Firmy mają więcej gotówki przed drugim lockdownem. Czy to im wystarczy?

Jednym z największych problemów w trakcie kryzysu epidemicznego jest płynność, czyli zdolność obsługi bieżących zobowiązań. W przeciwieństwie do kryzysów wynikających ze zmian strukturalnych w gospodarce, w kryzysie epidemicznym długookresowe perspektywy firm raczej nie powinny ulegać istotnym zmianom, pod warunkiem, że będą one w stanie przetrwać rok lub dwa lata w stresie finansowym.

Ostatnie dane pokazują, że pod tym względem firmy w Polsce są na pewno lepiej przygotowane niż u progu wiosny. Aktywa gotówkowe i depozytowe firm są bardzo duże, a wskaźniki płynności są najwyższe w historii. Z danych NBP wynika, że we wrześniu firmy miały na kontach bieżących i depozytach aż o 30 proc. więcej środków finansowych niż rok temu. Przed epidemią takie wzrosty notowano tylko w 2007 roku, gdy bardzo wysoki nominalny wzrost gospodarczy podnosił ilość pieniądza w gospodarce. Teraz w dużej mierze wynika to z pomocy finansowej udzielonej przez rząd oraz szybszego od oczekiwań odbicia aktywności gospodarczej w trzecim kwartale.

Sama ilość pieniądza oczywiście nie musi nic mówić o stabilności firm. To, co ma największe znaczenie, to ilość płynnych aktywów w stosunku do zapadających w krótkim okresie zobowiązań. I tutaj też widać znaczącą poprawę w tym roku. Z danych GUS wynika, że krótkoterminowe płynne aktywa firm (czyli gotówka i takie aktywa, które firma może szybko spieniężyć) w relacji do krótkookresowych zobowiązań wynosiły na koniec drugiego kwartału niemal 43 proc., wobec 35 proc. przed rokiem. Była to też najwyższa wartość w historii danych.

Wygląda więc na to, że firmy są lepiej przygotowane do wstrząsu niż pół roku temu. To powinno dać gospodarce pewien margines bezpieczeństwa w warunkach ewentualnego wprowadzenia silnych ograniczeń społecznych i gospodarczych.

Ale trzeba też pamiętać, że sama płynność posiadana przez firmy może nie wystarczać, by utrzymać normalny obrót gospodarczy i uniknąć załamania gospodarczego. W okresie silnego wstrząsu nawet solidne firmy mogą wstrzymywać niektóre płatności w celu gromadzenia krótkoterminowych zapasów gotówki, co może skutkować ogromnymi zatorami płatniczymi. Wtedy bez pomocy rządu i banku centralnego gospodarka nie może długo funkcjonować.

Dobra wiadomość jest taka, że w przeciwieństwie do wiosny więcej firm może przetrwać o własnych siłach. Gorsza jest taka, że jeżeli dojdzie do całkowitego lockdownu na dłużej niż parę tygodni, to bez kolejnego pompowania pieniądza do gospodarki się nie obejdzie.

PB Forecast

Powyższy tekst pochodzi z newslettera Dane Dnia prowadzonego przez Ignacego Morawskiego, dyrektora centrum analiz SpotData. Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.

O Autorze:

Ignacy Morawski

Ignacy Morawski, dyrektor centrum analiz SpotData

Ignacy Morawski jest pomysłodawcą projektu i szefem zespołu SpotData. Przez wiele lat pracował w sektorze bankowym (WestLB, Polski Bank Przedsiębiorczości), gdzie pełnił rolę głównego ekonomisty. W latach 2012-16 zdobył wiele wyróżnień w licznych rankingach, zajmując m.in. dwukrotnie miejsce na podium konkursu na najlepszego analityka makroekonomicznego organizowanego przez „Rzeczpospolitą” i Narodowy Bank Polski. W 2017 roku znalazł się na liście New Europe 100, wyróżniającej najbardziej innowacyjne osoby Europy Środkowej, publikowanej przez „Financial Times”. Absolwent ekonomii na Uniwersytecie Bocconi w Mediolanie i nauk politycznych na Uniwersytecie Warszawskim.