Chiny znów wyciągają świat za uszy

Ostatnie doskonałe dane o chińskim imporcie zmuszają do reflacji na temat stanu, w jakim znajduje się nie tylko światowa gospodarka, ale też społeczeństwo – a nawet wąska dziedzina analiz ekonomicznych. Chinom od lat wieszczono szybkie spowolnienie, a tymczasem kolejny kryzys wykorzystują na swoją korzyść.

Zacznę od krótkiej analizy makroekonomicznej. Import Chin we wrześniu wzrósł aż o 13,2 proc. rok do roku (na podstawie danych w dolarach), co jest istotnym źródłem popytu dla dostawców do tego kraju. Pokazuje to, jak szybko Chiny podniosły się po epidemii. To jedyny z dużych krajów, który ma szansę zanotować w tym roku wzrost PKB. Rozkręcającą się tam koniunkturę widać nie tylko po danych statystycznych, co do których zawsze można mieć jakieś wątpliwości, ale też po giełdowych cenach metali, które są bardzo wrażliwe na koniunkturę w drugiej największej gospodarce świata. Na przykład ceny miedzi na London Metal Exchange w tym roku wyraźnie wzrosły, osiągając poziom najwyższy od dwóch lat. Ceny miedzi! W warunkach największego w historii spadku globalnego PKB! Trudno nie uznać tego za zaskakujące zjawisko z punktu widzenia tego, czego można było oczekiwać jeszcze wiosną (oprócz popytu z Chin na ceny oddziałują też pozytywnie ograniczenia podażowe w Ameryce Łacińskiej).

To, co dzieje się z chińską gospodarką, idzie wbrew mainstreamowym prognozom makroekonomicznym z mijającej dekady. Prognozom, które – przyznaję – wydawały mi się słuszne. Mówiły one, że w kolejnym kryzysie Chiny nie będą już dla świata stanowiły „ostatniej deski popytu” i wyciągały krajów rozwiniętych z recesji poprzez kupowanie produkowanych przez nie towarów. Po kryzysie z 2009 r. chiński import był bardzo ważnym źródłem ożywienia koniunktury w Europie i USA. W ostatnich latach Chiny miały trwale zwolnić, stać się krajem o bardziej normalnym tempie wzrostu gospodarczego, co miało pozwolić na przywrócenie stabilności finansowej w niektórych rozgrzanych do czerwoności obszarach gospodarki.

Stało się inaczej. Chiny znów ciągną świat za uszy. Sądzę, że jest to też przyczynek do refleksji na temat tego, ile dominujących opinii ekonomicznych z ostatnich lat rozbiło się o skały. Nie tylko o Chinach. Powszechnie uważano, że polityka pieniężna powoli traci moc – nie straciła. Powszechnie uważano, że rządów w krajach rozwiniętych nie będzie stać na kolejną stymulacje fiskalną w czasie kryzysu – było stać. Powszechnie uważano, że Szwecja radzi sobie najlepiej ze wszystkimi problemami na świecie (no, trochę tu naciągam) – nie radzi. Pamiętajmy o tym, gdy snujemy projekcje o świecie po epidemii. Rzeczywistość zawsze będzie nas totalnie zaskakiwać. Prognozowanie to jest zawsze bardziej ćwiczenie ze spójności myślenia i analizowania niż z przewidywania przyszłości.

Ale szybkie ożywienie gospodarcze w Chinach to też powód do zastanowienia nad sytuacją polityczną na świecie. Wzrost popularności rządów silnej ręki w wielu krajach w ostatnich latach tłumaczono czasami sukcesem gospodarczym Chin po kryzysie finansowym – ludzie zobaczyli, jak demokracje liberalne zmagają się z długami, bezrobociem i pesymizmem, podczas gdy autorytarne Chiny śmiało nadganiają Zachód pod względem gospodarczym i technologicznym. Trudno powiedzieć, czy ta teza o wpływie sukcesu Chin na rosnącą siłę światowych tendencji autorytarnych jest słuszna. Ale jeżeli jest w niej zalążek słuszności, to te niepokojące trendy dostają wiatru w żagle.

Może za dużo wniosków wyciągnąłem z dobrego odczytu chińskiego importu. Ale wyniki tego kraju trudno skomentować czysto statystycznie.

PB Forecast

Powyższy tekst pochodzi z newslettera Dane Dnia prowadzonego przez Ignacego Morawskiego, dyrektora centrum analiz SpotData. Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.

O Autorze:

Ignacy Morawski

Ignacy Morawski, dyrektor centrum analiz SpotData

Ignacy Morawski jest pomysłodawcą projektu i szefem zespołu SpotData. Przez wiele lat pracował w sektorze bankowym (WestLB, Polski Bank Przedsiębiorczości), gdzie pełnił rolę głównego ekonomisty. W latach 2012-16 zdobył wiele wyróżnień w licznych rankingach, zajmując m.in. dwukrotnie miejsce na podium konkursu na najlepszego analityka makroekonomicznego organizowanego przez „Rzeczpospolitą” i Narodowy Bank Polski. W 2017 roku znalazł się na liście New Europe 100, wyróżniającej najbardziej innowacyjne osoby Europy Środkowej, publikowanej przez „Financial Times”. Absolwent ekonomii na Uniwersytecie Bocconi w Mediolanie i nauk politycznych na Uniwersytecie Warszawskim.