następujących obszarach:
1. Trafnie pokazują kolejność poszczególnych ugrupowań.
2. Dobrze pokazują kierunek zmian. Wiarygodne są wskazówki, czy notowania
danej partii rosną, czy maleją.
3. Wartościowa jest dynamika trendów. W jakim tempie następują zmiany. Jaka jest ich skala?
4. Na dane trzeba jednak patrzeć w dłuższej perspektywie, porównując wyniki
dla poszczególnych partii w czasie.
5. Warto na trendy poparcia nakładać wydarzenia polityczne, próbując zrozumieć związek przyczynowo skutkowy pomiędzy działaniami poszczególnych partii a dynamiką poparcia dla nich.
Alfabetyczny ranking tych dni jest absurdalny, ponieważ nieadekwatnie charakteryzuje tydzień choć doskonale przetwarza rzeczywiste dane, zawsze tu bowiem ważniejsza jest kolejność dni, a nie początkowa litera alfabetu. Ranking liczb 1,2,3 doskonale oddaje zarówno ich rzeczywiste znaczenie, jak i kontekst. Mamy zatem dwa ważne wymiary rankingu. Pierwszy to adekwatność kontekstu, a drugi – jakość przetwarzania danych. Te dwa wymiary pozwalają określić cztery klasy rankingów – zilustrowane na rysunku.To rankingi: Mistrz, Uczeń, Pacjent i Zdrajca. Mistrz prawidłowo postrzega, przetwarza i komunikuje kontekst. Uczeń prawidłowo postrzega kontekst, choć marnie mu idzie z przetwarzaniem danych. Pacjent cierpi na obłęd jednocześnie nieadekwatnego postrzegania kontekstu i zawodności w przetwarzaniu danych. Zdrajca jest bezsensownie doskonały i zarazem – doskonale bezsensowny, bo doskonale przetwarza nieadekwatne konteksty.
Odbiorca wykresu w ciągu sekundy, a maksymalnie trzech sekund, powinien zorientować się, jaka historia jest mu opowiadana na wizualizacji. To ma być automatyczna reakcja mózgu, która dostrzeże najważniejsze wątki na wykresie. Zanim odbiorca zrozumie całą historię, może minąć więcej czasu – może dziesięć lub dwadzieścia sekund – ale najpierw mózg wyśle mu informację, czy na wykresie dzieje się coś wartego uwagi. Jako przykład weźmy wykres ceny Bitcoina. Wzrost jest tak spektakularny, że zanim odbiorca zrozumie jakie zmiany zachodziły w wycenie tej kryptowaluty, podekscytowany mózg będzie aż wył.
Dobra grafika przedstawiająca dane sprawia wrażenie, jakby jej zaprojektowanie zajęło chwilę i było banalnym zadaniem. Jednak w praktyce wizualizacja danych jest bardzo złożonym procesem. Uporządkowanie dużej liczby danych wymaga gruntownej analizy układu, który musi stanowić logiczną całość i pozwalać na szybkie przyswojenie prezentowanych danych. Najprostszym przykładem jest kostka do gry. Układ oczek dla większości, jeśli nie wszystkich, jest tak charakterystyczny, że nie trzeba ich nawet liczyć. Warto zwrócić uwagę na cechy charakteryzujące wszystkie sześć kombinacji: dążenie do uporządkowanej, centralnej kompozycji, symetria układu, optyczne natężenie elementów. Wyrzucam szóstkę, widzę dwa rzędy z trzema oczkami, trójkę – widzę symetryczne diagonalnie rozłożone kropki. Podobne dążenie jest charakterystyczne właśnie dla wizualizacji danych.
Produkcja stali surowej wzrosła w okresie styczeń-luty 2018 r. o 11,7 proc. rok do roku, utrzymując wysoką dynamikę z zeszłego roku. Coraz szybciej rośnie produkcja wyrobów długich, odpowiadając na rosnące zapotrzebowanie w gospodarce. W pierwszych dwóch miesiącach produkcja wyrobów długich walcowanych na gorąco wzrosła niemal o 19 proc., choć trend wzrostu jest nieco niższy i wynosi ok. 15 proc. (czyli styczniowo-lutowa dynamika mogła być przejściowa). Produkcja prętów, kształtowników i szyn wzrosła o ponad 20 proc., a walcówki – tylko o 2,5 proc. Wciąż w wysokim tempie rośnie też produkcja wyrobów płaskich, głównie za sprawą blach ocynkowanych.
