Kilka dni temu pisałem, że firmy w Polsce zgromadziły duże zapasy gotówkowe i pod względem płynności są lepiej przygotowane na jesień niż były na wiosnę. Ale jest też druga strona medalu tego zjawiska, bardziej bolesna – cięcie planów inwestycyjnych. Firmy gromadzą gotówkę m.in. poprzez ograniczanie wydatków rozwojowych. To będzie ograniczało potencjał wzrostu gospodarczego kraju. Pocieszeniem może być fakt, że cięcie planów inwestycyjnych nie jest wcale tak dramatyczne jak wynikałoby ze skali wstrząsu makroekonomicznego. Wciąż sporo firm planuje się rozwijać.
Najnowszy raport NBP o koniunkturze wśród firm potwierdził wniosek o wyraźnej poprawie płynności. Co ciekawe i czego nie można było wyczytać z danych GUS, medianowy wskaźnik płynności gotówkowej wzrósł do ponad 30 proc., wobec średniego poziomu ok. 20 proc. przed kryzysem epidemicznym. To oznacza, że ustawiając firmy od tej z najmniejszą do tej z największą płynnością firma znajdująca się w połowie stawki ma gotówkę na poziomie ok. 30-35 proc. swoich krótkoterminowych zobowiązań.
To pozwala mieć nadzieję, że w razie ewentualnych obostrzeń w aktywności gospodarczej więcej firm przetrwa pierwszą falę uderzenia i rząd będzie miał więcej czasu by skierować pomoc do tych najbardziej potrzebujących.
Ale rosnąca płynność przyszła kosztem niższych planów rozwojowych. Pod koniec trzeciego kwartału tylko 17,9 proc. firm planowało rozpoczęcie nowych inwestycji w ciągu trzech miesięcy. W poprzednich latach ten odsetek wynosił średnio 19,8 proc. (średnia z trzecich kwartałów poprzednich czterech lat). Niemal co trzecia firma rezygnująca z inwestycji sygnalizuje, według NBP, że powodem jest potrzeba poprawy płynności. Na problem z popytem jako główną przyczyną ograniczania wydatków rozwojowych wskazała co czwarta firma.
Choć w tych danych można dopatrzeć się też pozytywnych sygnałów. Jeżeli najważniejszym powodem ograniczania inwestycji jest poszukiwanie płynności, to znaczy, że gdy tylko niepewność związana z epidemią minie to inwestycje mocno ruszą w górę. Sądzę, że może wydarzyć się to w pierwszej połowie przyszłego roku. Co więcej, warto dostrzec, że spadek odsetka firm planujących nowe inwestycje nie jest dramatyczny. To prawda, że ten odsetek jest generalnie niski, ale to było widać już przed kryzysem i nie stanowiło to istotnej bariery rozwoju gospodarki. Epidemia nie przyniosła drastycznych zmian w planach inwestycyjnych, czego można było się obawiać u jej progu.
Powyższy tekst pochodzi z newslettera Dane Dnia prowadzonego przez Ignacego Morawskiego, dyrektora centrum analiz SpotData. Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.
O Autorze:
Ignacy Morawski, dyrektor centrum analiz SpotData Ignacy Morawski jest pomysłodawcą projektu i szefem zespołu SpotData. Przez wiele lat pracował w sektorze bankowym (WestLB, Polski Bank Przedsiębiorczości), gdzie pełnił rolę głównego ekonomisty. W latach 2012-16 zdobył wiele wyróżnień w licznych rankingach, zajmując m.in. dwukrotnie miejsce na podium konkursu na najlepszego analityka makroekonomicznego organizowanego przez „Rzeczpospolitą” i Narodowy Bank Polski. W 2017 roku znalazł się na liście New Europe 100, wyróżniającej najbardziej innowacyjne osoby Europy Środkowej, publikowanej przez „Financial Times”. Absolwent ekonomii na Uniwersytecie Bocconi w Mediolanie i nauk politycznych na Uniwersytecie Warszawskim.
|