Dwie duże, przeciwstawne siły oddziałują na firmy w Polsce – boom konsumpcyjny, generujący wzrost przychodów, oraz presja na marże wywołana rosnącymi wynagrodzeniami, drożejącymi (niektórymi) surowcami i ograniczoną mocą cenową firm. Presja na marże to temat często niedoceniany, a dla wielu firm bolesny. Od tego, która z tych sił okaże się bardziej trwała, może zależeć przyszłość wzrostu gospodarczego w krótkim i średnim okresie. Jeżeli firmy nie poradzą sobie z presją na marże, to mogą ograniczyć inwestycje i zatrudnienie.
Ostatnie dane pokazują, że w handlu odwrócił się trend spadku marż. Czwarty kwartał był dla tej branży bardzo dobry, a zysk netto osiągnął najwyższy poziom w historii. Stało się tak pomimo bardzo wysokiego wzrostu wynagrodzeń, który w handlu sięgnął aż 10 proc. rok do roku w ostatnich miesiącach 2017 r. Kolejne kwartały pokażą, czy to szum czy trwały zwrot trendu. W danych o zagregowanych wynikach firm często ukryte są zjawiska przypadkowe, dlatego należy bardziej zwracać uwagę na tendencje a nie poszczególne odczyty. Jeżeli odwrócenie trendu byłoby trwałe, oznaczałoby to, że wzrost wynagrodzeń nie jest aż tak dużym zagrożeniem dla stabilności firm jak to się często przedstawia.
Są już pierwsze oznaki odbicia inwestycyjnego w gospodarce. Ale czy to będzie odbicie trwałe?
W czwartym kwartale inwestycje przedsiębiorstw zatrudniających powyżej 49 osób wzrosły o ponad 12 procent rok do roku. Czy to trwałe odbicie i czy będzie ono szeroko zakrojone – obejmie większość branż, duże firmy, podmioty zarówno publiczne jak i prywatne?
Na razie ożywienie inwestycyjne jest widoczne w sektorze publicznym – w niektórych spółkach skarbu państwa oraz samorządach. Czekamy na sygnały, czy będzie ono również widoczne w sektorze prywatnym. Jednym z czynników, które powinny sprzyjać wyraźnemu ożywieniu inwestycji prywatnych jest poprawa wyników finansowych przedsiębiorstw. Jak widać na wykresie, ostatni rok był bardzo dobry pod względem wyników, a trend poprawy był utrzymany w czwartym kwartale. W przeszłości cykl inwestycyjny był skorelowany z cyklem wyników firm – kiedy firmy widzą rosnące zyski, dostrzegają też więcej szans inwestycyjnych.
Wzrost inwestycji przedsiębiorstw to dobry znak, bo tych inwestycji bardzo w Polsce brakowało. Jeżeli jest tak, że przedsiębiorstwa wchodzą w cykl inwestycyjny, to możemy w Polsce obserwować jeszcze bardzo długo bardzo wysoki wzrost gospodarczy – przekraczający 4 proc.
Ale solidny wzrost w czwartym kwartale zeszłego roku to jeszcze za mało by rozwiać wszystkie obawy o inwestycje w Polsce. Duży wpływ na wysoką dynamikę miała niska baza odniesienia oraz inwestycje w środki transportu (m.in. tabor kolejowy), które są finansowane ze środków publicznych – albo bezpośrednio, albo poprzez spółki skarbu państwa. Mamy też ożywienie w inwestycjach samorządowych, wiedzione cyklem wyborczym.
Ale kluczowe jest pytanie, czy prywatne firmy zaczynają szybciej rozbudowywać potencjał produkcyjny? Długookresowo dla rozwoju kluczowe są prywatne inwestycje w maszyny i urządzenia. Te są ograniczane przez presję na marże i płynność, ograniczenia w dostępności pracowników, dużą niepewność regulacyjną. Dopiero ten rok pokaże, na ile te czynniki trwale blokują ożywienie inwestycyjne.
Na początku marca SpotData opublikowała raport na temat najważniejszy trendów w ekspansji zagranicznej polskich firm. Poniżej prezentujemy kilka ciekawszych wniosków z raportu, którego pełna wersja dostępna jest w tym miejscu.
Żaden kraj europejski nie zwiększał w ostatnich latach swojego udziału w wymianie handlowej na świecie tak szybko jak Polska. Mamy silny sektor eksportowy, w którym niemałą rolę odgrywają prywatne firmy krajowe. Ale jednocześnie polskie firmy wciąż produkują towary znacznie tańsze niż ich konkurenci w Czechach czy na Węgrzech.
Na początku stulecia Polska, Czechy i Węgry miały ok. 0,5 procentowy udział w przepływach handlowych na świecie. Dziś udział Polski przekracza 1,2 proc. i jest o ok. jedną piątą wyższy niż udział Czech i dwukrotnie wyższy niż udział Węgier. Szczególnie dużą przewagę nad innymi krajami regionu Polska uzyskała po 2008 r., kiedy w Europie i na Świecie zaczął się kryzys finansowy. Polska, jako kraj relatywnie mało zadłużony, odczuła skutki kryzysu mniej dotkliwie niż inne kraje i dzięki temu zyskała przewagę konkurencyjną – firmy z Polski miały zdrowsze bilanse, mogły oferować lepsze warunki, miały wsparcie ze strony solidnego popytu krajowego. Dzięki temu okres po kryzysie pozwolił wielu firmom z Polski zyskać przewagę nad konkurentami z innych krajów.
Polska ma relatywnie wysoki udział krajowego kapitału w eksporcie dóbr przemysłowych – udział ten jest dwukrotnie wyższy niż w Czechach. To częściowo wynika z dużej roli firm państwowych w polskiej gospodarce, które kontrolują takie sektory jak produkcja paliw czy produkcja niektórych metali, ale w wielu branżach z dużym udziałem krajowego kapitału w eksporcie bardzo dużą rolę odgrywają również krajowi producenci. Tak jest na przykład w produkcji żywności, do pewnego stopnia też w produkcji chemii czy metali.
Udział krajowego kapitału w eksporcie jest wciąż niższy niż w krajach rozwiniętych, co wynika z faktu, że model rozwojowy Polski i innych krajów regionu Europy Środkowej był oparty na imporcie technologii. W przyszłości jednak krajowe firmy będą prawdopodobnie zwiększały swój udział w eksporcie. Powinno to wynikać z naturalnego rozwoju obecnych małych i średnich przedsiębiorstw, które będą poszukiwały nowych rynków za granicą Polski.
Wartość jednostkowa eksportu może być wskaźnikiem stopnia zaawansowania produkcji w danym kraju, czy znaczenia marki krajowych producentów. Polska od dawna produkuje towary mniej zaawansowane niż sąsiedzi, a trendy długookresowe nie wskazują, aby to się zmieniało. Różnica między Polską a Czechami i Węgrami jest dziś podobna jak była na początku stulecia.
Polska produkuje wiele towarów mniej przetworzonych, w tym przede wszystkim surowców, takich jak metale, tworzywa sztuczne, paliwa. Mamy relatywnie mniej niż Czechy czy Węgry zaawansowanej produkcji w sektorze motoryzacyjnym czy maszynowym.
Zmianie tego trendu nie sprzyja oparcie się polskiej gospodarki na przemyśle meblarskim i spożywczym, który w przeliczeniu na kilogramy zapewne zawsze będzie mniej wartościowy niż eksport części samochodowych. Tym niemniej branże te mogą być motorem rozwoju w sektorach bardziej zaawansowanych, np. przemysł spożywczy potrzebuje w procesie produkcji opakowań aluminiowych, co sprzyja rozwojowi tego sektora.
Choć w eksporcie polskie firmy osiągają ogromne sukcesy, a liczba firm fizycznie obecnych za granicą powoli rośnie, to kapitałowa ekspansja na świat nie przyrasta zbyt szybko. Zwiększa się wartość polskich inwestycji zagranicznych, ale jest to wzrost będący wciąż we wczesnej fazie. Stosunek inwestycji do PKB jest w Polsce wielokrotnie niższy niż w krajach Europy Zachodniej, a nawet niższy niż w Czechach.
Bezpośrednie inwestycje zagraniczne polskich firm w relacji do PKB dziś są niemal na tym samym poziomie co przed dekadą. A jeżeli od tych danych odejmiemy przepływy związane z optymalizacjami podatkowymi i podobnymi transferami niezwiązanymi z faktyczną działalnością produkcyjną i usługową, to przyrost będzie jeszcze mniej imponujący.
Z badań Polskiego Funduszu Rozwoju wynika, że połowa dużych polskich firm planuje inwestycje zagraniczne. Bardzo możliwe, że znajdujemy się u progu mocniejszej ekspansji, która wspierana będzie przez dwa czynniki: po pierwsze, poprawę koniunktury na świecie; po drugie, przez bardziej aktywne wsparcie państwowych instytucji finansowych. Ekspansja inwestycyjna polskich firm znajduje się bardzo wysoko na liście priorytetów polityki gospodarczej.
Zapraszamy do lektury całego raportu!
Od dwóch lat działa w Polsce prawo restrukturyzacyjne, które pozwala ratować przed całkowitą upadłością likwidacyjną firmy, które są nadmiernie zadłużone, ale mają szasnę uzdrowić swój biznes. W raporcie „Restrukturyzacje w Polsce w latach 2016-2017”, przygotowanym przez SpotData i kancelarię Zimmerman Filipiak Restrukturyzacja podsumowaliśmy efekty działania nowego prawa.
Raport dostępny jest pod adresem. Dwa lata prawa restrukturyzacyjnego – raport
Poniżej prezentujemy najważniejsze wnioski i dane z publikacji.
Ponad 300 postępowań rocznie
W latach 2016-2017 w Monitorze Sądowym i Gospodarczym ogłoszonych zostało 558 orzeczeń o rozpoczęciu postępowań restrukturyzacyjnych. Z tego w 2016 roku było 213 ogłoszeń, a w 2017 roku – 345. Można szacować, że faktycznie rozpoczętych postępowań było ok. 585 (publikacje orzeczeń z roku 2017 jeszcze napływają w roku 2018), przy czym w roku 2016 było ich 236, a w 2017 r. ok. 340-350. W tym okresie postępowania restrukturyzacyjne stanowiły ok. jednej trzeciej łącznej liczby upadłości i restrukturyzacji.
Po początkowym, mocnym wzroście w pierwszej połowie 2016 roku, w kolejnych kwartałach liczba otwieranych postępowań restrukturyzacyjnych się ustabilizowała na poziomie ok. 80 postępowań na kwartał. Pod koniec 2017 roku ta liczba znów nieznacznie wzrosła i kolejne miesiące pokażą, czy jest to wynik rosnącej popularności procesów restrukturyzacyjnych, czy zwiększonych problemów płynnościowych firm. Najbardziej prawdopodobna w tym momencie jest stabilizacja liczby postępowań. Z jednej strony, popularność restrukturyzacji rośnie, z drugiej strony przy dobrej koniunkturze płynność firm powinna się poprawiać po słabszym pod tym względem roku 2017.
Efekt kreacji i przesunięcia
Analizując skutki wprowadzenia prawa restrukturyzacyjnego, warto rozdzielić dwa efekty. Z jednej strony, wystąpił efekt przesunięcia, czyli skorzystanie z procedury restrukturyzacji przez te firmy, które w warunkach status quo musiałyby przejść przez proces upadłościowy. Z drugiej strony, nowe prawo zachęciło do podjęcia próby restrukturyzacji wiele firm, które bez tego prawa nie zdecydowałyby się na negocjacje z wierzycielami. Powód wprowadzenia nowych regulacji był właśnie taki, by bodźcować do szybszej restrukturyzacji firmy, które nie chcą wchodzić w proces upadłościowy. Rozdzielenie tych efektów nie jest łatwe i wymaga analizy ekonometrycznej. Szacujemy, że z 585 postępowań, ok. 40% (niecałe 250) to jest efekt przesunięcia, a ok. 60% to efekt kreacji (ponad 330).
W celu oszacowania efektów przesunięcia i kreacji, zbudowaliśmy model ekonometryczny, w którym liczba upadłości (przed wejściem w życie zmian prawnych) jest funkcją szeregu zmiennych makro i mikroekonomicznych. Następnie, na podstawie tego modelu oszacowaliśmy, jaka byłaby liczba upadłości, gdyby prawo restrukturyzacyjne nie weszło w życie. Różnica między tym scenariuszem a faktyczną liczbą upadłości to efekt przesunięcia. Reszta to efekt kreacji.
Dlaczego tak niewiele układów zatwierdzono
Do końca 2017 roku zatwierdzonych zostało 111 układów w postępowaniach restrukturyzacyjnych (są to dane wstępne), co wobec liczby otwartych postępowań wydaje się liczbą niewielką – stanowi ok. jedną piątą. Ten fakt stanowi wsparcie dla tezy, że postępowania restrukturyzacyjne w Polsce napotykają na wiele barier, szczególnie finansowych i organizacyjnych.
Najwięcej zatwierdzonych układów było w procedurze przyspieszonego postępowania układowego, a najmniej w procedurze postępowania sanacyjnego. Taki rozkład nie dziwi, ponieważ postępowanie sanacyjne nastawione jest nie tylko na restrukturyzację długów, ale również procesów biznesowych, dlatego trwa dłużej niż inne postępowania. Co ciekawe, relatywnie mało jest układów zatwierdzonych w procedurze postępowania o zatwierdzenie układu.
Do listopada więcej było umorzonych postępowań restrukturyzacyjnych niż postępowań zakończonych zatwierdzeniem układu. Relatywnie duża liczba umorzeń może wspierać wniosek płynący z analiz efektów przesunięcia i kreacji – wiele firm wybrało procedurę restrukturyzacyjną na wyrost, są to firmy, które powinny de facto znaleźć się w postępowaniu upadłościowym.
Procesy ciągnął się zbyt długo
Mierząc czas różnych etapów postępowań restrukturyzacyjnych, wykorzystaliśmy mediany zamiast średnich, aby usunąć wpływ przypadkowych i skrajnych obserwacji na wynik. Medianowy czas od otwarcia postępowania do złożenia spisu wierzytelności wynosi 30 dni. Czas od otwarcia postępowania do zatwierdzenia układu wynosi 126 dni. Trzeba naturalnie pamiętać, że na otwarcie postępowania też trzeba czekać. W niektórych postępowaniach pierwszym wydarzeniem rejestrowanym przez sąd w Monitorze Sądowym i Gospodarczym jest zabezpieczenie majątku dłużnika – od tego momentu do otwarcia postępowania mijają zwykle 33 dni.
Najdłuższe są postępowania sanacyjne i układowe, które trwają medianowo ok. 250 dni – od otwarcia postępowania do zatwierdzenia układu. Natomiast przyspieszone postępowanie układowe to najczęściej ok. 110 dni.
Zakończonych postępowań jest na tyle mało, że trudno dokonać wiarygodnego porównania wielu sądów pod względem czasów postępowań. Ale ciekawy wniosek, który wyłania się z dostępnych danych jest taki, że nie ma zależności między obciążeniem sądów sprawami restrukturyzacyjnymi a czasem trwania procesów. Na przykład sąd w Warszawie ma jeden z szybszych czasów od otwarcia postępowania do złożenia listy wierzytelności.
Co wpływa na liczbę bankructw
W analizach dotyczących procesów upadłościowych ważną rolę odgrywają wskaźniki opisujące cykl koniunktury. Często wymienia się wzrost PKB jako jeden z kluczowych czynników determinujących liczbę upadłości. Ale dokładna analiza danych wskazuje, że zmiany PKB nie są czynnikiem najistotniejszym. Ważniejsze są wahania płynności i marż firm, stopy bezrobocia, czy inwestycji. Częstotliwość ich wahań jest mniejsza niż w przypadku PKB i podobnie jest z upadłościami. Za wahaniami wszystkich tych zmiennych stoją zaś zapewne wspólne szoki, które zmieniają dochodowość firm oraz nastroje menadżerów.
Pomimo doskonałej koniunktury, liczba upadłości w Polsce rośnie – zarówno biorąc pod uwagę szerokie spojrzenie (upadłości i restrukturyzacje), w którym wzrost jest oczywisty ze względu na zmianę regulacji, jak i wąskie spojrzenie (same upadłości). Wiąże się to zapewne z obserwowanym w 2017 roku pogorszeniem wskaźników płynnościowych firm, które z kolei można tłumaczyć dwoma zjawiskami: zaostrzeniem polityki podatkowej przez urzędy skarbowe (walka z wyłudzeniami) oraz gwałtownym przyspieszeniem dynamiki wynagrodzeń w gospodarce, na które część firm nie była przygotowana. Nadchodzący rok zapowiada się zatem „ciekawie”. Doskonała koniunktura powinna sprzyjać stabilności finansowej firm, ale wyższa liczba niewypłacalności wskazuje, że nie wszystkie tryby w gospodarce dobrze pracują.
Światowe ożywienie gospodarcze przełożyło się na wzrost prognoz PKB we wszystkich kluczowych gospodarkach.
U najważniejszego dla Polski partnera – strefy euro – prognozy na 2018 rok w ciągu ostatnich czterech kwartałów zmieniły się łącznie o 0,8 pkt proc., czyli aż o połowę! Wyraźny wzrost przewidywań odnośnie tempa rozwoju w 2018 rok nastąpił również w Chinach. Relatywnie niewielkie zmiany w prognozach nastąpiły zaś w Stanach Zjednoczonych – tam od lat koniunktura jest w miarę stabilna, a wzrost gospodarczy jest zbliżony do 2,5 proc.
Czy cykl rewizji prognoz osiągnął już swój szczyt? Wydaje się, że nie. Prognozy dla strefy euro na ten rok mogą w najbliższych tygodniach zmierzać w kierunku 3 proc., a dla Polski w kierunku 4,5 proc. Mniejsze wydaje się pole do rewizji w Chinach czy Stanach Zjednoczonych.
Więcej danych i wizualizacji dotyczących najnowszych prognoz gospodarczych można znaleźć w naszym najnowszym kwartalniku „Global Makro”, dostępnym dla subskrybentów serwisu SpotData.